26-05-2013
W liście pani redaktor Karoliny Koziołek opublikowanym przeze mnie we wpisie nr 04 z dnia 9 maja czytamy między innymi: „(...) Druga sprawa dotyczy wyłączenia Pana konta pocztowego oraz witryny pracowni. Władze rektorskie stoją murem za dziekanem w tej kwestii i uważają, że dziekan miał do tego pełne prawo [wytłuszczenie moje – A.K. na potrzeby bieżącego komentarza].
Przynajmniej kilkanaście razy – nie chcę tracić czasu na ustalanie faktycznej liczby – wzywałem dziekana WNS UAM oraz władze uniwersytetu, by postawiły mi konkretne zarzuty w związku z tymi zdarzeniami. Prosiłem albo żądałem – albo i jedno i drugie – by UJAWNIONO TREŚĆ PISMA DZIEKANA WNS UAM DO DYREKTORA CENTRUM INFORMATYCZNEGO UAM, W KTÓRYM ŻĄDA ZAMKNIĘCIA MOJEGO KONTA POCZTOWEGO I SERWISÓW PRACOWNI KOMUNIKACJI MULTIMEDIALNEJ WNS UAM. Domagałem się wskazania przepisów Statutu UAM i Ustawy, które naruszyłem. Domagałem się wskazania przepisów Statutu UAM i Ustawy, które pozwalają dziekanowi WNS UAM na takie – w mojej ocenie BEZPRAWNE – działania. I jedyne co otrzymywałem w zamian, to cytowane wyżej „(...) Władze rektorskie stoją murem za dziekanem w tej kwestii i uważają, że dziekan miał do tego pełne prawo [wytłuszczenie moje – A.K. na potrzeby bieżącego komentarza].
Cóż, jak powiada przysłowie „wart Pac pałaca ...” albo „jaki pan – taki kram”. Mógłbym mieć szacunek do tej władzy, gdyby miała odwagę stanąć murem w obronie własnej samowoli i oświadczyła publicznie, że zrobiła coś tam jak zrobiła, bo tak jej się podobało, bo taką miała fanaberię*. Ale ta władza nie ma odwagi więc musi pozorować praworządność powtarzając w kółko – jak zepsuta zabawka – „(...) że dziekan miał do tego pełne prawo(...)”.
Mógłbym rzecz jasna pozwać dziekana WNS UAM i w ten sposób zmusić go do ujawnienia tej tak pilnie strzeżonej tajemnicy. Ciągle się waham, bo szkoda mi na to czasu. Poza tym przekonany jestem, że pozywanie funkcjonariusza postępującego w sposób jaki opisywałem na tym blogu uwłaczałoby mojej godności. Godności zwykłego, normalnego człowieka, którego mierziła i mierzi niegodziwość ludzi władzy. Człowieka, który nie potrzebuje „ochrony rektorskiej stojącej murem za jego postępkami (do których miał pełne prawo ...)”.
W styczniu, jeśli dobrze pamiętam, napisałem kilkanaście zdań dotyczących dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Stwierdziłem wówczas, że WZGLĘDY HUMANITARNE decydowały o tym, iż nie zwróciłem się** o wszczęcie wobec Niego postępowania dyscyplinarnego, uznałem bowiem, że potykanie się przed „uczelnianym trybunałem” z osobą dotkniętą poważną dysfunkcją mentalną uwłaczałoby mojej godności. Sprawa z dziekanem WNS UAM jest nieco inna, ale i tu powtarzają się te same elementy: CHRONICZNY BRAK ODWAGI, czyli mówiąc wprost – zwykłe, pospolite tchórzostwo.
* Jak ta kobieta, którą zapytano (a miała zły dzień), dlaczego smaży 4 jajka na 4 patelniach: „A bo tak … - odwrzasnęła”.
** Kiedy jeszcze pracowałem w UAM.
Czytaj list do dziekana WNS UAM z dnia 11-10-2012
Czytaj list do prorektora UAM z dnia 08-03-2013
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
niedziela, 26 maja 2013
środa, 22 maja 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (10.).
22-05-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
W liście pani redaktor Karoliny Koziołek opublikowanym przeze mnie we wpisie nr 04 z dnia 9 maja czytamy między innymi: „(...) I na końcu: kwestia rankingu. Przytoczenie tych faktów było konieczne, ponieważ na tej podstawie dziekan twierdził, że mimo uchwały i innych okoliczności, nie przyznałby Panu nagrody, ani naukowej, ani dydaktycznej [wytłuszczenie moje – A.K. na potrzeby bieżącego komentarza].
Nie mam rzecz jasna pewności, czy mamy do czynienia z faktyczną wypowiedzią dziekana WNS UAM, czy konfabulacją dziennikarki Głosu Wielkopolskiego. Szczerze mówiąc, wolałbym to drugie, bo gdyby faktycznie dziekan WNS UAM świadomie wyraził taką opinię … Strach pomyśleć!
Na wszelki wypadek przypomnę dziekanowi WNS UAM, że Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu jest UCZELNIĄ PUBLICZNĄ, funkcjonującą w oparciu o przepisy ustawy Prawo o Szkolnictwie Wyższym, Statut UAM oraz Kodeks DOBRE PRAKTYKI W SZKOŁACH WYŻSZYCH. Ponadto, dziekan WNS UAM – jak każdy z dziekanów tej uczelni JEST WYBIERALNYM FUNKCJONARIUSZEM, którego postępowanie w każdej sprawie dotyczącej badań i dydaktyki jest ściśle regulowane zapisami wymienionych wyżej dokumentów. Oznacza to – między innymi – że ani Wydział Nauk Społecznych UAM, ani Uniwersytet NIE JEST PRYWATNĄ WŁASNOŚCIĄ DZIEKANA WNS UAM . Ponadto, sprawa przyznawania nagród naukowych i dydaktycznych (za działalność dydaktyczną) jest w miarę precyzyjnie uregulowana OBOWIĄZUJĄCYMI PRZEPISAMI zatem osoba spełniająca przyjęte kryteria MUSI OTRZYMAĆ NAGRODĘ BEZ WZGLĘDU NA TO CZY SIĘ TO DZIEKANOWI WNS UAM PODOBA CZY NIE!!!
Jeśli zaś idzie o mój wniosek o nagrodę dydaktyczną z maja 2011 – cóż – żeby rozstrzygać ile był wart należałoby posiadać wiedzę, której dziekan WNS UAM NIGDY NIE MIAŁ I MIEĆ NIE BĘDZIE.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
W liście pani redaktor Karoliny Koziołek opublikowanym przeze mnie we wpisie nr 04 z dnia 9 maja czytamy między innymi: „(...) I na końcu: kwestia rankingu. Przytoczenie tych faktów było konieczne, ponieważ na tej podstawie dziekan twierdził, że mimo uchwały i innych okoliczności, nie przyznałby Panu nagrody, ani naukowej, ani dydaktycznej [wytłuszczenie moje – A.K. na potrzeby bieżącego komentarza].
Nie mam rzecz jasna pewności, czy mamy do czynienia z faktyczną wypowiedzią dziekana WNS UAM, czy konfabulacją dziennikarki Głosu Wielkopolskiego. Szczerze mówiąc, wolałbym to drugie, bo gdyby faktycznie dziekan WNS UAM świadomie wyraził taką opinię … Strach pomyśleć!
Na wszelki wypadek przypomnę dziekanowi WNS UAM, że Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu jest UCZELNIĄ PUBLICZNĄ, funkcjonującą w oparciu o przepisy ustawy Prawo o Szkolnictwie Wyższym, Statut UAM oraz Kodeks DOBRE PRAKTYKI W SZKOŁACH WYŻSZYCH. Ponadto, dziekan WNS UAM – jak każdy z dziekanów tej uczelni JEST WYBIERALNYM FUNKCJONARIUSZEM, którego postępowanie w każdej sprawie dotyczącej badań i dydaktyki jest ściśle regulowane zapisami wymienionych wyżej dokumentów. Oznacza to – między innymi – że ani Wydział Nauk Społecznych UAM, ani Uniwersytet NIE JEST PRYWATNĄ WŁASNOŚCIĄ DZIEKANA WNS UAM . Ponadto, sprawa przyznawania nagród naukowych i dydaktycznych (za działalność dydaktyczną) jest w miarę precyzyjnie uregulowana OBOWIĄZUJĄCYMI PRZEPISAMI zatem osoba spełniająca przyjęte kryteria MUSI OTRZYMAĆ NAGRODĘ BEZ WZGLĘDU NA TO CZY SIĘ TO DZIEKANOWI WNS UAM PODOBA CZY NIE!!!
Jeśli zaś idzie o mój wniosek o nagrodę dydaktyczną z maja 2011 – cóż – żeby rozstrzygać ile był wart należałoby posiadać wiedzę, której dziekan WNS UAM NIGDY NIE MIAŁ I MIEĆ NIE BĘDZIE.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
niedziela, 19 maja 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (09.).
19-05-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
W odcinku 05 z dnia 12 maja 2013 podjąłem kwestię zarzutu, który dziekan WNS UAM postawił mi publicznie (artykuł prasowy z dnia 26 kwietnia 2013 r.): „(...) Dziekan WNS UAM stwierdza expressis verbis, że konto służyło do dezinformacji, zatem zostało zamknięte. (...)”. Wezwałem publicznie dziekana WNS UAM by wskazał, co w mojej korespondencji elektronicznej prowadzanej za pomocą przedmiotowego konta było dezinformacją; jak można było przewidzieć funkcjonariusz ów milczy!
Zamknięcie konta pocztowego, o czym Czytelnicy moich wpisów czynionych w poprzednim „sezonie” być może pamiętają, było tylko jednym z „osiągnięć bohatera” tego bloga; drugim było zamknięcie serwisów kierowanej przeze mnie Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. Pomyślałem sobie, że dla człowieka, który nie potrafi odróżnić serwisu sieciowego od „strony internetowej”, tym bardziej serwisu pocztowego od platformy elearningowej pomocne może okazać się dodatkowe objaśnienie. Założyłem więc (życzliwie), że cytowana wcześniej wypowiedź („ … konto służyło do dezinformacji, zatem zostało zamknięte ...”) to przejęzyczenie i że dziekanowi WNS UAM chodził wówczas po głowie serwis PKM WNS UAM o adresie mumelab01.amu.edu.pl/, a dokładniej mówiąc strona startowa tegoż (czytaj ...).
