31-01-2013
Dziekanowi WNS UAM po raz kolejny przypominam, że wielokrotnie został przeze mnie wezwany do ujawnienia argumentacji zawartej w piśmie przedłożonym dyrektorowi Centrum Informatycznego UAM, które posłużyło do zamknięcia serwisów o adresie sieciowym mumelab01.amu.edu.pl/.
Czekam cierpliwie, aż zakończy się inwestygacja „(...) uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych (...)” w sprawie mojego wniosku z dnia 1 października 2012 roku. Wniosek zawierał – przypomnę jeśli Państwo pozwolą - „(...) postępując wedle wskazówek J.M. Rektora UAM, prof. dra habil. Bronisława Marciniaka bardzo uprzejmie proszę, by Rada Wydziału Nauk Społecznych UAM dokonała oceny legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z dnia 28 kwietnia 2008 roku. Przedmiotowa uchwała dramatycznie ogranicza statutowe i ustawowe kompetencje członków podstawowych jednostek organizacyjnych Uniwersytetu przez to, że wyklucza samodzielnych pracowników nauki jako kandydatów do nagrody dydaktycznej dziekana, odbiera samodzielnym pracownikom nauki prawo zgłaszania kandydatów do nagrody dydaktycznej dziekana, daje wyłączność zgłaszania kandydatur do nagrody dydaktycznej dziekana wicedyrektor instytutu do spraw dydaktycznych; przy okazji naruszane są też niektóre zapisy Kodeksu Pracy.(...)”.
Trzeba będzie pewnie poczekać do końca kwietnia – to raptem 3 miesiące – i wtedy – to rzecz jasna czcza spekulacja – w ciągu kilku minut przygotowana zostanie odpowiedź, że sprawa jest przedawniona i nie ma się czym zajmować. Tak może się stać i wariant taki biorę od początku pod uwagę. Sztuczka z przedawnieniem uchroni dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM oraz tamtejszą radę instytutu przez odpowiedzialnością za popełniony błąd (bądź łajdactwo). Ale w Sieci pozostanie już NA ZAWSZE świadectwo tego co zrobili i zapis sposobu, w jaki unikali odpowiedzialności i kary.
Czekam też cierpliwie na odpowiedź na inny z moich wniosków, o czym napiszę, jak odpowiedź nadejdzie.
Żeby nie tracić czasu zmienię nieco profil pisarstwa na blogu i zajmę się – całkiem już oficjalnie tym, co przez ostatnie miesiące czyniłem i tak, a mianowicie DEMISTYFIKACJĄ NAUKI AKADEMICKIEJ ZE SZCZEGÓLNYM UWZGLĘDNIENIEM UNIWERSYTECKIEJ HUMANISTYKI. To moje stare i ciągle aktualne zadanie badawcze, o czym informowałem przy okazji ujawniania czysto naukowych, zgodnych z dobrymi obyczajami akademickimi, praktyk recenzowania artykułów napisanych do księgi pamiątkowej poświęconej śp. Profesor Krystynie Zamiarze.
Żeby nie tworzyć wrażenia, że wszystkie poruszane dalej kwestie dotyczą działalności dziekana WNS UAM zmienię też na czas jakiś szyld na – powiedzmy – DOBRYCH OBYCZAJÓW AKADEMICKICH PRZYPADKI LICZNE (tu kolejny numerek). Życzę Państwu miłej lektury!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
czwartek, 31 stycznia 2013
niedziela, 27 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (33.).
27-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Pauzowałem przez 3 dni z wpisami, bowiem wziąłem dodatkową robotę. Bardzo podobną do wykonywanej na tym blogu. W części poświęconej niemożliwym do zobaczenia i usłyszenia, ale wysoko opłacanym „zasługom” wybieralnego funkcjonariusza nauki akademickiej – dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Pewnie wszyscy słyszeli: oto po raz kolejny – tym razem już z gorszącą zachłannością – wybieralni funkcjonariusze najwyższej władzy parlamentarnej przyznali sobie wysokie DODATKOWE WYNAGRODZENIE w „macierzystym zakładzie pracy”. Media ryknęły – i słusznie,. więc zdemaskowany funkcjonariat przekazał te nienależne pieniądze na cele charytatywne. Jak ktoś ma czas i ochotę może to przejrzeć.
W poniedziałek posiedzenie Senatu UAM – może coś się wydarzy. Na wszelki wypadek chciałbym przypomnieć dziekanowi WNS UAM, że wielokrotnie został przeze mnie wezwany do ujawnienia argumentacji zawartej w piśmie przedłożonym dyrektorowi Centrum Informatycznego UAM, które posłużyło do zamknięcia serwisów o adresie sieciowym mumelab01.amu.edu.pl/. Nie było dotąd okazji by o tym napisać, więc proszę, by dziekan WNS UAM przyjął do wiadomości, że serwisy o adresie mumelab01.amu.edu.pl/ zostały zachowane na WYRAŹNE ŻYCZENIE JM. REKTORA UAM, PROF. DRA HABIL. BRONISŁAWA MARCINIAKA. Rektor przekazał to życzenie podczas letniego pokazu osiągnięć zespołu PKM WNS UAM (2011), a powtórzył w dniu 2 listopada 2011 roku podczas bardzo miłego pożegnania w związku z moim przejściem na emeryturę. Życzeniem Magnificencji było, by nadal funkcjonowały w Sieci wykłady Profesora Jerzego Kmity oraz inne materiały wideo przygotowane przez zespół Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. Uzgodniliśmy też wówczas pozostawienie naszych platform e-learningowych wraz z ich ogromnymi zasobami, co miało być nie tyle świadectwem pamięci o jednostce, którą z taką zaciekłością zadeptuje Pan na WNS od 2009 roku, ile praktycznym wsparciem dla tych, którzy z różnych powodów nie mieli wcześniej okazji, by pracować z rozwiązaniami profesjonalnymi.
Reasumując, dopóki JM. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak nie zwolni mnie z tego zobowiązania i nie cofnie swojego życzenia, dopóty likwidacja wzmiankowanych serwisów i sprawczy udział w tym przedsięwzięciu dziekana WNS UAM będą dla mnie NARUSZENIEM PRAWA I DOBRYCH OBYCZAJÓW AKADEMICKICH.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Pauzowałem przez 3 dni z wpisami, bowiem wziąłem dodatkową robotę. Bardzo podobną do wykonywanej na tym blogu. W części poświęconej niemożliwym do zobaczenia i usłyszenia, ale wysoko opłacanym „zasługom” wybieralnego funkcjonariusza nauki akademickiej – dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Pewnie wszyscy słyszeli: oto po raz kolejny – tym razem już z gorszącą zachłannością – wybieralni funkcjonariusze najwyższej władzy parlamentarnej przyznali sobie wysokie DODATKOWE WYNAGRODZENIE w „macierzystym zakładzie pracy”. Media ryknęły – i słusznie,. więc zdemaskowany funkcjonariat przekazał te nienależne pieniądze na cele charytatywne. Jak ktoś ma czas i ochotę może to przejrzeć.
