29-04-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Pani redaktor Karolina Koziołek milczy!
W piątek, 26 kwietnia br., tuż po przypadkowym zresztą odkryciu i przeczytaniu artykułu bezlitośnie obnażającego moje „groteskowe” pieniactwo napisałem krótki komentarz, który zamieściłem w internetowym serwisie Głosu Wielkopolskiego (czytaj …). Ten sam komentarz – z małą korektą językową – przesłałem do Autorki tekstu i redakcji pisma (czytaj ...). Mijają trzy doby, a odpowiedzi żadnej. A powinni Państwo wiedzieć, że kiedy było trzeba, pani redaktor odpowiadała na listy w ciągu kilkunastu minut. No cóż, pewnie jest bardzo zajęta kolejnym zleceniem. Ponieważ nie mam żadnej pewności, czy kiedykolwiek otrzymam jakąkolwiek odpowiedź postanowiłem wystosować list otwarty wzywający panią redaktor Karolinę Koziołek i Redaktora Naczelnego Głosu do umożliwienia mi opublikowania – przewidzianego prawem – sprostowania w papierowej edycji dziennika.
LIST OTWARTY DO PANI REDAKTOR KAROLINY KOZIOŁEK I REDAKTORA NACZELNEGO GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO.
Szanowni Państwo,
w dniu 26 kwietnia 2013 roku Głos Wielkopolski opublikował tekst pani redaktor Koziołek o tytule „UAM Poznań: Groteskowy spór naukowców - docent domaga się nagrody!”. Tego samego dnia przesłałem na adres Autorki i redakcji swój komentarz oraz prośbę o umożliwienie opublikowania sprostowania. Do tej pory nie otrzymałem od Państwa jakiejkolwiek odpowiedzi. Niniejszy list proszę traktować jako publiczne wezwanie do jej udzielenia. Korzystając z okazji dopiszę jeszcze kilka uwag odnośnie przedmiotowego artykułu.
Wadą główną w/w tekstu są kłamstwa – poczynając od tytułu, oraz liczne przeinaczenia. Znalazłem też kilka błędów rzeczowych. W sumie – materiał wystawia gazecie złe świadectwo.
Zdumiewająca jest też Państwa wybiórczość jeśli idzie o zagadnienia dotyczące UAM – warte opisania i zasługujące na krzykliwą zapowiedź na stronie tytułowej. Podczas naszej rozmowy pani redaktor Koziołek wyznała, że czytała mój blog (kocias.blogspot.com) i jest pod wrażeniem tego materiału. Cieszę się ogromnie, że zainteresował Ją problem mojego uporu w wydzieraniu władzy uniwersyteckiej decyzji mającej kluczowe znaczenie dla akademickiej praworządności. Co jednakowoż sprawiło, że upór w kwestii rozpatrzenia mojego wniosku dotyczącego legalności pewnej uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa przemienił się pod naciskiem redakcyjnego pióra w opętańcze żądanie nagrody – nie zrozumiem. A możliwe domniemania w tej sprawie są tak dla pani redaktor Koziołek jak i gazety bardzo niepochlebne.
W tym samym blogu, gdzie pani redaktor Koziołek znalazła „dowody” moich patologicznych (groteskowych) zachowań piszę o wielu innych kwestiach dotyczących uczelni. Niektóre z nich są w mojej subiektywnej ocenie dużo ważniejsze, bardziej społecznie doniosłe, niż kwestia „nagrody dla docenta”. Dlaczego pani redaktor Koziołek nie zainteresowała się np. tym, że dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa – prawdopodobny inicjator przyjęcia uchwały, której legalności nie można od 2 lat ustalić, „wyrwał” z kasy uniwersyteckiej (od grudnia 2007 do sierpnia 2008) ponad 70 tys. złotych pod arcybezczelnym pretekstem „za działalność”? Dlaczego pani redaktor Koziołek nie zainteresowała się co o czymś takim sądzą dziekan WNS UAM, rzecznik prasowy UAM i np. rektor? Mało ważne sprawy? Nagroda 1500 zł dla docenta ważniejsza?
Kiedy w styczniu 2012 r. przesłałem Senatowi UAM i J.M. Rektorowi prośbę o zbadanie legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z 28-04-2008 odpowiedź otrzymałem w lipcu – po 3 pisemnych monitach!!! To nie jest temat na artykuł? Tu nie widać groteski? Nie chciałoby się znać powodu tak bohaterskiej obrony nietykalności dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa? Zasłużył się czymś szczególnym, zrobił coś nadzwyczajnego i trzeba go chronić?
Od połowy października 2012 próbuję uzyskać odpowiedź na pytanie, na jakiej podstawie (prawnej, statutowej) dziekan WNS UAM zamknął moje konto pocztowe i unieruchomił ważny serwis z wieloletnim dorobkiem zespołu Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. Wezwania w formie elektronicznej i papierowej są ignorowane przez sprawcę jak i rektorów UAM. To nie jest temat na artykuł? Tu nie widać groteski? Nie chciałoby się znać powodu tak bohaterskiej obrony nietykalności dziekana WNS UAM? Zasłużył się czymś szczególnym, zrobił coś nadzwyczajnego i trzeba go chronić?
Sądzę, że na dzisiaj starczy. Wierzę, że wyraziłem się wystarczająco jasno. Oczekuję odpowiedzi Państwa na mój adres elektroniczny, albo na łamach Waszej gazety. Z poważaniem, etc. Andrzej Kocikowski, kocias.blogspot.com.
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze do moich postów są ANONIMOWE. Jednakowoż NIE ZABRANIAM podpisywania się - jeśli komentator uzna, że jest to potrzebne. Andrzej Kocikowski