Moją opinię w tej sprawie wyraziłem wystarczająco jak sądzę obszernie we wpisach z 23 i 25 listopada 2012 r. Na zadane wówczas pytania do dzisiaj nie otrzymałem jakiejkolwiek odpowiedzi. Pozwolę sobie przypomnieć najważniejsze elementy tamtej argumentacji:
- dziekan WNS UAM zaplanował likwidację PKM WNS UAM;
- dziekan WNS UAM zlikwidował PKM WNS UAM;
- dziekan WNS UAM winien być dumny z dobrze wykonanego zadania;
- ze zrozumiałą odrobiną goryczy informowałem użytkowników serwisów PKM WNS UAM, komu zawdzięczają tę nową sytuację;
Argumentację budowałem na następującym przekonaniu: dziekan WNS UAM pomyślnie zrealizował zadanie, które uznał za ważne i potrzebne (wydział, uczelnia). Jeżeli jest o tym przekonany, to informowanie opinii publicznej o swoim sukcesie winien przyjmować ze zrozumieniem i dumą. A może było inaczej … ?
Zanim postawię główną kwestię dzisiejszego wpisu zapytam o sprawy elementarne:
1. czy dziekan WNS UAM przygotował wniosek o likwidację Pracowni Komunikacji Multimedialnej na Wydziale Nauk Społecznych UAM z zamiarem poddania go pod głosowanie na posiedzeniu Rady Wydziału NS?
2. czy na posiedzeniu Rady Wydziału NS dziekan WNS UAM przedstawił wniosek o likwidację Pracowni Komunikacji Multimedialnej na Wydziale Nauk Społecznych UAM – wraz z uzasadnieniem?
3. czy na posiedzeniu Rady Wydziału NS dziekan WNS UAM zarządził głosowanie nad wnioskiem o likwidację Pracowni Komunikacji Multimedialnej na Wydziale Nauk Społecznych UAM?
4. czy po uchwaleniu przez Radę Wydziału NS wniosku o likwidację Pracowni Komunikacji Multimedialnej na Wydziale Nauk Społecznych UAM dziekan WNS UAM nakazał wydziałowemu informatykowi usunięcie z serwisu wydziałowego nazwy PKM WNS UAM i usunięcie linku prowadzącego do jej serwisów sieciowych?
Pytania – jak widać – respektują wymagania umysłowości przeciętnej. Można odpowiadać TAK lub NIE. Moim zdaniem, na wszystkie pytanie dziekan WNS UAM winien odpowiedzieć zgodnie ze stanem faktycznym, czyli TAK. Odpowiadając TAK, dziekan WNS UAM bierze na siebie całą odpowiedzialność za sukces pomyślnie wykonanego zadania. Czy informowanie przeze mnie opinii publicznej o tym sukcesie nadal będzie nazywać DEZINFORMACJĄ?
Podpowiem jak z tego wybrnąć. Słowo DEZINFORMACJA, którego użył podczas rozmowy z reporterką Głosu Wielkopolskiego może oznaczać, że MYLĘ SIĘ [ale w dobrej wierze – dopisek mój A.K.] przypisując Mu CAŁĄ ZASŁUGĘ W TEJ SPRAWIE. Mogło się bowiem zdarzyć – pobawmy się „małe co nieco” spiskową teorią – że pomyślnie zrealizowany projekt likwidacji Pracowni Komunikacji Multimedialnej na WNS UAM miał więcej niż jednego autora, a dziekan WNS UAM nie bardzo wie, jak podzielić się sławą z innymi. Osobiści proponuję rozwiązanie najprostsze: na stronie WNS UAM lub na swoim blogu dziekan WNS UAM pisze, że Andrzej Kocikowski DEZINFORMUJE opinię publiczną sypiąc grad pochwał wyłącznie na Jego głowę, a przecież należałoby pochwalić jeszcze:
1. Prof. dra habil. [wpisać właściwe dane];
2. Prof. dra habil. [wpisać właściwe dane].
Przysięgam na wszystkie świętości, że NATYCHMIAST POINFORMUJĘ O TYM CZYTELNIKÓW MOJEGO BLOGA! I może raz jeszcze dam zarobić Działowi Ogłoszeń GW publikując w tej sprawie anons prasowy.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
W odcinku 05 z dnia 12 maja 2013 podjąłem kwestię zarzutu, który dziekan WNS UAM postawił mi publicznie (artykuł prasowy z dnia 26 kwietnia 2013 r.): „(...) Dziekan WNS UAM stwierdza expressis verbis, że konto służyło do dezinformacji, zatem zostało zamknięte. (...)”. Wezwałem publicznie dziekana WNS UAM by wskazał, co w mojej korespondencji elektronicznej prowadzanej za pomocą przedmiotowego konta było dezinformacją; jak można było przewidzieć funkcjonariusz ów milczy!
Zamknięcie konta pocztowego, o czym Czytelnicy moich wpisów czynionych w poprzednim „sezonie” być może pamiętają, było tylko jednym z „osiągnięć bohatera” tego bloga; drugim było zamknięcie serwisów kierowanej przeze mnie Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. Pomyślałem sobie, że dla człowieka, który nie potrafi odróżnić serwisu sieciowego od „strony internetowej”, tym bardziej serwisu pocztowego od platformy elearningowej pomocne może okazać się dodatkowe objaśnienie. Założyłem więc (życzliwie), że cytowana wcześniej wypowiedź („ … konto służyło do dezinformacji, zatem zostało zamknięte ...”) to przejęzyczenie i że dziekanowi WNS UAM chodził wówczas po głowie serwis PKM WNS UAM o adresie mumelab01.amu.edu.pl/, a dokładniej mówiąc strona startowa tegoż (czytaj ...).
Moją opinię w tej sprawie wyraziłem wystarczająco jak sądzę obszernie we wpisach z 23 i 25 listopada 2012 r. Na zadane wówczas pytania do dzisiaj nie otrzymałem jakiejkolwiek odpowiedzi. Pozwolę sobie przypomnieć najważniejsze elementy tamtej argumentacji:
- dziekan WNS UAM zaplanował likwidację PKM WNS UAM;
- dziekan WNS UAM zlikwidował PKM WNS UAM;
- dziekan WNS UAM winien być dumny z dobrze wykonanego zadania;
- ze zrozumiałą odrobiną goryczy informowałem użytkowników serwisów PKM WNS UAM, komu zawdzięczają tę nową sytuację;
Argumentację budowałem na następującym przekonaniu: dziekan WNS UAM pomyślnie zrealizował zadanie, które uznał za ważne i potrzebne (wydział, uczelnia). Jeżeli jest o tym przekonany, to informowanie opinii publicznej o swoim sukcesie winien przyjmować ze zrozumieniem i dumą. A może było inaczej … ?
Zanim postawię główną kwestię dzisiejszego wpisu zapytam o sprawy elementarne:
1. czy dziekan WNS UAM przygotował wniosek o likwidację Pracowni Komunikacji Multimedialnej na Wydziale Nauk Społecznych UAM z zamiarem poddania go pod głosowanie na posiedzeniu Rady Wydziału NS?
2. czy na posiedzeniu Rady Wydziału NS dziekan WNS UAM przedstawił wniosek o likwidację Pracowni Komunikacji Multimedialnej na Wydziale Nauk Społecznych UAM – wraz z uzasadnieniem?
3. czy na posiedzeniu Rady Wydziału NS dziekan WNS UAM zarządził głosowanie nad wnioskiem o likwidację Pracowni Komunikacji Multimedialnej na Wydziale Nauk Społecznych UAM?
4. czy po uchwaleniu przez Radę Wydziału NS wniosku o likwidację Pracowni Komunikacji Multimedialnej na Wydziale Nauk Społecznych UAM dziekan WNS UAM nakazał wydziałowemu informatykowi usunięcie z serwisu wydziałowego nazwy PKM WNS UAM i usunięcie linku prowadzącego do jej serwisów sieciowych?
Pytania – jak widać – respektują wymagania umysłowości przeciętnej. Można odpowiadać TAK lub NIE. Moim zdaniem, na wszystkie pytanie dziekan WNS UAM winien odpowiedzieć zgodnie ze stanem faktycznym, czyli TAK. Odpowiadając TAK, dziekan WNS UAM bierze na siebie całą odpowiedzialność za sukces pomyślnie wykonanego zadania. Czy informowanie przeze mnie opinii publicznej o tym sukcesie nadal będzie nazywać DEZINFORMACJĄ?
Podpowiem jak z tego wybrnąć. Słowo DEZINFORMACJA, którego użył podczas rozmowy z reporterką Głosu Wielkopolskiego może oznaczać, że MYLĘ SIĘ [ale w dobrej wierze – dopisek mój A.K.] przypisując Mu CAŁĄ ZASŁUGĘ W TEJ SPRAWIE. Mogło się bowiem zdarzyć – pobawmy się „małe co nieco” spiskową teorią – że pomyślnie zrealizowany projekt likwidacji Pracowni Komunikacji Multimedialnej na WNS UAM miał więcej niż jednego autora, a dziekan WNS UAM nie bardzo wie, jak podzielić się sławą z innymi. Osobiści proponuję rozwiązanie najprostsze: na stronie WNS UAM lub na swoim blogu dziekan WNS UAM pisze, że Andrzej Kocikowski DEZINFORMUJE opinię publiczną sypiąc grad pochwał wyłącznie na Jego głowę, a przecież należałoby pochwalić jeszcze:
1. Prof. dra habil. [wpisać właściwe dane];
2. Prof. dra habil. [wpisać właściwe dane].
Przysięgam na wszystkie świętości, że NATYCHMIAST POINFORMUJĘ O TYM CZYTELNIKÓW MOJEGO BLOGA! I może raz jeszcze dam zarobić Działowi Ogłoszeń GW publikując w tej sprawie anons prasowy.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
wtorek, 14 maja 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (08.).