W poniedziałek posiedzenie Senatu UAM – może coś się wydarzy. Na wszelki wypadek chciałbym przypomnieć dziekanowi WNS UAM, że wielokrotnie został przeze mnie wezwany do ujawnienia argumentacji zawartej w piśmie przedłożonym dyrektorowi Centrum Informatycznego UAM, które posłużyło do zamknięcia serwisów o adresie sieciowym mumelab01.amu.edu.pl/. Nie było dotąd okazji by o tym napisać, więc proszę, by dziekan WNS UAM przyjął do wiadomości, że serwisy o adresie mumelab01.amu.edu.pl/ zostały zachowane na WYRAŹNE ŻYCZENIE JM. REKTORA UAM, PROF. DRA HABIL. BRONISŁAWA MARCINIAKA. Rektor przekazał to życzenie podczas letniego pokazu osiągnięć zespołu PKM WNS UAM (2011), a powtórzył w dniu 2 listopada 2011 roku podczas bardzo miłego pożegnania w związku z moim przejściem na emeryturę. Życzeniem Magnificencji było, by nadal funkcjonowały w Sieci wykłady Profesora Jerzego Kmity oraz inne materiały wideo przygotowane przez zespół Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. Uzgodniliśmy też wówczas pozostawienie naszych platform e-learningowych wraz z ich ogromnymi zasobami, co miało być nie tyle świadectwem pamięci o jednostce, którą z taką zaciekłością zadeptuje Pan na WNS od 2009 roku, ile praktycznym wsparciem dla tych, którzy z różnych powodów nie mieli wcześniej okazji, by pracować z rozwiązaniami profesjonalnymi.
Reasumując, dopóki JM. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak nie zwolni mnie z tego zobowiązania i nie cofnie swojego życzenia, dopóty likwidacja wzmiankowanych serwisów i sprawczy udział w tym przedsięwzięciu dziekana WNS UAM będą dla mnie NARUSZENIEM PRAWA I DOBRYCH OBYCZAJÓW AKADEMICKICH.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
czwartek, 24 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (32.).
24-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Przypomnijmy: w okresie od 22 listopada 2007 do 14 lipca 2008 (de facto – 8 miesięcy), dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM pobrał z funduszy UAM DODATKOWE WYNAGRODZENIE („za działalność” i „za działalność organizacyjną”), które zsumowane i podzielone przez 8 daje kwotę będącą równowartością DWÓCH MOICH ÓCZESNYCH PENSJI BRUTTO!!!
Mimo upływu lat ciągle jestem pod wrażeniem tej niezwykłej hojności, zatem nie mogę nie zapytać, czy był to odosobniony przypadek? Czy tylko w okresie wyżej wskazanym dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM zrobił tak wiele dla instytutu, wydziału i uczelni, czy też wcześniej również prowadził tę kosztowną dla UAM „działalność” i „działalność organizacyjną”. Której – przypomnę – nie można było zobaczyć, ani też o niej usłyszeć?
Policzyłem – to doprawdy niezwykle prosta arytmetyka, że gdyby dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM - to tylko spekulacja - w czasie poprzedzającym ów feralny rok 2008, załóżmy przez lat 8, był o połowę mniej „działającym” i „działającym organizacyjnie”, to suma owych ośmioletnich DODATKOWYCH WYNAGRODZEŃ dawałaby kapitał, który ulokowany na – załóżmy 6% - dawałby dzisiaj zysk w granicach siedmiu moich miesięcznych wynagrodzeń podstawowych brutto z 2008 roku! Mógłby Pan – zwracam się do dziekana WNS UAM – palić wszystkie światła dzień i noc oraz szastać papierem ile wlezie!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Przypomnijmy: w okresie od 22 listopada 2007 do 14 lipca 2008 (de facto – 8 miesięcy), dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM pobrał z funduszy UAM DODATKOWE WYNAGRODZENIE („za działalność” i „za działalność organizacyjną”), które zsumowane i podzielone przez 8 daje kwotę będącą równowartością DWÓCH MOICH ÓCZESNYCH PENSJI BRUTTO!!!
Mimo upływu lat ciągle jestem pod wrażeniem tej niezwykłej hojności, zatem nie mogę nie zapytać, czy był to odosobniony przypadek? Czy tylko w okresie wyżej wskazanym dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM zrobił tak wiele dla instytutu, wydziału i uczelni, czy też wcześniej również prowadził tę kosztowną dla UAM „działalność” i „działalność organizacyjną”. Której – przypomnę – nie można było zobaczyć, ani też o niej usłyszeć?
Policzyłem – to doprawdy niezwykle prosta arytmetyka, że gdyby dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM - to tylko spekulacja - w czasie poprzedzającym ów feralny rok 2008, załóżmy przez lat 8, był o połowę mniej „działającym” i „działającym organizacyjnie”, to suma owych ośmioletnich DODATKOWYCH WYNAGRODZEŃ dawałaby kapitał, który ulokowany na – załóżmy 6% - dawałby dzisiaj zysk w granicach siedmiu moich miesięcznych wynagrodzeń podstawowych brutto z 2008 roku! Mógłby Pan – zwracam się do dziekana WNS UAM – palić wszystkie światła dzień i noc oraz szastać papierem ile wlezie!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
środa, 23 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (31.).
23-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Kilka razy zadawałem sobie pytanie o przyczyny tej gigantycznie wysokiej samooceny dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM – nie tylko w kwestii zasług dla UAM wymagających gigantycznej zapłaty (patrz poprzedni wpis). I nie znalazłem odpowiedzi. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co nie pozwala Mu zaakceptować własnej przeciętności. Z czym ja nigdy nie miałem żadnego problemu. Ale wracajmy do sprawy głównej.
Na początku roku 2009, dziekan WNS UAM posiadł był wiedzę dotyczącą stanu rzeczy przedstawionego w dwóch ostatnich wpisach. Jako nauczyciel akademicki, samodzielny pracownik nauki Wydziału Nauk Społecznych UAM nie usłyszałem nigdy, by najważniejsze ciało kolegialne wydziału – Rada Wydziału, zostało poinformowane o tym, bądź co bądź niecodziennym wydarzeniu. Wnioskuję z tego, o czym już pisałem, że z sobie tylko znanych powodów dziekan WNS zataił przez Radą Wydziału tę wiedzę. Pytałem już, ale zapytam raz jeszcze: jakie były powody takiej decyzji?
Życzliwa interpretacja postępowania dziekana WNS UAM w tej sprawie dopuszcza domniemanie, że UZNAŁ TYTUŁY WYPŁAT ZA NIEDORZECZNE LUB CO NAJMNIEJ PRZESADZONE i w trybie „osobistym” zażądał od dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa ZWROTU UNIWERSYTECKICH PIENIĘDZY. Ten drugi okazał zrozumiałą w takiej sytuacji skruchę, oddał wszystko co do grosza i panowie padli sobie w objęcia.
Bardzo chciałbym, żeby było tak jak w powyższym domniemaniu. Przyjąłbym nawet argumentację, że skoro sprawca niewidocznych i niesłyszalnych osiągnięć („za działalność”) okazuje skruchę i zwraca uniwersytetowi pieniądze, to nie ma potrzeby wszczynania postępowania wyjaśniającego i angażowania autorytetu Rady Wydziału.
Jeśli nie było tak jak w powyższym domniemaniu ..., cóż – można spróbować odzyskać uniwersyteckie pieniądze teraz. Dziekan może przecież zażądać ich zwrotu, a niemalże wszyscy na WNS UAM wiedzą jak bardzo by się dzisiaj przydały. Nie trzeba by oszczędzać na oświetleniu i papierze … Nie żebym był przeciwny oszczędzaniu elektryczności i papieru. Jestem za oszczędnością, która bierze się z głębokiego przekonania o kolosalnym znaczeniu tego zagadnienia dla środowiska, czyli: stać mnie na zużywanie każdej ilości prądu i papieru, ale oszczędzam, bo wiem że tak trzeba. To jakościowo inna sytuacja niż ta, gdzie wyłączam światło, bo nie mam czym zapłacić.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Kilka razy zadawałem sobie pytanie o przyczyny tej gigantycznie wysokiej samooceny dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM – nie tylko w kwestii zasług dla UAM wymagających gigantycznej zapłaty (patrz poprzedni wpis). I nie znalazłem odpowiedzi. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co nie pozwala Mu zaakceptować własnej przeciętności. Z czym ja nigdy nie miałem żadnego problemu. Ale wracajmy do sprawy głównej.
