niedziela, 16 grudnia 2012

Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (19.).

WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI

4 grudnia obiecałem, że przy okazji napiszę nieco więcej o próbie wywalenia mnie z Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Zamiar ten – jak przypuszczam – był owocem związku „braterskiego” dziekana WNS UAM i dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM; zapładniającym był jak sądzę drugi z panów. Napomykałem o tym już 3 grudnia, kiedy to upubliczniłem swoje zadziwienie metamorfozą relacji wzajemnej późniejszych partnerów. Spekulując w sprawie jej przyczyn sugerowałem, że być może ma to związek z tajemniczą przesyłką zawierającą kopie dokumentów finansowych UAM. Dowodziły one „nadzwyczajnej troski dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM o stan własnych finansów”. Mogło się zdarzyć, że wiedza ta stała się przedmiotem jakiegoś kontraktu, który mógł wcześniejszą wrogość przemienić w przyjaźń. Nie wiem czy tak było – spekuluję! Kiedy dziekan WNS UAM odpowie na zadawane od 2 miesięcy pytania, a w odpowiedziach tych znajdziemy dowód na bezzasadność moich spekulacji ODSZCZEKAM WSZYSTKO PUBLICZNIE! Lub pójdę siedzieć, jeśli sąd cywilny RP skarze mnie prawomocnym wyrokiem za oszczerstwo. Zanim to jednakowoż nastąpi wróćmy do rzeczy ...

Ofensywę w sprawie usunięcia mnie z Instytutu Kulturoznawstwa UAM rozpoczyna pismo dyrektora tegoż instytutu do dziekana WNS UAM. Późną wiosną 2010 roku zostaję wezwany do dziekanatu, gdzie przedmiotowe pismo zostaje mi okazane. Wszystkich zawartych w nim zarzutów już nie pamiętam, lecz jeden był nadzwyczajny. W tonie zgrozy dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM donosił dziekanowi WNS UAM, że podczas przypadkowej rozmowy ze studentami kulturoznawstwa w sesji zimowej r. akadem. 2009/2010 dowiedział się, że prowadzone przeze mnie zajęcia nie odbywają się w sali lecz w Internecie! Pisałem już o tym późną wiosną 2011 – jeszcze jako pełnoetatowy nauczyciel akademicki UAM CZYTAJ PUNKTY 2 i 6 ORAZ KOMENTARZ więc teraz tylko powtórzę – było to żałosne kłamstwo! CDN.

WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze do moich postów są ANONIMOWE. Jednakowoż NIE ZABRANIAM podpisywania się - jeśli komentator uzna, że jest to potrzebne. Andrzej Kocikowski