14-05-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Wysoka samoocena dziekana WNS UAM w kwestii doniosłości Jego „dorobku naukowego” - idzie tu głównie o wielką ilość publikacji – jest – mojej ocenie – niczym nieuzasadniona. W aspekcie ilościowym dorobek ów jest bez wątpienia imponujący. Ale mylił by się ten kto zakłada, że ilością można zastąpić JAKOŚĆ. Wystarczy tylko przyjąć inne niż dziekan WNS UAM kryteria oceny i setki publikacji o proweniencji „kopistycznej” zdają się psu na budę; przekonaliśmy się o tym w dniu 6 maja 2013 roku podczas dyskusji z Profesorem Krysztofiakiem.
Kiedy chełpliwcy z półki naukowej, na której rezyduje też dziekan WNS UAM oświadczają – niekiedy w dobrej wierze, czasami jednakowoż bezczelnie i/lub cynicznie – jakieś zdumiewające rzeczy o wartości swojej pisaniny, zadaję im zwykle kilka prostych pytań. Brzmi to mniej więcej tak: pokaż przyjacielu, który z ważnych dyskursów w Twojej dyscyplinie, które prowadzone są na świecie (w ostatnich latach lub miesiącach) został POWOŁANY DO ŻYCIA skutkiem Twojej pisaniny? Lub – wersja słabsza – który z ważnych dyskursów w Twojej dyscyplinie, które prowadzone są na świecie (w ostatnich latach lub miesiącach) został istotnie lub w jakikolwiek sposób zmodyfikowany skutkiem Twojej pisaniny? Wreszcie – wersja najsłabsza – który z ważnych dyskursów w Twojej dyscyplinie, które prowadzone są w kraju (w ostatnich latach lub miesiącach) został istotnie lub w jakikolwiek sposób zmodyfikowany skutkiem Twojej pisaniny? I dalej: jacy uczeni – głównie na świecie – i w jaki sposób wyrazili swoje uznanie i aprobatę Twojego wkładu w powołanie do życia nowego dyskursu, bądź istotną modyfikację dyskursów istniejących? I TE I TAKIE PYTANIA STAWIAM CHEŁPLIWCOMI ZASIADAJĄCEMU W FOTELU DZIEKANA WNS UAM! Jeśli jest tak dobrym naukowcem jak oświadcza w szamarzewskim maglu – odpowiedź przygotuje bez trudu. Jeśli nie odpowie – cóż przyzna, że był jest i pozostanie uczonym-kopistą, obecnie dziekanem-kopistą-psem ogrodnika!
Dodam na zakończenie dzisiejszej pisaniny, że trwanie przy przekonaniu, że publikuję tylko wówczas, gdy mam coś naprawdę ważnego do powiedzenia wymaga wysiłku. To banał, wiem o tym dobrze. Decyzję podjąłem świadomie, wiele lat temu i skupiłem się na działalności dydaktycznej, bo tam naprawdę było i jest wiele do zrobienia. Wybrałem nauczanie, bowiem nie potrafiłem, NIE CHCIAŁEM ZAAKCEPTOWAĆ trwonienia publicznych pieniędzy na wytwarzanie makulatury naukowej służącej wyłącznie karierze akademickiej coraz liczniejszej rzeszy kopistów. Wybór był prosty: ścigać się z kimś takim jak dziekan WNS UAM - który z nas napisze więcej makulatury, albo zająć się czymś pożytecznym, społecznie potrzebnym. Tym, którzy wiedzą o czym mówię – nie jest nim z pewnością dziekan WNS UAM – powiem, że globalny serwis sieciowy o standardzie nieco wyższym niż dzisiejsze UDACITY, UAM mógł mieć w r. akadem. 2008/2009.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Wysoka samoocena dziekana WNS UAM w kwestii doniosłości Jego „dorobku naukowego” - idzie tu głównie o wielką ilość publikacji – jest – mojej ocenie – niczym nieuzasadniona. W aspekcie ilościowym dorobek ów jest bez wątpienia imponujący. Ale mylił by się ten kto zakłada, że ilością można zastąpić JAKOŚĆ. Wystarczy tylko przyjąć inne niż dziekan WNS UAM kryteria oceny i setki publikacji o proweniencji „kopistycznej” zdają się psu na budę; przekonaliśmy się o tym w dniu 6 maja 2013 roku podczas dyskusji z Profesorem Krysztofiakiem.
Kiedy chełpliwcy z półki naukowej, na której rezyduje też dziekan WNS UAM oświadczają – niekiedy w dobrej wierze, czasami jednakowoż bezczelnie i/lub cynicznie – jakieś zdumiewające rzeczy o wartości swojej pisaniny, zadaję im zwykle kilka prostych pytań. Brzmi to mniej więcej tak: pokaż przyjacielu, który z ważnych dyskursów w Twojej dyscyplinie, które prowadzone są na świecie (w ostatnich latach lub miesiącach) został POWOŁANY DO ŻYCIA skutkiem Twojej pisaniny? Lub – wersja słabsza – który z ważnych dyskursów w Twojej dyscyplinie, które prowadzone są na świecie (w ostatnich latach lub miesiącach) został istotnie lub w jakikolwiek sposób zmodyfikowany skutkiem Twojej pisaniny? Wreszcie – wersja najsłabsza – który z ważnych dyskursów w Twojej dyscyplinie, które prowadzone są w kraju (w ostatnich latach lub miesiącach) został istotnie lub w jakikolwiek sposób zmodyfikowany skutkiem Twojej pisaniny? I dalej: jacy uczeni – głównie na świecie – i w jaki sposób wyrazili swoje uznanie i aprobatę Twojego wkładu w powołanie do życia nowego dyskursu, bądź istotną modyfikację dyskursów istniejących? I TE I TAKIE PYTANIA STAWIAM CHEŁPLIWCOMI ZASIADAJĄCEMU W FOTELU DZIEKANA WNS UAM! Jeśli jest tak dobrym naukowcem jak oświadcza w szamarzewskim maglu – odpowiedź przygotuje bez trudu. Jeśli nie odpowie – cóż przyzna, że był jest i pozostanie uczonym-kopistą, obecnie dziekanem-kopistą-psem ogrodnika!
Dodam na zakończenie dzisiejszej pisaniny, że trwanie przy przekonaniu, że publikuję tylko wówczas, gdy mam coś naprawdę ważnego do powiedzenia wymaga wysiłku. To banał, wiem o tym dobrze. Decyzję podjąłem świadomie, wiele lat temu i skupiłem się na działalności dydaktycznej, bo tam naprawdę było i jest wiele do zrobienia. Wybrałem nauczanie, bowiem nie potrafiłem, NIE CHCIAŁEM ZAAKCEPTOWAĆ trwonienia publicznych pieniędzy na wytwarzanie makulatury naukowej służącej wyłącznie karierze akademickiej coraz liczniejszej rzeszy kopistów. Wybór był prosty: ścigać się z kimś takim jak dziekan WNS UAM - który z nas napisze więcej makulatury, albo zająć się czymś pożytecznym, społecznie potrzebnym. Tym, którzy wiedzą o czym mówię – nie jest nim z pewnością dziekan WNS UAM – powiem, że globalny serwis sieciowy o standardzie nieco wyższym niż dzisiejsze UDACITY, UAM mógł mieć w r. akadem. 2008/2009.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (07.).
14-05-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Tydzień temu (z kawałkiem), 6 maja 2013 r., w Instytucie Filozofii UAM – to Wydział Nauk Społecznych UAM kierowany przez „bohatera” mojego blogu – odbywa się zebranie lokalnej komórki Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. W programie spotkania „Dyskusja wokół setnego tomu Poznań Studies in the Philosophy of the Sciences and the Humanities, Thinking about Provincialism in Thinking”. Program spotkanie przewiduje wystąpienie Profesora Wojciecha Krysztofiaka z Uniwersytetu Szczecińskiego „Polska filozofia na światowym rynku filozoficznym”. [Czytaj felietonistyczne streszczenie referatu ...]. Na sali kilkanaście osób – głównie młodych; gospodarz wydziału - dziekan WNS UAM - NIEOBECNY.
Krysztofiak przedstawia arcyciekawą typologię „instytucjonalnych mechanizmów tworzenia nauki”. To punkt wyjścia do zbudowania argumentacji będącej próbą odpowiedzi na pytanie DLACZEGO FILOZOFIA POLSKA (SZERZEJ – POLSKA NAUKA) jest i musi być do głębi prowincjonalna. Wyróżnioną pozycję w przedmiotowej typologii zajmują uczeni zwani przez Krysztofiaka „kopistami” oraz „dziekanami-kopistami-psami ogrodnika”. O tych drugich Autor typologii powiedział: „Długotrwałe pozostawanie przy władzy w szkołach wyższych dziekanów-kopistów-psów ogrodnika zmniejsza do zera skuteczność przeprowadzenia rebelii naukowej przez arystokrację naukową z racji zablokowania mechanizmu pozyskania uznania przez rebeliantów wśród ludu. Gdy ten mechanizm jest zablokowany, rebelia kończy się tragicznie. Szkoły wyższe popadają na długie lata w otchłań prowincjonalizmu, w której jedyną wartością naukową, za którą zdobywa się uznanie, jest ilość skopiowanych idei dominującego paradygmatu uprawiania humanistyki (na przykład: katolickiej nauki społecznej)”.
W końcowej części wystąpienia Profesor Krysztofiak przedstawił dwie listy rankingowe polskich filozofów ilustrujące jedną z tez wystąpienia, że mianowicie propozycje ministerialne dotyczące zasad oceniania uczonych za osiągnięcia naukowe promują bez wątpienia prowincjonalizm, tak jak został on przez Wojciecha Krysztofiaka opisany. Mówiąc dokładniej, odnośne propozycje ministerialne skonstruowano tak, by „dorobek” dziekanów-kopistów-psów ogrodnika – czyli w większości tzw. „naukowa makulatura” był nadal wysoko oceniany, co w konsekwencji prowadzi do dalszego umacniania ich władzy, a więc i pogłębianie prowincjonalizmu w nauce.