Na początku roku 2009, dziekan WNS UAM posiadł był wiedzę dotyczącą stanu rzeczy przedstawionego w dwóch ostatnich wpisach. Jako nauczyciel akademicki, samodzielny pracownik nauki Wydziału Nauk Społecznych UAM nie usłyszałem nigdy, by najważniejsze ciało kolegialne wydziału – Rada Wydziału, zostało poinformowane o tym, bądź co bądź niecodziennym wydarzeniu. Wnioskuję z tego, o czym już pisałem, że z sobie tylko znanych powodów dziekan WNS zataił przez Radą Wydziału tę wiedzę. Pytałem już, ale zapytam raz jeszcze: jakie były powody takiej decyzji?
Życzliwa interpretacja postępowania dziekana WNS UAM w tej sprawie dopuszcza domniemanie, że UZNAŁ TYTUŁY WYPŁAT ZA NIEDORZECZNE LUB CO NAJMNIEJ PRZESADZONE i w trybie „osobistym” zażądał od dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa ZWROTU UNIWERSYTECKICH PIENIĘDZY. Ten drugi okazał zrozumiałą w takiej sytuacji skruchę, oddał wszystko co do grosza i panowie padli sobie w objęcia.
Bardzo chciałbym, żeby było tak jak w powyższym domniemaniu. Przyjąłbym nawet argumentację, że skoro sprawca niewidocznych i niesłyszalnych osiągnięć („za działalność”) okazuje skruchę i zwraca uniwersytetowi pieniądze, to nie ma potrzeby wszczynania postępowania wyjaśniającego i angażowania autorytetu Rady Wydziału.
Jeśli nie było tak jak w powyższym domniemaniu ..., cóż – można spróbować odzyskać uniwersyteckie pieniądze teraz. Dziekan może przecież zażądać ich zwrotu, a niemalże wszyscy na WNS UAM wiedzą jak bardzo by się dzisiaj przydały. Nie trzeba by oszczędzać na oświetleniu i papierze … Nie żebym był przeciwny oszczędzaniu elektryczności i papieru. Jestem za oszczędnością, która bierze się z głębokiego przekonania o kolosalnym znaczeniu tego zagadnienia dla środowiska, czyli: stać mnie na zużywanie każdej ilości prądu i papieru, ale oszczędzam, bo wiem że tak trzeba. To jakościowo inna sytuacja niż ta, gdzie wyłączam światło, bo nie mam czym zapłacić.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (30.).
21-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
W „piśmie przewodnim” przesyłki, której istotne szczegóły pozwoliłem sobie wczoraj ujawnić napisano też wyraźnie, że owe zdumiewająco wysokie apanaże dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM pobierał obok swojej pensji oraz dodatków służbowych. Tak więc, Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu opłacał dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa podwójnie: (1.) pensja profesora UAM, dodatek służbowy za kierowanie jednym z Zakładów, dodatek służbowy za kierowanie Instytutem Kulturoznawstwa; (2.) wynagrodzenie „za działalność”, wynagrodzenie „za działalność organizacyjną”. Od siebie dodam, że w skład pierwszej puli wynagradzania należałoby wliczyć „zniżkę dydaktyczną”, którą z urzędu otrzymywali niegdyś funkcjonariusze akademickiej nauki (poczynając od dyrektorów instytutów wzwyż).
Powtarzam zatem wczorajsze pytanie: co też takiego nadzwyczajnego robił dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM w owym czasie – a czego nie robili inni dyrektorzy instytutów tej uczelni, że mógł, lub MUSIAŁ (co miesiąc) wynagradzać się w trybie extraordynaryjnym ekwiwalentem trzech (ówczesnych) dodatków funkcyjnych (2 razy dziekańskiego i raz prorektorskiego)?
Przez lata całe funkcjonowałem na kampusie WNS w trybie, którego większość tamtejszych lokatorów nigdy nie znała: bywałem w biurze właściwie codziennie – także w soboty i niedziele. Z całym przekonaniem mogę oświadczyć, że nie zauważyłem niczego, co wskazywałoby na wyjątkową, nadzwyczajną aktywność „bohatera” dzisiejszego wpisu. Jako wieloletni (3 kadencje, do września 2008) senator UAM – z racji pełnionej funkcji – wiedziałem właściwie wszystko o osiągnięciach naukowych, dydaktycznych i organizacyjnych jednostek i nauczycieli akademickich mojej uczelni. Z całym przekonaniem mogę więc oświadczyć, że NIGDY w tamtym czasie nie zauważyłem niczego, co wskazywałoby na wyjątkową, nadzwyczajną aktywność dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM.
Pytam więc PUBLICZNIE (dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM), co – Jego zdaniem – mieści się w kategorii „za działalność”? Co takiego zrobił dla uczelni, czego nie można zobaczyć, ani o tym usłyszeć – w każdym razie ja zobaczyć ani usłyszeć nie potrafię, a co OBIEKTYWNIE należy do opłacanych wysoko, akademickich osiągnięć? Piszę „obiektywnie”, bo dokumenty zawierają pisemną dyspozycję wypłaty imponujących sum.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
W „piśmie przewodnim” przesyłki, której istotne szczegóły pozwoliłem sobie wczoraj ujawnić napisano też wyraźnie, że owe zdumiewająco wysokie apanaże dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM pobierał obok swojej pensji oraz dodatków służbowych. Tak więc, Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu opłacał dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa podwójnie: (1.) pensja profesora UAM, dodatek służbowy za kierowanie jednym z Zakładów, dodatek służbowy za kierowanie Instytutem Kulturoznawstwa; (2.) wynagrodzenie „za działalność”, wynagrodzenie „za działalność organizacyjną”. Od siebie dodam, że w skład pierwszej puli wynagradzania należałoby wliczyć „zniżkę dydaktyczną”, którą z urzędu otrzymywali niegdyś funkcjonariusze akademickiej nauki (poczynając od dyrektorów instytutów wzwyż).
Powtarzam zatem wczorajsze pytanie: co też takiego nadzwyczajnego robił dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM w owym czasie – a czego nie robili inni dyrektorzy instytutów tej uczelni, że mógł, lub MUSIAŁ (co miesiąc) wynagradzać się w trybie extraordynaryjnym ekwiwalentem trzech (ówczesnych) dodatków funkcyjnych (2 razy dziekańskiego i raz prorektorskiego)?
Przez lata całe funkcjonowałem na kampusie WNS w trybie, którego większość tamtejszych lokatorów nigdy nie znała: bywałem w biurze właściwie codziennie – także w soboty i niedziele. Z całym przekonaniem mogę oświadczyć, że nie zauważyłem niczego, co wskazywałoby na wyjątkową, nadzwyczajną aktywność „bohatera” dzisiejszego wpisu. Jako wieloletni (3 kadencje, do września 2008) senator UAM – z racji pełnionej funkcji – wiedziałem właściwie wszystko o osiągnięciach naukowych, dydaktycznych i organizacyjnych jednostek i nauczycieli akademickich mojej uczelni. Z całym przekonaniem mogę więc oświadczyć, że NIGDY w tamtym czasie nie zauważyłem niczego, co wskazywałoby na wyjątkową, nadzwyczajną aktywność dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM.
Pytam więc PUBLICZNIE (dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM), co – Jego zdaniem – mieści się w kategorii „za działalność”? Co takiego zrobił dla uczelni, czego nie można zobaczyć, ani o tym usłyszeć – w każdym razie ja zobaczyć ani usłyszeć nie potrafię, a co OBIEKTYWNIE należy do opłacanych wysoko, akademickich osiągnięć? Piszę „obiektywnie”, bo dokumenty zawierają pisemną dyspozycję wypłaty imponujących sum.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
niedziela, 20 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (29.).
20-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Przepraszam Czytelników bloga za tygodniową „posuchę” w serwisie. Kończyłem dość ważny esej, który można było opublikować już w październiku 2012, popełniłem jednakowoż nieostrożność skupiając się na pisaniu o osiągnięciach „mentalnych bliźniaków” z WNS UAM. Dzisiaj będzie więcej o tym, o którym dotychczas było mniej.
