czwartek, 8 listopada 2012

Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (6.).



Dziekan WNS UAM nadal milczy. Ja nie muszę, więc piszę dalej. W poprzednim poście objaśniałem znaczenie napisów na stronie startowej serwisu mumelab01.amu.edu.pl/ - zamkniętego na żądanie dziekana WNS UAM. Zapowiadałem też, że napiszę dlaczego uważałem i uważam działanie dziekana WNS UAM za działanie bezmyślne. Aby argumenty moje uczynić zrozumiałymi dla sprawującego przedmiotowy urząd posłużę się przykładem przybliżającym. Wyobraźmy sobie, że pisany dorobek akademicki dziekana WNS UAM od 2002 roku zostaje totalnie wyrzucony na śmietnik. Albo przekazany na makulaturę i przemielony. I że nie zostaje po nim jakikolwiek ślad. A nazwisko dziekana WNS UAM zostaje usunięte z listy pracowników WNS UAM w kilka dni po jego przejściu na emeryturę.

Pracownia Komunikacji Multimedialnej WNS UAM była pełnoprawną jednostką Wydziału Nauk Społecznych UAM. Realizowała określony program badawczy. Jego wyniki prezentowała w najdoskonalszym z mediów – Internecie. Były to wyniki, których nie uzyskiwała żadna inna uczelnia w Poznaniu. W kraju znalazłyby się ze dwa uniwersytety, które mogły z tymi wynikami konkurować. Krótko mówiąc: PKM WNS UAM miała liczące się osiągnięcia – wszystkie prezentowane w jej licznych serwisach sieciowych.

Nie mogę i nie zamierzam oczekiwać, że dziekan WNS UAM zrozumie wagę, znaczenie naszej pracy (zespołu Pracowni). Ale oczekuję, że jest w stanie zrozumieć wcześniejszy przykład pomocniczy. Że zrozumie tym samym, iż dokonał barbarzyńskiego, bezmyślnego zamachu na wolności akademickie. Że z bolszewicką zaciekłością i nonszalancją zniszczył dorobek zespołu zapaleńców. Powtarzam: dorobek Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM należy do osiągnięć Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu i winien być – jak liczne książki dziekana WNS UAM – prezentowany publicznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze do moich postów są ANONIMOWE. Jednakowoż NIE ZABRANIAM podpisywania się - jeśli komentator uzna, że jest to potrzebne. Andrzej Kocikowski