Rozpisałem się o tym szerzej, bowiem nie od dzisiaj wiadomo, że pozycja w rankingu "osiągnięć naukowych" uczonych zależny głównie od tego, kto przygotowuje zasady rankingu. Jeżeli zasady rankowania przygotowywać będą kopiści lub/i dziekani-kopiści-psy ogrodnika, to ich pisanina zawsze będzie zajmowała czołowe miejsca. Wystarczy, że ranking przygotuje ktoś inny i sytuacja zmienia się diametralnie. Wykazy przygotowane przez Krysztofiaka pokazały to w sposób bezwzględnie - dla wielu filozofów z Poznania - bolesny. Gdyby dziekan WNS UAM był ciekaw swojej pozycji w rankingu przygotowanym wedle innych zasad niż ten, o którym mówił na potrzeby Głosu Wielkopolskiego, MOŻE ZAPYTAĆ SWOICH MŁODSZYCH KOLEGÓW Z INSTYTUTU FILOZOFII UAM, KTÓRZY Z WYPIEKAMI NA TWARZACH SŁUCHALI WYPOWIEDZI PROFESORA KRYSZTOFIAKA!!! Może też zapytać mnie, ale nie jestem pewien, czy starczy Mu odwagi.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Tydzień temu (z kawałkiem), 6 maja 2013 r., w Instytucie Filozofii UAM – to Wydział Nauk Społecznych UAM kierowany przez „bohatera” mojego blogu – odbywa się zebranie lokalnej komórki Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. W programie spotkania „Dyskusja wokół setnego tomu Poznań Studies in the Philosophy of the Sciences and the Humanities, Thinking about Provincialism in Thinking”. Program spotkanie przewiduje wystąpienie Profesora Wojciecha Krysztofiaka z Uniwersytetu Szczecińskiego „Polska filozofia na światowym rynku filozoficznym”. [Czytaj felietonistyczne streszczenie referatu ...]. Na sali kilkanaście osób – głównie młodych; gospodarz wydziału - dziekan WNS UAM - NIEOBECNY.
Krysztofiak przedstawia arcyciekawą typologię „instytucjonalnych mechanizmów tworzenia nauki”. To punkt wyjścia do zbudowania argumentacji będącej próbą odpowiedzi na pytanie DLACZEGO FILOZOFIA POLSKA (SZERZEJ – POLSKA NAUKA) jest i musi być do głębi prowincjonalna. Wyróżnioną pozycję w przedmiotowej typologii zajmują uczeni zwani przez Krysztofiaka „kopistami” oraz „dziekanami-kopistami-psami ogrodnika”. O tych drugich Autor typologii powiedział: „Długotrwałe pozostawanie przy władzy w szkołach wyższych dziekanów-kopistów-psów ogrodnika zmniejsza do zera skuteczność przeprowadzenia rebelii naukowej przez arystokrację naukową z racji zablokowania mechanizmu pozyskania uznania przez rebeliantów wśród ludu. Gdy ten mechanizm jest zablokowany, rebelia kończy się tragicznie. Szkoły wyższe popadają na długie lata w otchłań prowincjonalizmu, w której jedyną wartością naukową, za którą zdobywa się uznanie, jest ilość skopiowanych idei dominującego paradygmatu uprawiania humanistyki (na przykład: katolickiej nauki społecznej)”.
W końcowej części wystąpienia Profesor Krysztofiak przedstawił dwie listy rankingowe polskich filozofów ilustrujące jedną z tez wystąpienia, że mianowicie propozycje ministerialne dotyczące zasad oceniania uczonych za osiągnięcia naukowe promują bez wątpienia prowincjonalizm, tak jak został on przez Wojciecha Krysztofiaka opisany. Mówiąc dokładniej, odnośne propozycje ministerialne skonstruowano tak, by „dorobek” dziekanów-kopistów-psów ogrodnika – czyli w większości tzw. „naukowa makulatura” był nadal wysoko oceniany, co w konsekwencji prowadzi do dalszego umacniania ich władzy, a więc i pogłębianie prowincjonalizmu w nauce.
Rozpisałem się o tym szerzej, bowiem nie od dzisiaj wiadomo, że pozycja w rankingu "osiągnięć naukowych" uczonych zależny głównie od tego, kto przygotowuje zasady rankingu. Jeżeli zasady rankowania przygotowywać będą kopiści lub/i dziekani-kopiści-psy ogrodnika, to ich pisanina zawsze będzie zajmowała czołowe miejsca. Wystarczy, że ranking przygotuje ktoś inny i sytuacja zmienia się diametralnie. Wykazy przygotowane przez Krysztofiaka pokazały to w sposób bezwzględnie - dla wielu filozofów z Poznania - bolesny. Gdyby dziekan WNS UAM był ciekaw swojej pozycji w rankingu przygotowanym wedle innych zasad niż ten, o którym mówił na potrzeby Głosu Wielkopolskiego, MOŻE ZAPYTAĆ SWOICH MŁODSZYCH KOLEGÓW Z INSTYTUTU FILOZOFII UAM, KTÓRZY Z WYPIEKAMI NA TWARZACH SŁUCHALI WYPOWIEDZI PROFESORA KRYSZTOFIAKA!!! Może też zapytać mnie, ale nie jestem pewien, czy starczy Mu odwagi.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (06.).
14-05-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Przedwczoraj ustosunkowałem się do pierwszej części wypowiedzi dziekana WNS UAM, ujawnionej w artykule prasowym z dnia 26 kwietnia br. Nie zaszkodzi przypomnieć całą kwestię: „(...) Dominika Narożna, rzecznik UAM, wyjaśnia nam, ze władze dziekańskie miały prawo zamknąć konto i stronę internetowa w związku z przejściem docenta na emeryturę. Prof. Zbigniew Drozdowicz, dziekan WNS, nazywa sprawę groteską. – Nie wyłączamy kont tym pracownikom, którzy niewprowadzają przez uczelniane konto dezinformacji. A w tym wypadku było inaczej – tłumaczy dziekan. – A szukając wyjaśnienia nieprzyznania nagrody docentowi, radze sprawdzić jego pozycje w rankingu dorobku naukowego pracowników wydziału.(...)” [wytłuszczenie moje na potrzeby dzisiejszego komentarza].
Przypomnijmy fakty. Na posiedzeniu rady Instytutu Kulturoznawstwa (maj 2011 r.) składam wniosek – z uzasadnieniem – o przyznanie nagrody dydaktycznej [czytaj wniosek …]. Odpowiedziano mi, że WNIOSEK NIE MOŻE ZOSTAĆ ROZPATRZONY Z PRZYCZYM FORMALNYCH, bo 3 lata wcześniej, 28 kwietnia 2008 r., rada Instytutu Kulturoznawstwa przyjęła tajemną uchwałę, która wyklucza możliwość ubiegania się o taką nagrodę przez nauczycieli akademickich będących samodzielnymi pracownikami nauki w Instytucie Kulturoznawstwa. Próbuję więc wyjaśnić KWESTIĘ LEGALNOŚCI TEJ UCHWAŁY – to już trzeci rok, a w gazecie czytam że: A szukając wyjaśnienia nieprzyznania nagrody docentowi, radze sprawdzić jego pozycje w rankingu dorobku naukowego pracowników wydziału.(...)” [wytłuszczenie moje na potrzeby dzisiejszego komentarza].
Moja racjonalność – czyli racjonalność zwykłego, normalnego człowieka, który z zawodu jest inżynierem, a na studiach doktoranckich miał zaszczyt i przyjemność przez 2 lata słuchać wykładów z logiki formalnej LEGENDY UAM PROFESORA TADEUSZA BATOGA, NIE DAJE RADY RACJONALNOŚCI PAPIEROWEGO AKADEMICKIEGO PROFESORA I FUNKCJONARIUSZA NAUKI AKADEMICKIEJ, czyli dziekana WNS UAM; człowieka, który od 40 lat niestrudzenie pisze o racjonalności.
Przed wieloma laty, gdzieś w środku poprzedniego systemu pojawił się w obiegu dowcip – może to było powiedzenie – nie dość dobrze już pamiętam. Pojawiło się w takich mniej więcej okolicznościach, że – wyobraźmy sobie – jakiś Amerykanin punktuje funkcjonariusza ówczesnej władzy w sprawach dajmy na to bezsensów gospodarczych, a w odpowiedzi słyszy: a u Was to biją murzynów! I słowa dziekana WNS UAM w kwestii mojego wniosku – najpierw o nagrodę dydaktyczną, a później o rozstrzygnięcie kwestii legalności tajemnej uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa przypomniały mi tamten czas i tamtych funkcjonariuszy: pojawia się zarzut merytoryczny, a w odpowiedzi słyszymy: a u Was to biją murzynów! Niech Państwo sami powiedzą, jak można poważnie traktować takiego człowieka? Racjonalność mówi, że nie można, ale on i Jemu podobni mają władzę …
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Przedwczoraj ustosunkowałem się do pierwszej części wypowiedzi dziekana WNS UAM, ujawnionej w artykule prasowym z dnia 26 kwietnia br. Nie zaszkodzi przypomnieć całą kwestię: „(...) Dominika Narożna, rzecznik UAM, wyjaśnia nam, ze władze dziekańskie miały prawo zamknąć konto i stronę internetowa w związku z przejściem docenta na emeryturę. Prof. Zbigniew Drozdowicz, dziekan WNS, nazywa sprawę groteską. – Nie wyłączamy kont tym pracownikom, którzy niewprowadzają przez uczelniane konto dezinformacji. A w tym wypadku było inaczej – tłumaczy dziekan. – A szukając wyjaśnienia nieprzyznania nagrody docentowi, radze sprawdzić jego pozycje w rankingu dorobku naukowego pracowników wydziału.(...)” [wytłuszczenie moje na potrzeby dzisiejszego komentarza].