Przesyłka, którą otrzymałem na początku 2009 roku – i którą otrzymał dziekan WNS UAM - sygnowana była przez „Stowarzyszenie dla zachowania elementarnej przyzwoitości w nauce akademickiej Poznań, Warszawa”. Zawierała dwustronicowe „pismo przewodnie” oraz 8 kopii dokumentów uniwersyteckich; te ostatnie datowane od 22 listopada 2007 do 14 lipca 2008. Z kopii przedmiotowych dokumentów wynika, że dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM gratyfikował się extraordynaryjnie z funduszy uniwersyteckich. Pięć dokumentów datowanych: 8 lutego 2008, 10 kwietnia 2008, 12 maja 2008, 9 czerwca 2008, 14 lipca 2008 dotyczy regularnej, comiesięcznej jak można sądzić wypłaty kwoty, która ZNACZNIE PRZEWYŻSZA moje ówczesne, miesięczne wynagrodzenie brutto. Trzy dokumenty, datowane: 22 listopada 2007, 14 stycznia 2008 i 14 lipca 2008 dotyczą okazjonalnych jak można przypuszczać wypłat. Zsumowanie ich (tych trzech) daje kwotę (circa) równą mojej ÓWCZESNEJ, ROCZNEJ PENSJI BRUTTO.
Z treści 5 pierwszych wymienionych wyżej dokumentów wynika, że OWO DODATKOWE WYNAGRODZENIE dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa otrzymuje „za działalność”. W trzech dokumentach wymienionych w drugiej kolejności zapisano: 2 razy „za działalność organizacyjną” i 1 raz „za działalność”.
W „piśmie przewodnim” przesyłki zapytano, co też takiego nadzwyczajnego robi dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM – a czego nie robię inni dyrektorzy instytutów tej uczelni, że może, lub MUSI (co miesiąc) wynagradzać się ekwiwalentem trzech (ówczesnych) dodatków funkcyjnych (2 razy dziekańskiego i raz prorektorskiego)?
Ten zadziwiający przypadek nadzwyczajnej troski o stan własnych finansów dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM będzie przez czas jakiś komentowany. Dziekan WNS UAM zechce mi łaskawie wybaczyć, że schodzi na czas jakiś na plan drugi.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Przepraszam Czytelników bloga za tygodniową „posuchę” w serwisie. Kończyłem dość ważny esej, który można było opublikować już w październiku 2012, popełniłem jednakowoż nieostrożność skupiając się na pisaniu o osiągnięciach „mentalnych bliźniaków” z WNS UAM. Dzisiaj będzie więcej o tym, o którym dotychczas było mniej.
Przesyłka, którą otrzymałem na początku 2009 roku – i którą otrzymał dziekan WNS UAM - sygnowana była przez „Stowarzyszenie dla zachowania elementarnej przyzwoitości w nauce akademickiej Poznań, Warszawa”. Zawierała dwustronicowe „pismo przewodnie” oraz 8 kopii dokumentów uniwersyteckich; te ostatnie datowane od 22 listopada 2007 do 14 lipca 2008. Z kopii przedmiotowych dokumentów wynika, że dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM gratyfikował się extraordynaryjnie z funduszy uniwersyteckich. Pięć dokumentów datowanych: 8 lutego 2008, 10 kwietnia 2008, 12 maja 2008, 9 czerwca 2008, 14 lipca 2008 dotyczy regularnej, comiesięcznej jak można sądzić wypłaty kwoty, która ZNACZNIE PRZEWYŻSZA moje ówczesne, miesięczne wynagrodzenie brutto. Trzy dokumenty, datowane: 22 listopada 2007, 14 stycznia 2008 i 14 lipca 2008 dotyczą okazjonalnych jak można przypuszczać wypłat. Zsumowanie ich (tych trzech) daje kwotę (circa) równą mojej ÓWCZESNEJ, ROCZNEJ PENSJI BRUTTO.
Z treści 5 pierwszych wymienionych wyżej dokumentów wynika, że OWO DODATKOWE WYNAGRODZENIE dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa otrzymuje „za działalność”. W trzech dokumentach wymienionych w drugiej kolejności zapisano: 2 razy „za działalność organizacyjną” i 1 raz „za działalność”.
W „piśmie przewodnim” przesyłki zapytano, co też takiego nadzwyczajnego robi dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM – a czego nie robię inni dyrektorzy instytutów tej uczelni, że może, lub MUSI (co miesiąc) wynagradzać się ekwiwalentem trzech (ówczesnych) dodatków funkcyjnych (2 razy dziekańskiego i raz prorektorskiego)?
Ten zadziwiający przypadek nadzwyczajnej troski o stan własnych finansów dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM będzie przez czas jakiś komentowany. Dziekan WNS UAM zechce mi łaskawie wybaczyć, że schodzi na czas jakiś na plan drugi.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
niedziela, 13 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (28.).
13-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Na początku listopada 2012 r., opisywany na blogu przypadek zreferowałem bardzo krótko – pismo nosi datę 7 listopada 2012 r. - J.M. Rektorowi UAM, prof. dr. Bronisławowi Marciniakowi. W konkluzji napisałem „(...) W moim przekonaniu doszło w tej sprawie do rażącego naruszenia prawa i dobrych obyczajów akademickich, w związku z czym najpoważniej wnoszę o rozpatrzenie możliwości pociągnięcia sprawcy tego czynu do odpowiedzialności dyscyplinarnej.(...)”. Z powodów oczywistych nie pisałem o tym wcześniej, cierpliwie czekając na odpowiedź; nadeszła parę dni po Nowym Roku. Od razu powiem, że odpowiedź akceptuje, i mimo że się z nią nie zgadzam apelować nie będę. Otóż, Pan Rektor Krasowski – w imieniu J.M. Rektora UAM – pisze mi bardzo uprzejmie, że „(...) po rozpoznaniu sprawy JM Rektor UAM nie znajduje podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko Panu Dziekanowi Wydziału Nauk Społecznych UAM (…)”.
Dlaczego nie zgadzam się z przedstawioną przez Panów Rektorów UAM odpowiedzią? Gdybym miał się z nią zgodzić oznaczałoby to, iż dziekanowi WNS UAM wolno:
1. Kłamać personelowi Centrum Informatycznego, że konto pocztowe o adresie kocias@amu.edu.pl służy do rozsyłania spamu;
2. Wydawać polecenia personelowi innej niż Wydział Nauk Społecznych UAM jednostki organizacyjnej uniwersytetu (w sprawie nieuprawnionego zamknięcia przedmiotowego konta);
3. Niszczyć mienie uniwersyteckie, czyli wieloletni dorobek mój i moich kolegów (poprzez likwidację serwisów funkcjonujących pod adresem mumelab01.amu.edu.pl/).
Powtórzę raz jeszcze konkluzję mojego wniosku do J.M. Rektora UAM: „(...) W moim przekonaniu doszło w tej sprawie do rażącego naruszenia prawa i dobrych obyczajów akademickich, w związku z czym najpoważniej wnoszę o rozpatrzenie możliwości pociągnięcia sprawcy tego czynu do odpowiedzialności dyscyplinarnej.(...)”.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Na początku listopada 2012 r., opisywany na blogu przypadek zreferowałem bardzo krótko – pismo nosi datę 7 listopada 2012 r. - J.M. Rektorowi UAM, prof. dr. Bronisławowi Marciniakowi. W konkluzji napisałem „(...) W moim przekonaniu doszło w tej sprawie do rażącego naruszenia prawa i dobrych obyczajów akademickich, w związku z czym najpoważniej wnoszę o rozpatrzenie możliwości pociągnięcia sprawcy tego czynu do odpowiedzialności dyscyplinarnej.(...)”. Z powodów oczywistych nie pisałem o tym wcześniej, cierpliwie czekając na odpowiedź; nadeszła parę dni po Nowym Roku. Od razu powiem, że odpowiedź akceptuje, i mimo że się z nią nie zgadzam apelować nie będę. Otóż, Pan Rektor Krasowski – w imieniu J.M. Rektora UAM – pisze mi bardzo uprzejmie, że „(...) po rozpoznaniu sprawy JM Rektor UAM nie znajduje podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko Panu Dziekanowi Wydziału Nauk Społecznych UAM (…)”.
Dlaczego nie zgadzam się z przedstawioną przez Panów Rektorów UAM odpowiedzią? Gdybym miał się z nią zgodzić oznaczałoby to, iż dziekanowi WNS UAM wolno:
1. Kłamać personelowi Centrum Informatycznego, że konto pocztowe o adresie kocias@amu.edu.pl służy do rozsyłania spamu;
2. Wydawać polecenia personelowi innej niż Wydział Nauk Społecznych UAM jednostki organizacyjnej uniwersytetu (w sprawie nieuprawnionego zamknięcia przedmiotowego konta);
3. Niszczyć mienie uniwersyteckie, czyli wieloletni dorobek mój i moich kolegów (poprzez likwidację serwisów funkcjonujących pod adresem mumelab01.amu.edu.pl/).
Powtórzę raz jeszcze konkluzję mojego wniosku do J.M. Rektora UAM: „(...) W moim przekonaniu doszło w tej sprawie do rażącego naruszenia prawa i dobrych obyczajów akademickich, w związku z czym najpoważniej wnoszę o rozpatrzenie możliwości pociągnięcia sprawcy tego czynu do odpowiedzialności dyscyplinarnej.(...)”.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
sobota, 12 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (27.).
12-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Ostatnią kwestię poprzedniego wpisu objaśnię szerzej. Byłem jedną z czterech osób (prawdopodobnie jedynym pracownikiem samodzielnym), które w kadencji Senatu UAM 2006-2008 głosowały przeciwko przyjęciu obecnego, skorygowanego już parokrotnie Statutu UAM. A głosowanie było jawne panie dziekanie WNS UAM! Głosowałem przeciwko, bowiem przekonany byłem, że zmiany sposobu funkcjonowania ciał kolegialnych (rady wydziałów i senat) stwarzają kolosalne zagrożenie dla fundamentów demokracji akademickiej. Tzw. przedstawicielskie rady wydziałów i senat składający się głównie z funkcjonariuszy wydziałowych i centralnych stworzyły system władzy, w którym nie-funkcyjny samodzielny badacz NIE MIAŁ I NIE MA NIC DO POWIEDZENIA! Jestem przekonany, że ludzie władzy, którzy z uporem godnym lepszej sprawy forsowali niegdyś ten projekt przyznać muszą po latach, że popełnili wielki błąd! Cóż jednak począć – stało się.
Nowy statut dawał ogromną władzę wybieralnym funkcjonariuszom akademickiej nauki – głównie dziekanom i dyrektorom instytutów. Władzę tak wielką, że udźwignąć potrafią ją tylko nieliczni. Władzę, której niektórzy nie powinni nigdy otrzymać, bowiem ich faktyczna kompetencja cywilizacyjna jak i predyspozycja mentalna wykluczają sprawowanie jakiejkolwiek poważnej władzy.
Nowy Statut UAM stwarzał też obiektywne przesłanki – ba! zachętę – do zawierania nieformalnych porozumień w ścisłym gronie i wyznaczania „jedynej słusznej linii rozwoju”. Co oczywiście eliminowało działania ludzi spoza porozumienia NIE POZWALAJĄC JEDNOCZEŚNIE IM NA PRZEDSTAWIENIE SWOJEJ RACJI. Przykład: na posiedzeniu rady wydziału przed r. akadem. 2008/2009 (rady w pełnym składzie) dyrektor instytutu MUSIAŁ oceniać jakąś kwestię w obecności osoby zainteresowanej. Po zmianie statutu mógł to robić poza jej plecami i uzyskiwać uchwałę jakiej potrzebował; zainteresowany dowiadywał się post factum, że coś o nim i w jego sprawach na posiedzeniu postanowiono.
Pamiętam bardzo charakterystyczny incydent. Podczas jednej z wizyt w gabinecie dziekana WNS UAM – była późna wiosna 2009 - oświadczyłem, że chciałbym otrzymywać zawiadomienia o planowanym porządku posiedzenia Rady Wydziału Nauk Społecznych. Dziekan żachnął się i oświadczył, że nie jestem w jej składzie i zawiadomień nie dostanę. Nie pamiętam już jak długo trwał ten stan rzeczy, ale zdaje mi się, że od r. akadem. 2009/2010 zawiadomienia takie już się pojawiły. Tak, tak panie dziekanie WNS UAM – demokracji akademickiej strzegł Pan jak źrenicy oka!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Ostatnią kwestię poprzedniego wpisu objaśnię szerzej. Byłem jedną z czterech osób (prawdopodobnie jedynym pracownikiem samodzielnym), które w kadencji Senatu UAM 2006-2008 głosowały przeciwko przyjęciu obecnego, skorygowanego już parokrotnie Statutu UAM. A głosowanie było jawne panie dziekanie WNS UAM! Głosowałem przeciwko, bowiem przekonany byłem, że zmiany sposobu funkcjonowania ciał kolegialnych (rady wydziałów i senat) stwarzają kolosalne zagrożenie dla fundamentów demokracji akademickiej. Tzw. przedstawicielskie rady wydziałów i senat składający się głównie z funkcjonariuszy wydziałowych i centralnych stworzyły system władzy, w którym nie-funkcyjny samodzielny badacz NIE MIAŁ I NIE MA NIC DO POWIEDZENIA! Jestem przekonany, że ludzie władzy, którzy z uporem godnym lepszej sprawy forsowali niegdyś ten projekt przyznać muszą po latach, że popełnili wielki błąd! Cóż jednak począć – stało się.
Nowy statut dawał ogromną władzę wybieralnym funkcjonariuszom akademickiej nauki – głównie dziekanom i dyrektorom instytutów. Władzę tak wielką, że udźwignąć potrafią ją tylko nieliczni. Władzę, której niektórzy nie powinni nigdy otrzymać, bowiem ich faktyczna kompetencja cywilizacyjna jak i predyspozycja mentalna wykluczają sprawowanie jakiejkolwiek poważnej władzy.
Nowy Statut UAM stwarzał też obiektywne przesłanki – ba! zachętę – do zawierania nieformalnych porozumień w ścisłym gronie i wyznaczania „jedynej słusznej linii rozwoju”. Co oczywiście eliminowało działania ludzi spoza porozumienia NIE POZWALAJĄC JEDNOCZEŚNIE IM NA PRZEDSTAWIENIE SWOJEJ RACJI. Przykład: na posiedzeniu rady wydziału przed r. akadem. 2008/2009 (rady w pełnym składzie) dyrektor instytutu MUSIAŁ oceniać jakąś kwestię w obecności osoby zainteresowanej. Po zmianie statutu mógł to robić poza jej plecami i uzyskiwać uchwałę jakiej potrzebował; zainteresowany dowiadywał się post factum, że coś o nim i w jego sprawach na posiedzeniu postanowiono.
Pamiętam bardzo charakterystyczny incydent. Podczas jednej z wizyt w gabinecie dziekana WNS UAM – była późna wiosna 2009 - oświadczyłem, że chciałbym otrzymywać zawiadomienia o planowanym porządku posiedzenia Rady Wydziału Nauk Społecznych. Dziekan żachnął się i oświadczył, że nie jestem w jej składzie i zawiadomień nie dostanę. Nie pamiętam już jak długo trwał ten stan rzeczy, ale zdaje mi się, że od r. akadem. 2009/2010 zawiadomienia takie już się pojawiły. Tak, tak panie dziekanie WNS UAM – demokracji akademickiej strzegł Pan jak źrenicy oka!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
piątek, 11 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (26.).