Przypomnijmy fakty. Na posiedzeniu rady Instytutu Kulturoznawstwa (maj 2011 r.) składam wniosek – z uzasadnieniem – o przyznanie nagrody dydaktycznej [czytaj wniosek …]. Odpowiedziano mi, że WNIOSEK NIE MOŻE ZOSTAĆ ROZPATRZONY Z PRZYCZYM FORMALNYCH, bo 3 lata wcześniej, 28 kwietnia 2008 r., rada Instytutu Kulturoznawstwa przyjęła tajemną uchwałę, która wyklucza możliwość ubiegania się o taką nagrodę przez nauczycieli akademickich będących samodzielnymi pracownikami nauki w Instytucie Kulturoznawstwa. Próbuję więc wyjaśnić KWESTIĘ LEGALNOŚCI TEJ UCHWAŁY – to już trzeci rok, a w gazecie czytam że: A szukając wyjaśnienia nieprzyznania nagrody docentowi, radze sprawdzić jego pozycje w rankingu dorobku naukowego pracowników wydziału.(...)” [wytłuszczenie moje na potrzeby dzisiejszego komentarza].
Moja racjonalność – czyli racjonalność zwykłego, normalnego człowieka, który z zawodu jest inżynierem, a na studiach doktoranckich miał zaszczyt i przyjemność przez 2 lata słuchać wykładów z logiki formalnej LEGENDY UAM PROFESORA TADEUSZA BATOGA, NIE DAJE RADY RACJONALNOŚCI PAPIEROWEGO AKADEMICKIEGO PROFESORA I FUNKCJONARIUSZA NAUKI AKADEMICKIEJ, czyli dziekana WNS UAM; człowieka, który od 40 lat niestrudzenie pisze o racjonalności.
Przed wieloma laty, gdzieś w środku poprzedniego systemu pojawił się w obiegu dowcip – może to było powiedzenie – nie dość dobrze już pamiętam. Pojawiło się w takich mniej więcej okolicznościach, że – wyobraźmy sobie – jakiś Amerykanin punktuje funkcjonariusza ówczesnej władzy w sprawach dajmy na to bezsensów gospodarczych, a w odpowiedzi słyszy: a u Was to biją murzynów! I słowa dziekana WNS UAM w kwestii mojego wniosku – najpierw o nagrodę dydaktyczną, a później o rozstrzygnięcie kwestii legalności tajemnej uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa przypomniały mi tamten czas i tamtych funkcjonariuszy: pojawia się zarzut merytoryczny, a w odpowiedzi słyszymy: a u Was to biją murzynów! Niech Państwo sami powiedzą, jak można poważnie traktować takiego człowieka? Racjonalność mówi, że nie można, ale on i Jemu podobni mają władzę …
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
niedziela, 12 maja 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (05.).
12-05-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
28 kwietnia 2013 r., na adres elektroniczny dziekana WNS UAM wysłałem następujący list: „Panie Dziekanie, jak Panu zapewne wiadomo, w lokalnej gazecie Głos Wielkopolski (26-04-2013), piórem redaktor Karoliny Koziołek opisano kwestię mojego wniosku o zbadanie legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z dnia 28 kwietnia 2008 roku. Tekst jest pełen kłamstw i przeinaczeń, w związku z czym przygotowuję pisemne sprostowanie. W artykule są też zapisane Pańskie opinie dotyczące całej sprawy jak i mojej osoby. Ponieważ musiałem założyć, że nierzetelność dziennikarska Karoliny Koziołek mogła objąć także Pańskie wypowiedzi bardzo proszę by był Pan łaskaw - zanim się do nich ustosunkuję na piśmie - potwierdzić, że użyto tam Pańskich słów i z Pańską intencją. Gdyby okazało się, że i Pańskie wypowiedzi zostały przeinaczone i zmanipulowane bardzo proszę o pozwolenie bym w przygotowywanym sprostowaniu mógł to oświadczyć. Wdzięczny będę za bardzo szybką reakcję na mój list. Z góry dziękuję! Z poważaniem A. Kocikowski”.
02 maja 2013 r., napisałem kolejny list: „Panie Dziekanie, Brak odpowiedzi na mój list (...) traktuję jako akceptację treści, które pani redaktor Karolina Koziołek zapisała w inkryminowanym artykule jako Pańskie oceny i opinie. Będę się więc ustosunkowywał na piśmie (mój blog: kocias.amu.edu.pl) w taki sposób jakbym otrzymał Pańską akceptację. Proszę łaskawie wybaczyć pośpiech, ale jest dla mnie sprawa niezwykle ważna i pilna: nie mogę wyczekiwać tygodniami na Pańskie pisanie. Z poważaniem, etc. Andrzej Kocikowski Głębokie, 2 maja 2013 roku” [dopisek dzisiejszy: pośpiech w pisaniu wprowadził 2 błędy do tego listu: adres bloga jest kocias.blogspot.com, a zamiast „jest dla mnie sprawa” winno być „jest to dla mnie sprawa”].
W artykule prasowym o którym tu od jakiegoś czasu mowa czytamy: „(...) Dominika Narożna, rzecznik UAM, wyjaśnia nam, ze władze dziekańskie miały prawo zamknąć konto i stronę internetowa w związku z przejściem docenta na emeryturę. Prof. Zbigniew Drozdowicz, dziekan WNS, nazywa sprawę groteską. – Nie wyłączamy kont tym pracownikom, którzy niewprowadzają przez uczelniane konto dezinformacji. A w tym wypadku było inaczej – tłumaczy dziekan. – A szukając wyjaśnienia nieprzyznania nagrody docentowi, radze sprawdzić jego pozycje w rankingu dorobku naukowego pracowników wydziału.(...)”.
Rzecznik UAM jest ustami władzy tej uczelni, zatem pytam tę władzę (głównie dziekana WNS UAM), który z zapisów Statutu UAM bądź Ustawy (Prawo o Szkolnictwie Wyższym) pozwala dziekanowi zamykać konto pocztowe nauczyciela akademickiego będącego samodzielnym pracownikiem nauki w związku z jego przejściem na emeryturę? Pytanie to, w nieco innej formie, zadawałem dziekanowi WNS UAM już wiele, wiele razy. Zadawałem je także prorektorowi UAM ds. informatyzacji prosząc o bezpardonowe ujawnienie argumentacji, jaką dziekan WNS UAM zawarł w swoim piśmie do Dyrektora uniwersyteckiego Centrum Informatycznego, gdzie żądał zamknięcia mojego konta pocztowego i serwisów sieciowych Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. I co? Ano nic. Panowie nabrali wody w usta i powtarzają to swoje „władze dziekańskie miały prawo ...”. JEŻELI MIELIŚCIE PRAWO TO ZROBIĆ, TO POKAŻCIE TO PRAWO NA KTÓRE SIĘ PUBLICZNIE – W GAZECIE – POWOŁUJECIE!
Wracam do artykułu prasowego. Dziekan WNS UAM stwierdza expressis verbis, że konto służyło do dezinformacji, zatem zostało zamknięte. Po raz kolejny – piąty lub szósty – przypominam, że przy pomocy konta pocztowego o adresie kocias@amu.edu.pl, zgodnie z sugestią JM Rektora UAM [czytaj ...] przesłałem członkom Rady Wydziału Nauk Społecznych UAM wniosek o zbadanie legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa UAM z dnia 28 kwietnia 2008 r. [czytaj wniosek ...]. WZYWAM PUBLICZNIE DZIEKANA WNS UAM BY WSKAZAŁ, CO WE WNIOSKU TYM JEST DEZINFORMACJĄ?
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
28 kwietnia 2013 r., na adres elektroniczny dziekana WNS UAM wysłałem następujący list: „Panie Dziekanie, jak Panu zapewne wiadomo, w lokalnej gazecie Głos Wielkopolski (26-04-2013), piórem redaktor Karoliny Koziołek opisano kwestię mojego wniosku o zbadanie legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z dnia 28 kwietnia 2008 roku. Tekst jest pełen kłamstw i przeinaczeń, w związku z czym przygotowuję pisemne sprostowanie. W artykule są też zapisane Pańskie opinie dotyczące całej sprawy jak i mojej osoby. Ponieważ musiałem założyć, że nierzetelność dziennikarska Karoliny Koziołek mogła objąć także Pańskie wypowiedzi bardzo proszę by był Pan łaskaw - zanim się do nich ustosunkuję na piśmie - potwierdzić, że użyto tam Pańskich słów i z Pańską intencją. Gdyby okazało się, że i Pańskie wypowiedzi zostały przeinaczone i zmanipulowane bardzo proszę o pozwolenie bym w przygotowywanym sprostowaniu mógł to oświadczyć. Wdzięczny będę za bardzo szybką reakcję na mój list. Z góry dziękuję! Z poważaniem A. Kocikowski”.
02 maja 2013 r., napisałem kolejny list: „Panie Dziekanie, Brak odpowiedzi na mój list (...) traktuję jako akceptację treści, które pani redaktor Karolina Koziołek zapisała w inkryminowanym artykule jako Pańskie oceny i opinie. Będę się więc ustosunkowywał na piśmie (mój blog: kocias.amu.edu.pl) w taki sposób jakbym otrzymał Pańską akceptację. Proszę łaskawie wybaczyć pośpiech, ale jest dla mnie sprawa niezwykle ważna i pilna: nie mogę wyczekiwać tygodniami na Pańskie pisanie. Z poważaniem, etc. Andrzej Kocikowski Głębokie, 2 maja 2013 roku” [dopisek dzisiejszy: pośpiech w pisaniu wprowadził 2 błędy do tego listu: adres bloga jest kocias.blogspot.com, a zamiast „jest dla mnie sprawa” winno być „jest to dla mnie sprawa”].
W artykule prasowym o którym tu od jakiegoś czasu mowa czytamy: „(...) Dominika Narożna, rzecznik UAM, wyjaśnia nam, ze władze dziekańskie miały prawo zamknąć konto i stronę internetowa w związku z przejściem docenta na emeryturę. Prof. Zbigniew Drozdowicz, dziekan WNS, nazywa sprawę groteską. – Nie wyłączamy kont tym pracownikom, którzy niewprowadzają przez uczelniane konto dezinformacji. A w tym wypadku było inaczej – tłumaczy dziekan. – A szukając wyjaśnienia nieprzyznania nagrody docentowi, radze sprawdzić jego pozycje w rankingu dorobku naukowego pracowników wydziału.(...)”.