11-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Dla pełności obrazu dodać muszę, że par. 101 Statutu UAM w p.1 zawiera zapis, iż „1. Rada wydziału uchyla uchwałę rady instytutu działającego na wydziale, jeżeli uchwała ta jest sprzeczna z przepisami ustawy, statutem, uchwałami senatu, uchwałami rady wydziału lub obowiązującymi regulaminami.” [pogrub. A.K.]. Przywołałem tę kwestię na wypadek, gdyby ktoś chciał wchodzić ze mną w spór dotyczący znaczenia terminów „uchyla uchwałę” i „ocenia uchwałę”. Jak Państwo pamiętają, drugiego określenia użył J.M. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak odpowiadając na mój wniosek do Senatu UAM z dnia 1 lutego 2012 r. Jakby na sprawę nie patrzeć, uchylenie (bądź nie) uchwały rady instytutu wymaga wcześniejszej oceny prawnej, a tę wykonać mogą – w każdym razie powinny – wyłącznie osoby posiadające faktyczną kompetencję prawniczą.
Drążę zagadnienie kompetencji formalnej i faktycznej, bowiem rzecz dotyczy niezwykle istotnych kwestii praworządności akademickiej – i nie tylko. Oto – poza Wydziałem Prawa i Administracji UAM – żadna inna rada wydziału nie jest w stanie wykonać rzetelnej oceny prawnej zaskarżanej uchwały rady instytutu. Musi zatem zlecić taką ocenę faktycznie kompetentnym osobom lub instytucjom. W par. 101 Statutu UAM nie znajdziemy jakiejkolwiek wzmianki dotyczącej tego, czy ocena taka MUSI zostać przez dana radę wydziału zaakceptowana. Czyli istnieje możliwość jej odrzucenia. Co wtedy? To po pierwsze. Po drugie, jeśli ocena „zlecona” MUSI zostać przez radę wydziału zaakceptowana, to pojawia się pytanie o elementarny sens wprowadzania przedmiotowej procedury. Czy nie lepiej byłoby powierzyć rozstrzyganie takich sporów Biuru Radców Prawnych? Po co wprowadzać do Statutu UAM zapisy czcze, pozornie sensowne, niewykonalne lub niepotrzebnie wydłużające proces załatwiania sprawy?
Dziekan WNS UAM od niemalże 40 lat pisze książki o racjonalności. Zrobił się już z tego stos pokaźnych rozmiarów – do czego za czas jakiś nawiążę. Uzasadnione zatem wydaje się być podejrzenie, że w kwestiach o których ostatnio piszę – szeroko pojętej racjonalności przy stanowieniu uniwersyteckiego prawa, przeciwstawiać się będzie stanowczo wszystkiemu, co ewidentnie narusza elementarne kanony racjonalnego myślenia i działania. Przejrzałem sprawozdania z posiedzeń Senatu UAM poprzedniej kadencji i nie dostrzegłem tego – co mnie wcale nie dziwi. Dodam, że chociaż nie napisałem ani jednej książki o racjonalności, to będąc senatorem UAM zgłaszał bym sprzeciw wobec prób wprowadzania dyskutowanych zapisów. Ci którzy mnie znają mogą to potwierdzić, chociaż dziekan WNS UAM wcale tego nie oczekuje.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Dla pełności obrazu dodać muszę, że par. 101 Statutu UAM w p.1 zawiera zapis, iż „1. Rada wydziału uchyla uchwałę rady instytutu działającego na wydziale, jeżeli uchwała ta jest sprzeczna z przepisami ustawy, statutem, uchwałami senatu, uchwałami rady wydziału lub obowiązującymi regulaminami.” [pogrub. A.K.]. Przywołałem tę kwestię na wypadek, gdyby ktoś chciał wchodzić ze mną w spór dotyczący znaczenia terminów „uchyla uchwałę” i „ocenia uchwałę”. Jak Państwo pamiętają, drugiego określenia użył J.M. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak odpowiadając na mój wniosek do Senatu UAM z dnia 1 lutego 2012 r. Jakby na sprawę nie patrzeć, uchylenie (bądź nie) uchwały rady instytutu wymaga wcześniejszej oceny prawnej, a tę wykonać mogą – w każdym razie powinny – wyłącznie osoby posiadające faktyczną kompetencję prawniczą.
Drążę zagadnienie kompetencji formalnej i faktycznej, bowiem rzecz dotyczy niezwykle istotnych kwestii praworządności akademickiej – i nie tylko. Oto – poza Wydziałem Prawa i Administracji UAM – żadna inna rada wydziału nie jest w stanie wykonać rzetelnej oceny prawnej zaskarżanej uchwały rady instytutu. Musi zatem zlecić taką ocenę faktycznie kompetentnym osobom lub instytucjom. W par. 101 Statutu UAM nie znajdziemy jakiejkolwiek wzmianki dotyczącej tego, czy ocena taka MUSI zostać przez dana radę wydziału zaakceptowana. Czyli istnieje możliwość jej odrzucenia. Co wtedy? To po pierwsze. Po drugie, jeśli ocena „zlecona” MUSI zostać przez radę wydziału zaakceptowana, to pojawia się pytanie o elementarny sens wprowadzania przedmiotowej procedury. Czy nie lepiej byłoby powierzyć rozstrzyganie takich sporów Biuru Radców Prawnych? Po co wprowadzać do Statutu UAM zapisy czcze, pozornie sensowne, niewykonalne lub niepotrzebnie wydłużające proces załatwiania sprawy?
Dziekan WNS UAM od niemalże 40 lat pisze książki o racjonalności. Zrobił się już z tego stos pokaźnych rozmiarów – do czego za czas jakiś nawiążę. Uzasadnione zatem wydaje się być podejrzenie, że w kwestiach o których ostatnio piszę – szeroko pojętej racjonalności przy stanowieniu uniwersyteckiego prawa, przeciwstawiać się będzie stanowczo wszystkiemu, co ewidentnie narusza elementarne kanony racjonalnego myślenia i działania. Przejrzałem sprawozdania z posiedzeń Senatu UAM poprzedniej kadencji i nie dostrzegłem tego – co mnie wcale nie dziwi. Dodam, że chociaż nie napisałem ani jednej książki o racjonalności, to będąc senatorem UAM zgłaszał bym sprzeciw wobec prób wprowadzania dyskutowanych zapisów. Ci którzy mnie znają mogą to potwierdzić, chociaż dziekan WNS UAM wcale tego nie oczekuje.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (25.).
07-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Powtórzmy istotną konkluzję poprzedniego wpisu: jako członek senatu akademickiego dziekan WNS UAM uczestniczy w uchwalaniu korekty statutu uczelni. Korekta wskazuje Radę Wydziału NS UAM i dziekana tegoż jako mających kompetencję do rozpatrzenia mojego wniosku; składam więc wniosek zgodnie z zapisem statutowym. Co robi dziekan WNS UAM? WYMUSZA ZAMKNIĘCIE KONTA POCZTOWEGO SŁUŻĄCEGO DO PRZESŁANIA WNIOSKU I OSKARŻA WNIOSKODAWCĘ O SPAMING!!!!!!! Śp. Kafka Franciszek przesyła niniejszym WIELKI SZACUN!
W swojej grudniowej odpowiedzi na moje wezwanie dziekan WNS UAM napisał „(...) Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany bez zbędnej zwłoki do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”. Poświęćmy temu wyznaniu odrobinę czasu, bowiem wykazuje ono silne związki z wspomnianą wczoraj kwestią kompetencji formalnej i faktycznej. Oto dziekan WNS UAM – jako członek senatu akademickiego – ma kompetencję formalną by uchwalać Statut UAM i poprawki do tegoż. Warto zapytać, czy ma on również kompetencję faktyczną (zaraz wyjaśnię w czym rzecz) potrzebną przy przedmiotowym działaniu ?