Rzecznik UAM jest ustami władzy tej uczelni, zatem pytam tę władzę (głównie dziekana WNS UAM), który z zapisów Statutu UAM bądź Ustawy (Prawo o Szkolnictwie Wyższym) pozwala dziekanowi zamykać konto pocztowe nauczyciela akademickiego będącego samodzielnym pracownikiem nauki w związku z jego przejściem na emeryturę? Pytanie to, w nieco innej formie, zadawałem dziekanowi WNS UAM już wiele, wiele razy. Zadawałem je także prorektorowi UAM ds. informatyzacji prosząc o bezpardonowe ujawnienie argumentacji, jaką dziekan WNS UAM zawarł w swoim piśmie do Dyrektora uniwersyteckiego Centrum Informatycznego, gdzie żądał zamknięcia mojego konta pocztowego i serwisów sieciowych Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. I co? Ano nic. Panowie nabrali wody w usta i powtarzają to swoje „władze dziekańskie miały prawo ...”. JEŻELI MIELIŚCIE PRAWO TO ZROBIĆ, TO POKAŻCIE TO PRAWO NA KTÓRE SIĘ PUBLICZNIE – W GAZECIE – POWOŁUJECIE!
Wracam do artykułu prasowego. Dziekan WNS UAM stwierdza expressis verbis, że konto służyło do dezinformacji, zatem zostało zamknięte. Po raz kolejny – piąty lub szósty – przypominam, że przy pomocy konta pocztowego o adresie kocias@amu.edu.pl, zgodnie z sugestią JM Rektora UAM [czytaj ...] przesłałem członkom Rady Wydziału Nauk Społecznych UAM wniosek o zbadanie legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa UAM z dnia 28 kwietnia 2008 r. [czytaj wniosek ...]. WZYWAM PUBLICZNIE DZIEKANA WNS UAM BY WSKAZAŁ, CO WE WNIOSKU TYM JEST DEZINFORMACJĄ?
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
czwartek, 9 maja 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (04.).
09-05-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Pani redaktor Karolina Kociołek odzyskała głos!
6 maja 2013, przed południem otrzymałem następujący list elektroniczny:
„Szanowny Panie,
wiem, że kilkakrotnie próbował Pan skontaktować się ze mną, ale bez sukcesu. Starałam się wykorzystać majowy długi weekend by trochę odpocząć, nie było mnie w pracy. Ale już spieszę z odpowiedzią na Pański list.
Informacje zawarte w tekście są prawdziwe i nie ma potrzeby ich prostowania: ubiegał się Pan o nagrodę, której na drodze stała uchwała, Pana zdaniem nielegalna. Sprawę dwukrotnie wzięły na warsztat władze uczelni i nie dopatrzyły się w uchwale sprzeczności w aktami prawnymi wyższego rzędu oraz z obyczajem. Pan nie może się z tym pogodzić. Władze wydziału oraz rektorskie potwierdziły informację, że starano się wyjaśnić rzetelnie tę kwestię (zapoznałam się z dokumentami). Pana to nie satysfakcjonuje. To jedna część historii, którą przedstawiłam w artykule i jest ona zgodna z faktami.
Druga sprawa dotyczy wyłączenia Pana konta pocztowego oraz witryny pracowni. Władze rektorskie stoją murem za dziekanem w tej kwestii i uważają, że dziekan miał do tego pełne prawo. Pan jest oburzony i uznał to za niesprawiedliwość. Te fakty również znalazły się w artykule.
I na końcu: kwestia rankingu. Przytoczenie tych faktów było konieczne, ponieważ na tej podstawie dziekan twierdził, że mimo uchwały i innych okoliczności, nie przyznałby Panu nagrody, ani naukowej, ani dydaktycznej.
Sprawę uważam za zamkniętą.
Z poważaniem -
Karolina Koziolek
Dziennikarka
Polska Głos Wielkopolski(...)”.
Odpowiedziałem w sposób następujący:
„Dobry wieczór, cieszę się, że Pani odpoczęła. Widać to bardzo wyraźnie po Pani dzisiejszym pisaniu. Jest zupełnie inne, niż to z 26 kwietnia. Sprostowanie do Pani artykułu zamieściłem na blogu kocias.blogspot.com.
Z należnymi wyrazami, etc.
Andrzej Kocikowski
kocias.blogspot.com (...)”.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Pani redaktor Karolina Kociołek odzyskała głos!
6 maja 2013, przed południem otrzymałem następujący list elektroniczny:
„Szanowny Panie,
wiem, że kilkakrotnie próbował Pan skontaktować się ze mną, ale bez sukcesu. Starałam się wykorzystać majowy długi weekend by trochę odpocząć, nie było mnie w pracy. Ale już spieszę z odpowiedzią na Pański list.
Informacje zawarte w tekście są prawdziwe i nie ma potrzeby ich prostowania: ubiegał się Pan o nagrodę, której na drodze stała uchwała, Pana zdaniem nielegalna. Sprawę dwukrotnie wzięły na warsztat władze uczelni i nie dopatrzyły się w uchwale sprzeczności w aktami prawnymi wyższego rzędu oraz z obyczajem. Pan nie może się z tym pogodzić. Władze wydziału oraz rektorskie potwierdziły informację, że starano się wyjaśnić rzetelnie tę kwestię (zapoznałam się z dokumentami). Pana to nie satysfakcjonuje. To jedna część historii, którą przedstawiłam w artykule i jest ona zgodna z faktami.
Druga sprawa dotyczy wyłączenia Pana konta pocztowego oraz witryny pracowni. Władze rektorskie stoją murem za dziekanem w tej kwestii i uważają, że dziekan miał do tego pełne prawo. Pan jest oburzony i uznał to za niesprawiedliwość. Te fakty również znalazły się w artykule.
I na końcu: kwestia rankingu. Przytoczenie tych faktów było konieczne, ponieważ na tej podstawie dziekan twierdził, że mimo uchwały i innych okoliczności, nie przyznałby Panu nagrody, ani naukowej, ani dydaktycznej.
Sprawę uważam za zamkniętą.
Z poważaniem -
Karolina Koziolek
Dziennikarka
Polska Głos Wielkopolski(...)”.
Odpowiedziałem w sposób następujący:
„Dobry wieczór, cieszę się, że Pani odpoczęła. Widać to bardzo wyraźnie po Pani dzisiejszym pisaniu. Jest zupełnie inne, niż to z 26 kwietnia. Sprostowanie do Pani artykułu zamieściłem na blogu kocias.blogspot.com.
Z należnymi wyrazami, etc.
Andrzej Kocikowski
kocias.blogspot.com (...)”.
Andrzej Kocikowski, BLOG NEWSWEEK
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
niedziela, 5 maja 2013
SPROSTOWANIE DO ARTYKUŁU W GŁOSIE WIELKOPOLSKIM
Z DNIA 26 KWIETNIA 2013 R.
SPROSTOWANIE
Ponieważ Głos Wielkopolski zignorował moją prośbę o zamieszczenie w wydaniu "papierowym" sprostowania dotyczącego kłamliwego tekstu z dnia 26 kwietnia 2013 r. zamieszczam je poniżej. Sprostowanie składa się z dwóch części. W pierwszej z nich prostuję nierzetelności, błędy rzeczowe i kłamstwa, których wyszły spod pióra Autorki tekstu. W części drugiej przypominam uzupełniony nieco komentarz, który przygotowałem na potrzeby edycji internetowej Głosu.
Do wypowiedzi osób trzecich – dziekana WNS UAM i pani rzecznik UAM ustosunkuję się w osobnych wypowiedziach, które opublikuję na blogu kocias.blogspot.com.
Część I.
Strona 1 Głosu Wielkopolskiego z dnia 26 kwietnia 2013:
- linijka tytułowa: „Docent chce nagrody.” NIERZETELNOŚĆ! Wnioskowałem o nagrodę dydaktyczną dziekana WNS w 2011 r. Należało napisać: DOCENT CHCIAŁ NAGRODY.
- pierwsze zdanie: „Doc. Andrzej Kocikowski z Instytutu Kulturoznawstwa UAM uznał, że należy mu się nagroda dziekana i wystąpił do niego z takim wnioskiem.” KŁAMSTWO! Wnioskowałem o nagrodę dydaktyczną dziekana WNS dla Andrzeja Kocikowskiego składając wniosek na posiedzeniu rady Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Należało napisać: W maju 2011 r. doc. Andrzej Kocikowski z Instytutu Kulturoznawstwa UAM uznał, że należy mu się nagroda dziekana i wystąpił do rady Instytutu Kulturoznawstwa z takim wnioskiem.
Strona 4 Głosu Wielkopolskiego z dnia 26 kwietnia 2013:
- linijka nad tytułem: „Docent z UAM próbuje zakwestionować uchwalę, z powodu której nie dostał nagrody”. KŁAMSTWO! Kwestionowałem i kwestionuję tajemną uchwałę rady Instytutu Kulturoznawstwa, która pozbawia mnie prawa ubiegania się o taką nagrodę. Należało napisać: „Docent z UAM próbuje zakwestionować uchwalę, z powodu której nie może być kandydatem do nagrody”.
- pierwszy akapit, pierwsze zdanie: „Doc. Andrzej Kocikowski od dwóch lat nie może pogodzić się z tym, że nie dostał nagrody dziekana WNS.”. KŁAMSTWO! Od dwóch lat kwestionują tajemną uchwałę rady Instytutu Kulturoznawstwa, która pozbawia mnie prawa ubiegania się o taką nagrodę.
- drugi akapit, drugie zdanie: „W 2011r. doc. Andrzej Kocikowski, ówczesny kierownik Pracowni Komunikacji Multimedialnej, działającej przy Instytucie Kulturoznawstwa, ...”. BŁĄD RZECZOWY! Kierowana przeze mnie Pracownia Komunikacji Multimedialnej WNS UAM była jednostką Wydziału Nauk Społecznych UAM.
- trzeci akapit, pierwsze zdanie: „Władze instytutu wniosek odrzuciły z dwóch powodów: po pierwsze – nie można wnioskować o nagrodę dla samego siebie (zdarzyło się to pierwszy raz w historii WNS), po drugie – władze zdecydowały, że nagrody będą przyznawały tylko młodym naukowcom.”. KŁAMSTWO W CZĘŚCI „ … (1.) nie można wnioskować o nagrodę dla samego siebie ((2.)zdarzyło się to pierwszy raz w historii WNS) … Ad (1.): żaden zapis ustawy Prawo o Szkolnictwie Wyższym i żaden zapis Statutu UAM NIE ZABRANIAJĄ WYSTĘPOWANIA O NAGRODĘ W SWOIM WŁASNYM IMIENIU; ad (2.): po raz pierwszy wniosek o nagrodę dydaktyczną dziekana WNS UAM przedłożyłem radzie Instytutu Kulturoznawstwa w maju 2007 roku. W ciągu dwóch dni tę interesującą sprawę opiszę ze szczegółami na moim blogu (kocias.blogspot.com).
- czwarta kolumna, szósty akapit: „W 2012 r doc. Kocikowski przeszedł na emeryturę.”. BŁĄD RZECZOWY! Na emeryturę przeszedłem z końcem września 2011 r.
- czwarta kolumna, siódmy akapit: „To samo zrobił ze stroną internetową pracowni, którą prowadziłem.”. BŁĄD RZECZOWY! Autorka nie rozróżnia terminów „strona internetowa” i „serwis internetowy”. Winno być: „To samo zrobił z serwisami internetowymi pracowni, które prowadziłem.”. Więcej wyjaśnienia w moim piśmie ze stycznia 2013 do prorektora UAM.
- kolumna piąta, akapit 12: „Tymczasem naukowiec uważa, że nagroda należała mu się mimo wszystko.”. WIERUTNE KŁAMSTWO! Nigdy i nigdzie nie oświadczałem czegoś takiego.
- kolumna piąta, akapit 13: „Są siedliskiem wyjątkowego zepsucia. Chciałem zdemaskować, co tam się wyczynia – mówi.”. NIEŚCISŁOŚĆ! Oświadczałem inaczej. Mówiłem mianowicie to, co od kilku lat zapisuję w moich publicznie dostępnych tekstach, że w uczelniach nazbierało się mnóstwo brudu, że zaczynają przypominać stajnie Augiasza i że byłby już czas podjąć w tej sprawie poważną publiczną debatę – żeby wyrzucić stamtąd tę kupę łajna.
Część II.
Szanowna Pani Redaktor, Szanowni Państwo,
ponieważ jestem człowiekiem, który obdarza zaufaniem innych ludzi uznałem, że prośba o przejrzenie przygotowanego przez Panią tekstu przed jego opublikowaniem byłaby nie na miejscu. Tymczasem okazało się, że postąpiłem źle, a Pani nadużyła mojego zaufanie. Tekst opublikowany w dzisiejszym Głosie jest smutnym niestety dowodem na to, że z całej tej sprawy niewiele Pani zrozumiała; nadal zakładam, że nie było w tym wszystkim złej woli.
Po pierwsze, NIGDY I W JAKIEJKOLWIEK FORMIE nie domagałem się nagrody dydaktycznej dziekana WNS. Domagałem się wyłącznie zbadania kwestii legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa, która odbierała mi prawo do ubiegania się o taką nagrodę. Przyzna Pani, że to całkiem inna jakościowo sprawa. Zatem tytuł „(...) Groteskowy spór naukowców - docent domaga się nagrody! (...)” jest – piszę to z przykrością – NADUŻYCIEM!
Po drugie, nie zgadzałem się i nadal nie zgadzam z tym, że problem oceny legalności uchwały rady małego instytutu na UAM nie może zostać rozwiązany mimo upływu niemalże 2 lat od chwili złożenie przeze mnie pierwszego wniosku w tej sprawie. Sugerowanie przez Panią w tekście - już w pierwszym zdanie, że „(...) Doc. Andrzej Kocikowski od dwóch lat nie może pogodzić się z tym, że nie dostał nagrody dziekana WNS. (...)”, jest poważnym nadużyciem. Powtórzę raz jeszcze by Pani to dobrze zrozumiała, od dwóch lat nie mogę pogodzić się z tym, że władze uczelni i wydziału nie pozwalają, by zgodnie z przepisami prawa (Statut UAM), o kwestii legalności przedmiotowej uchwały wypowiedział się Senat UAM. Nie zastanawiała się Pani dlaczego tak się dzieje?
Po trzecie, ogłoszenie wzywające dziekana do wyjaśnienia tej sprawy ukazało się 9 kwietnia, czyli 17 dni temu. Wzywałem publicznie dziekana WNS UAM do udzielenia odpowiedzi na mój wniosek o zbadanie legalności uchwały rady instytutu Kulturoznawstwa, bowiem z sobie tylko znanych powodów ignorował moje wezwania przekazywane innymi kanałami.
Po czwarte, powinna Pani wiedzieć, że w uczelniach funkcjonują dwa rodzaje nagród: nagrody za tzw. osiągnięcia naukowe i nagrody za tzw. osiągnięcia dydaktyczne. Nie pretendowałem od wielu lat do tzw. nagrody naukowej, bowiem przez ostatnie 15 lat mojej aktywności akademickiej skupiłem się na dydaktyce i wprowadzaniu do systemu nowoczesnych technologii teleinformatycznych. To, czym dzisiaj zachwyca Amerykę internetowy serwis akademicki UDACITY, mogło być w UAM już w 2008 roku. Mniejsza z tym. Nieodróżnianie przez Panią tych dwóch rodzajów nagród prowadzi to tego, że pisze Pani „(...) A w tym wypadku było inaczej - tłumaczy dziekan. - A szukając wyjaśnienia nieprzyznania nagrody docentowi, radzę sprawdzić jego pozycję w rankingu dorobku naukowego pracowników wydziału.(...)”. Moje miejsce w tzw. rankingu dorobku naukowego NIE MA NIC DO RZECZY W KWESTII GŁÓWNEJ, która – raz jeszcze powtórzę – jest kwestia legalności uchwały rady instytutu Kulturoznawstwa, która to uchwała nie pozwala mi się ubiegać o nagrodę dydaktyczną BEZ WZGLĘDU NA TO KTO W TEJ SPRAWIE ZŁOŻY WNIOSEK. Gdyby dziekan WNS UAM postępował uczciwie winien na to zwrócić Pani uwagę. Nie zrobił tego, ponieważ od lat jest w czołówce wydziałowych producentów tzw. makulatury naukowej i kategoria „osiągnięcia dydaktyczne” dla niego nie istnieje.
Podsumowując, oczekuję, że zgodnie z dobrymi obyczajami prasowymi uzyskam możliwość napisania sprostowania do opublikowanego przez Panią tekstu.
Z poważaniem, etc.
Andrzej Kocikowski
-- Andrzej Kocikowski
kocias.blogspot.com
NEWSWEEK
wtorek, 30 kwietnia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (03.).
30-04-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Pani redaktor Karolina Koziołek straciła głos!
Nie wiem doprawdy jak interpretować uparte milczenie dzielnej obnażycielki moich groteskowych fobii. Dzisiaj przyszło mi do głowy, że może pani Karolina zachorowała i straciła głos. To by pasowało do ogólnego obrazu tego nieszczęsnego przypadku. Podobnie bywa kiedy ktoś dźwignie zbyt ciężką rzecz – strzyknie coś w kręgosłupie i człowiek nieruchomieje – ani ręką, ani nogą nie ruszysz. Być może pani Karolina wzięła na swoje wątłe barki (czyli sumienie) zbyt wielki ciężar i w rezultacie utraciła głos? Kara Boża … ?
Już spieszę z pocieszeniem. Proszę się nie martwić pani Karolino! To szybko przejdzie. Tak bywa tylko za pierwszym razem (zakładam, nie wiem czy słusznie, że to PANI PIERWSZY RAZ?). Potem już jest lepiej, aż w końcu idzie jak z płatka. Cnotę traci się jeden raz. Kiedyś to i tak musiała Pani zrobić. Świat jest pełen łajdactw i trudno tam wyżyć nie będąc łajdakiem. Mój przypadek – w mikro skali – pokazuje to bardzo przekonująco. Jak już Pani przejdzie proszę się odezwać.
Żeby Czytelnicy nie odnieśli mylnego wrażenia, że się do Pani umizguję proszę pozwolić, bym mógł – w związku z tym co zaszło – nazywać Panią „upadłą redaktor”; to przez analogię do „kobiety upadłej”, czego – co zakładam – tłumaczyć Pani nie muszę.
Andrzej Kocikowski, (Czytaj NEWSWEEK PL...)
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Pani redaktor Karolina Koziołek straciła głos!
Nie wiem doprawdy jak interpretować uparte milczenie dzielnej obnażycielki moich groteskowych fobii. Dzisiaj przyszło mi do głowy, że może pani Karolina zachorowała i straciła głos. To by pasowało do ogólnego obrazu tego nieszczęsnego przypadku. Podobnie bywa kiedy ktoś dźwignie zbyt ciężką rzecz – strzyknie coś w kręgosłupie i człowiek nieruchomieje – ani ręką, ani nogą nie ruszysz. Być może pani Karolina wzięła na swoje wątłe barki (czyli sumienie) zbyt wielki ciężar i w rezultacie utraciła głos? Kara Boża … ?
Już spieszę z pocieszeniem. Proszę się nie martwić pani Karolino! To szybko przejdzie. Tak bywa tylko za pierwszym razem (zakładam, nie wiem czy słusznie, że to PANI PIERWSZY RAZ?). Potem już jest lepiej, aż w końcu idzie jak z płatka. Cnotę traci się jeden raz. Kiedyś to i tak musiała Pani zrobić. Świat jest pełen łajdactw i trudno tam wyżyć nie będąc łajdakiem. Mój przypadek – w mikro skali – pokazuje to bardzo przekonująco. Jak już Pani przejdzie proszę się odezwać.