Moja odpowiedź jest negatywna. Głosując za nowelizacją Statutu UAM w części poświęconej par. 101 („... ocena zgodności z prawem uchwał podejmowanych przez radę instytutu należy do kompetencji rady wydziału, a nie do Senatu UAM. ...”) dziekan WNS UAM ujawnia całkowity brak kompetencji faktycznej. Kompetencji będącej następstwem jakże oczywistego przekonania, że on sam jak i Rada Wydziału Nauk Społecznych UAM nie są dyplomowanymi prawnikami. Nie mając więc faktycznej kompetencji prawniczej NIE MOGĄ I NIE POWINNI DOKONYWAĆ OCEN ZGODNOŚCI Z PRAWEM UCHWAŁ PODEJMOWANYCH PRZEZ RADĘ INSTYTUTU. Czy aby nie powinien Pan tego wiedzieć jako senator UAM panie dziekanie WNS?
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Powtórzmy istotną konkluzję poprzedniego wpisu: jako członek senatu akademickiego dziekan WNS UAM uczestniczy w uchwalaniu korekty statutu uczelni. Korekta wskazuje Radę Wydziału NS UAM i dziekana tegoż jako mających kompetencję do rozpatrzenia mojego wniosku; składam więc wniosek zgodnie z zapisem statutowym. Co robi dziekan WNS UAM? WYMUSZA ZAMKNIĘCIE KONTA POCZTOWEGO SŁUŻĄCEGO DO PRZESŁANIA WNIOSKU I OSKARŻA WNIOSKODAWCĘ O SPAMING!!!!!!! Śp. Kafka Franciszek przesyła niniejszym WIELKI SZACUN!
W swojej grudniowej odpowiedzi na moje wezwanie dziekan WNS UAM napisał „(...) Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany bez zbędnej zwłoki do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”. Poświęćmy temu wyznaniu odrobinę czasu, bowiem wykazuje ono silne związki z wspomnianą wczoraj kwestią kompetencji formalnej i faktycznej. Oto dziekan WNS UAM – jako członek senatu akademickiego – ma kompetencję formalną by uchwalać Statut UAM i poprawki do tegoż. Warto zapytać, czy ma on również kompetencję faktyczną (zaraz wyjaśnię w czym rzecz) potrzebną przy przedmiotowym działaniu ?
Moja odpowiedź jest negatywna. Głosując za nowelizacją Statutu UAM w części poświęconej par. 101 („... ocena zgodności z prawem uchwał podejmowanych przez radę instytutu należy do kompetencji rady wydziału, a nie do Senatu UAM. ...”) dziekan WNS UAM ujawnia całkowity brak kompetencji faktycznej. Kompetencji będącej następstwem jakże oczywistego przekonania, że on sam jak i Rada Wydziału Nauk Społecznych UAM nie są dyplomowanymi prawnikami. Nie mając więc faktycznej kompetencji prawniczej NIE MOGĄ I NIE POWINNI DOKONYWAĆ OCEN ZGODNOŚCI Z PRAWEM UCHWAŁ PODEJMOWANYCH PRZEZ RADĘ INSTYTUTU. Czy aby nie powinien Pan tego wiedzieć jako senator UAM panie dziekanie WNS?
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
niedziela, 6 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (24.).
06-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Pomińmy prawne parady dziekana WNS UAM i skupmy się na problemie głównym. Od czerwca 2011 roku najpoważniejsza instytucja edukacji wyższej w mieście (trzecia w kraju!) NIE POTRAFI UPORAĆ SIĘ Z PROBLEMEM LEGALNOŚCI UCHWAŁY rady małego instytutu na Wydziale Nauk Społecznych. W instytucji tej zatrudnionych jest blisko 900 doktorów habilitowanych w tym circa 730 profesorów. Sam Wydział Prawa i Administracji UAM liczy nieco ponad 50 doktorów habilitowanych! Dochodzą do tego liczne działy pomocnicze, jak chociażby sekcja Radców Prawnych, Senacka Komisja Prawna, etc. I ta potęga instytucjonalna i intelektualna nie potrafi rozwiązać takiego zadania. Czy wyobrażają sobie Państwo, co może się stać, jeśli instytucja ta stanie przed naprawdę poważnymi problemami?
Od lutego 2012 r. do lipca 2012 r. czekałem na odpowiedź władzy uniwersyteckiej w sprawie wniosku – tego samego, który w październiku 2012 r. posłużył dziekanowi WNS UAM do oskarżenia mnie o rozsyłanie spamu. Niemalże pół roku zajęło rektoratowi UAM zawiadomienie mnie (wysłałem w międzyczasie 2 monity!), że zmieniony Statut UAM (Obwieszczenie nr 2/2012 z dnia 30 stycznia 2012 r.) powierza rozpatrywanie takich wniosków jak mój właściwej Radzie Wydziału. Przesłałem zatem wniosek do Rady Wydziału WNS UAM i dziekana tegoż a wtedy okazało się, że – proszę rozpocząć lekturę od posta nr 1.
Opisywany przypadek, po raz nie wiadomo który pokazuje złożoność i ważność kwestii kompetencyjnej – tak formalnej jak i faktycznej; zajmę się tym w najbliższych postach. Dzisiaj, w wielkim skrócie – proszę potraktować to jako zapowiedź przyszłych smakołyków stwierdzę co następuje: dziekan WNS UAM jako członek uniwersyteckiego senatu uchwalał Statut UAM w brzmieniu zapisanym w Obwieszczenie nr 2/2012 z dnia 30 stycznia 2012 r. Zatem – winien znać zapis & 101, który – jak pisze w swoim piśmie z dnia 4 lipca 2012 r. J.M. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak „(...) zgodnie z § 101 Statutu UAM, który stanowi lex specialis w stosunku do § 100, ocena zgodności z prawem uchwał podejmowanych przez radę instytutu należy do kompetencji rady wydziału, a nie do Senatu UAM. (...)”. Pytam więc – myślę, że zasadnie – dziekana WNS UAM, co myśli o własnej kompetencji akademickiego funkcjonariusza w związku z powyższym?
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Pomińmy prawne parady dziekana WNS UAM i skupmy się na problemie głównym. Od czerwca 2011 roku najpoważniejsza instytucja edukacji wyższej w mieście (trzecia w kraju!) NIE POTRAFI UPORAĆ SIĘ Z PROBLEMEM LEGALNOŚCI UCHWAŁY rady małego instytutu na Wydziale Nauk Społecznych. W instytucji tej zatrudnionych jest blisko 900 doktorów habilitowanych w tym circa 730 profesorów. Sam Wydział Prawa i Administracji UAM liczy nieco ponad 50 doktorów habilitowanych! Dochodzą do tego liczne działy pomocnicze, jak chociażby sekcja Radców Prawnych, Senacka Komisja Prawna, etc. I ta potęga instytucjonalna i intelektualna nie potrafi rozwiązać takiego zadania. Czy wyobrażają sobie Państwo, co może się stać, jeśli instytucja ta stanie przed naprawdę poważnymi problemami?
Od lutego 2012 r. do lipca 2012 r. czekałem na odpowiedź władzy uniwersyteckiej w sprawie wniosku – tego samego, który w październiku 2012 r. posłużył dziekanowi WNS UAM do oskarżenia mnie o rozsyłanie spamu. Niemalże pół roku zajęło rektoratowi UAM zawiadomienie mnie (wysłałem w międzyczasie 2 monity!), że zmieniony Statut UAM (Obwieszczenie nr 2/2012 z dnia 30 stycznia 2012 r.) powierza rozpatrywanie takich wniosków jak mój właściwej Radzie Wydziału. Przesłałem zatem wniosek do Rady Wydziału WNS UAM i dziekana tegoż a wtedy okazało się, że – proszę rozpocząć lekturę od posta nr 1.
Opisywany przypadek, po raz nie wiadomo który pokazuje złożoność i ważność kwestii kompetencyjnej – tak formalnej jak i faktycznej; zajmę się tym w najbliższych postach. Dzisiaj, w wielkim skrócie – proszę potraktować to jako zapowiedź przyszłych smakołyków stwierdzę co następuje: dziekan WNS UAM jako członek uniwersyteckiego senatu uchwalał Statut UAM w brzmieniu zapisanym w Obwieszczenie nr 2/2012 z dnia 30 stycznia 2012 r. Zatem – winien znać zapis & 101, który – jak pisze w swoim piśmie z dnia 4 lipca 2012 r. J.M. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak „(...) zgodnie z § 101 Statutu UAM, który stanowi lex specialis w stosunku do § 100, ocena zgodności z prawem uchwał podejmowanych przez radę instytutu należy do kompetencji rady wydziału, a nie do Senatu UAM. (...)”. Pytam więc – myślę, że zasadnie – dziekana WNS UAM, co myśli o własnej kompetencji akademickiego funkcjonariusza w związku z powyższym?
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
piątek, 4 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (23.).
04-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
7 grudnia 2012 r., w tonie raczej oschłym niż nieprzyjaznym wezwałem dziekana WNS UAM „(...) do udzielenia pisemnej odpowiedzi w sprawie stanu wniosku, jaki w formie elektronicznej przedłożyłem Panu i Radzie Wydziału WNS UAM w dniu 7 października 2012 (datowanego jednakowoż 1 października 2012 r.). (...)”. Dziesięć dni później otrzymałem pisemną odpowiedź (BRAWO PANIE DZIEKANIE!!!) z data 14 grudnia 2012 r. Zwracam Państwa uwagę na kwestię „(...) Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany bez zbędnej zwłoki do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”.
Dziekanowi WNS UAM donoszę, iż wiem, że pokazał mi figę lub – jeśli woli – palec środkowy przy zaciśniętej pięści. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że formuła „ bez zbędnej zwłoki” to jedna z licznych prawniczych sztuczek. Dziekan WNS UAM mógł mój wniosek z 1 października 2012 r. przekazać „uniwersyteckiemu zespołowi mającymi kompetencje” tuż przed wysłaniem do mnie swojej odpowiedzi – np. 13 grudnia – i oświadczyć co oświadczył. Kwestionując to oświadczenie JA MUSZĘ WYKAZAĆ, że można to było zrobić wcześniej. Czyli WŁADZA ZAWSZE WSZYSTKO ROBI NAJSZYBCIEJ JAK MOŻNA.
Podkreślam kluczową kwestię: udzielając odpowiedzi dziekan WNS UAM mógł napisać „Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany w dniu XX XX XXXX do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”. Napisał jednakowoż „bez zbędnej zwłoki”. Dlaczego Pan to zrobił dziekanie WNS UAM? Posunięcie to traktuję jako nieprzyjazne.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
7 grudnia 2012 r., w tonie raczej oschłym niż nieprzyjaznym wezwałem dziekana WNS UAM „(...) do udzielenia pisemnej odpowiedzi w sprawie stanu wniosku, jaki w formie elektronicznej przedłożyłem Panu i Radzie Wydziału WNS UAM w dniu 7 października 2012 (datowanego jednakowoż 1 października 2012 r.). (...)”. Dziesięć dni później otrzymałem pisemną odpowiedź (BRAWO PANIE DZIEKANIE!!!) z data 14 grudnia 2012 r. Zwracam Państwa uwagę na kwestię „(...) Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany bez zbędnej zwłoki do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”.
Dziekanowi WNS UAM donoszę, iż wiem, że pokazał mi figę lub – jeśli woli – palec środkowy przy zaciśniętej pięści. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że formuła „ bez zbędnej zwłoki” to jedna z licznych prawniczych sztuczek. Dziekan WNS UAM mógł mój wniosek z 1 października 2012 r. przekazać „uniwersyteckiemu zespołowi mającymi kompetencje” tuż przed wysłaniem do mnie swojej odpowiedzi – np. 13 grudnia – i oświadczyć co oświadczył. Kwestionując to oświadczenie JA MUSZĘ WYKAZAĆ, że można to było zrobić wcześniej. Czyli WŁADZA ZAWSZE WSZYSTKO ROBI NAJSZYBCIEJ JAK MOŻNA.
Podkreślam kluczową kwestię: udzielając odpowiedzi dziekan WNS UAM mógł napisać „Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany w dniu XX XX XXXX do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”. Napisał jednakowoż „bez zbędnej zwłoki”. Dlaczego Pan to zrobił dziekanie WNS UAM? Posunięcie to traktuję jako nieprzyjazne.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
środa, 2 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (22.).
02-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Święta i Sylwester już szczęśliwie za nami. Korzystam z okazji i Czytelnikom bloga kocias.blogspot.com życzę Dosiego Roku! Dziękuję też za zainteresowanie tym co piszę – 1200 wejść od połowy października nie jest złym wynikiem. Zachęcam do zadawania pytań i ostrego komentowania treści. To się może okazać bardzo pomocne.
Jak pewnie Państwo wiedzą, w murach Naszej Uczelni gościli funkcjonariusze jednej z WAŻNYCH agencji rządowych. Wiadomo, że nie przyszli z kwiatami. Nie mam pewności, czy wpisali się do księgi pamiątkowej. Po ICH wizycie zrobiło się nas mniej i jakby poszedł smród. Na moje oko Goście nie popuścili, a więc musiał to zrobić ktoś z gospodarzy. Ciekawe jak długo trzeba będzie wietrzyć? I ile to będzie kosztowało? Jakby nie patrzeć Uniwersytet ma poważniejszy problem, niż smrodek wydzielany przez wybieralnych funkcjonariuszy władzy instytutowej i wydziałowej na WNS. To częściowo tłumaczyć może obojętność rektoratu na prośby kierowane w „MOJEJ SPRAWIE”. Ale to nie zwalnia mnie z obowiązku doprowadzenia rozpoczętego dzieła do końca, do czego gotowość i niezłomną wolę niniejszym, po raz kolejny deklaruję.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Święta i Sylwester już szczęśliwie za nami. Korzystam z okazji i Czytelnikom bloga kocias.blogspot.com życzę Dosiego Roku! Dziękuję też za zainteresowanie tym co piszę – 1200 wejść od połowy października nie jest złym wynikiem. Zachęcam do zadawania pytań i ostrego komentowania treści. To się może okazać bardzo pomocne.
Jak pewnie Państwo wiedzą, w murach Naszej Uczelni gościli funkcjonariusze jednej z WAŻNYCH agencji rządowych. Wiadomo, że nie przyszli z kwiatami. Nie mam pewności, czy wpisali się do księgi pamiątkowej. Po ICH wizycie zrobiło się nas mniej i jakby poszedł smród. Na moje oko Goście nie popuścili, a więc musiał to zrobić ktoś z gospodarzy. Ciekawe jak długo trzeba będzie wietrzyć? I ile to będzie kosztowało? Jakby nie patrzeć Uniwersytet ma poważniejszy problem, niż smrodek wydzielany przez wybieralnych funkcjonariuszy władzy instytutowej i wydziałowej na WNS. To częściowo tłumaczyć może obojętność rektoratu na prośby kierowane w „MOJEJ SPRAWIE”. Ale to nie zwalnia mnie z obowiązku doprowadzenia rozpoczętego dzieła do końca, do czego gotowość i niezłomną wolę niniejszym, po raz kolejny deklaruję.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Subskrybuj:
Posty (Atom)