Żeby Czytelnicy nie odnieśli mylnego wrażenia, że się do Pani umizguję proszę pozwolić, bym mógł – w związku z tym co zaszło – nazywać Panią „upadłą redaktor”; to przez analogię do „kobiety upadłej”, czego – co zakładam – tłumaczyć Pani nie muszę.
Andrzej Kocikowski, (Czytaj NEWSWEEK PL...)
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (02.).
29-04-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Pani redaktor Karolina Koziołek milczy!
W piątek, 26 kwietnia br., tuż po przypadkowym zresztą odkryciu i przeczytaniu artykułu bezlitośnie obnażającego moje „groteskowe” pieniactwo napisałem krótki komentarz, który zamieściłem w internetowym serwisie Głosu Wielkopolskiego (czytaj …). Ten sam komentarz – z małą korektą językową – przesłałem do Autorki tekstu i redakcji pisma (czytaj ...). Mijają trzy doby, a odpowiedzi żadnej. A powinni Państwo wiedzieć, że kiedy było trzeba, pani redaktor odpowiadała na listy w ciągu kilkunastu minut. No cóż, pewnie jest bardzo zajęta kolejnym zleceniem. Ponieważ nie mam żadnej pewności, czy kiedykolwiek otrzymam jakąkolwiek odpowiedź postanowiłem wystosować list otwarty wzywający panią redaktor Karolinę Koziołek i Redaktora Naczelnego Głosu do umożliwienia mi opublikowania – przewidzianego prawem – sprostowania w papierowej edycji dziennika.
LIST OTWARTY DO PANI REDAKTOR KAROLINY KOZIOŁEK I REDAKTORA NACZELNEGO GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO.
Szanowni Państwo,
w dniu 26 kwietnia 2013 roku Głos Wielkopolski opublikował tekst pani redaktor Koziołek o tytule „UAM Poznań: Groteskowy spór naukowców - docent domaga się nagrody!”. Tego samego dnia przesłałem na adres Autorki i redakcji swój komentarz oraz prośbę o umożliwienie opublikowania sprostowania. Do tej pory nie otrzymałem od Państwa jakiejkolwiek odpowiedzi. Niniejszy list proszę traktować jako publiczne wezwanie do jej udzielenia. Korzystając z okazji dopiszę jeszcze kilka uwag odnośnie przedmiotowego artykułu.
Wadą główną w/w tekstu są kłamstwa – poczynając od tytułu, oraz liczne przeinaczenia. Znalazłem też kilka błędów rzeczowych. W sumie – materiał wystawia gazecie złe świadectwo.
Zdumiewająca jest też Państwa wybiórczość jeśli idzie o zagadnienia dotyczące UAM – warte opisania i zasługujące na krzykliwą zapowiedź na stronie tytułowej. Podczas naszej rozmowy pani redaktor Koziołek wyznała, że czytała mój blog (kocias.blogspot.com) i jest pod wrażeniem tego materiału. Cieszę się ogromnie, że zainteresował Ją problem mojego uporu w wydzieraniu władzy uniwersyteckiej decyzji mającej kluczowe znaczenie dla akademickiej praworządności. Co jednakowoż sprawiło, że upór w kwestii rozpatrzenia mojego wniosku dotyczącego legalności pewnej uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa przemienił się pod naciskiem redakcyjnego pióra w opętańcze żądanie nagrody – nie zrozumiem. A możliwe domniemania w tej sprawie są tak dla pani redaktor Koziołek jak i gazety bardzo niepochlebne.
W tym samym blogu, gdzie pani redaktor Koziołek znalazła „dowody” moich patologicznych (groteskowych) zachowań piszę o wielu innych kwestiach dotyczących uczelni. Niektóre z nich są w mojej subiektywnej ocenie dużo ważniejsze, bardziej społecznie doniosłe, niż kwestia „nagrody dla docenta”. Dlaczego pani redaktor Koziołek nie zainteresowała się np. tym, że dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa – prawdopodobny inicjator przyjęcia uchwały, której legalności nie można od 2 lat ustalić, „wyrwał” z kasy uniwersyteckiej (od grudnia 2007 do sierpnia 2008) ponad 70 tys. złotych pod arcybezczelnym pretekstem „za działalność”? Dlaczego pani redaktor Koziołek nie zainteresowała się co o czymś takim sądzą dziekan WNS UAM, rzecznik prasowy UAM i np. rektor? Mało ważne sprawy? Nagroda 1500 zł dla docenta ważniejsza?
Kiedy w styczniu 2012 r. przesłałem Senatowi UAM i J.M. Rektorowi prośbę o zbadanie legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z 28-04-2008 odpowiedź otrzymałem w lipcu – po 3 pisemnych monitach!!! To nie jest temat na artykuł? Tu nie widać groteski? Nie chciałoby się znać powodu tak bohaterskiej obrony nietykalności dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa? Zasłużył się czymś szczególnym, zrobił coś nadzwyczajnego i trzeba go chronić?
Od połowy października 2012 próbuję uzyskać odpowiedź na pytanie, na jakiej podstawie (prawnej, statutowej) dziekan WNS UAM zamknął moje konto pocztowe i unieruchomił ważny serwis z wieloletnim dorobkiem zespołu Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. Wezwania w formie elektronicznej i papierowej są ignorowane przez sprawcę jak i rektorów UAM. To nie jest temat na artykuł? Tu nie widać groteski? Nie chciałoby się znać powodu tak bohaterskiej obrony nietykalności dziekana WNS UAM? Zasłużył się czymś szczególnym, zrobił coś nadzwyczajnego i trzeba go chronić?
Sądzę, że na dzisiaj starczy. Wierzę, że wyraziłem się wystarczająco jasno. Oczekuję odpowiedzi Państwa na mój adres elektroniczny, albo na łamach Waszej gazety. Z poważaniem, etc. Andrzej Kocikowski, kocias.blogspot.com.
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Pani redaktor Karolina Koziołek milczy!
W piątek, 26 kwietnia br., tuż po przypadkowym zresztą odkryciu i przeczytaniu artykułu bezlitośnie obnażającego moje „groteskowe” pieniactwo napisałem krótki komentarz, który zamieściłem w internetowym serwisie Głosu Wielkopolskiego (czytaj …). Ten sam komentarz – z małą korektą językową – przesłałem do Autorki tekstu i redakcji pisma (czytaj ...). Mijają trzy doby, a odpowiedzi żadnej. A powinni Państwo wiedzieć, że kiedy było trzeba, pani redaktor odpowiadała na listy w ciągu kilkunastu minut. No cóż, pewnie jest bardzo zajęta kolejnym zleceniem. Ponieważ nie mam żadnej pewności, czy kiedykolwiek otrzymam jakąkolwiek odpowiedź postanowiłem wystosować list otwarty wzywający panią redaktor Karolinę Koziołek i Redaktora Naczelnego Głosu do umożliwienia mi opublikowania – przewidzianego prawem – sprostowania w papierowej edycji dziennika.
LIST OTWARTY DO PANI REDAKTOR KAROLINY KOZIOŁEK I REDAKTORA NACZELNEGO GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO.
Szanowni Państwo,
w dniu 26 kwietnia 2013 roku Głos Wielkopolski opublikował tekst pani redaktor Koziołek o tytule „UAM Poznań: Groteskowy spór naukowców - docent domaga się nagrody!”. Tego samego dnia przesłałem na adres Autorki i redakcji swój komentarz oraz prośbę o umożliwienie opublikowania sprostowania. Do tej pory nie otrzymałem od Państwa jakiejkolwiek odpowiedzi. Niniejszy list proszę traktować jako publiczne wezwanie do jej udzielenia. Korzystając z okazji dopiszę jeszcze kilka uwag odnośnie przedmiotowego artykułu.
Wadą główną w/w tekstu są kłamstwa – poczynając od tytułu, oraz liczne przeinaczenia. Znalazłem też kilka błędów rzeczowych. W sumie – materiał wystawia gazecie złe świadectwo.
Zdumiewająca jest też Państwa wybiórczość jeśli idzie o zagadnienia dotyczące UAM – warte opisania i zasługujące na krzykliwą zapowiedź na stronie tytułowej. Podczas naszej rozmowy pani redaktor Koziołek wyznała, że czytała mój blog (kocias.blogspot.com) i jest pod wrażeniem tego materiału. Cieszę się ogromnie, że zainteresował Ją problem mojego uporu w wydzieraniu władzy uniwersyteckiej decyzji mającej kluczowe znaczenie dla akademickiej praworządności. Co jednakowoż sprawiło, że upór w kwestii rozpatrzenia mojego wniosku dotyczącego legalności pewnej uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa przemienił się pod naciskiem redakcyjnego pióra w opętańcze żądanie nagrody – nie zrozumiem. A możliwe domniemania w tej sprawie są tak dla pani redaktor Koziołek jak i gazety bardzo niepochlebne.
W tym samym blogu, gdzie pani redaktor Koziołek znalazła „dowody” moich patologicznych (groteskowych) zachowań piszę o wielu innych kwestiach dotyczących uczelni. Niektóre z nich są w mojej subiektywnej ocenie dużo ważniejsze, bardziej społecznie doniosłe, niż kwestia „nagrody dla docenta”. Dlaczego pani redaktor Koziołek nie zainteresowała się np. tym, że dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa – prawdopodobny inicjator przyjęcia uchwały, której legalności nie można od 2 lat ustalić, „wyrwał” z kasy uniwersyteckiej (od grudnia 2007 do sierpnia 2008) ponad 70 tys. złotych pod arcybezczelnym pretekstem „za działalność”? Dlaczego pani redaktor Koziołek nie zainteresowała się co o czymś takim sądzą dziekan WNS UAM, rzecznik prasowy UAM i np. rektor? Mało ważne sprawy? Nagroda 1500 zł dla docenta ważniejsza?
Kiedy w styczniu 2012 r. przesłałem Senatowi UAM i J.M. Rektorowi prośbę o zbadanie legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z 28-04-2008 odpowiedź otrzymałem w lipcu – po 3 pisemnych monitach!!! To nie jest temat na artykuł? Tu nie widać groteski? Nie chciałoby się znać powodu tak bohaterskiej obrony nietykalności dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa? Zasłużył się czymś szczególnym, zrobił coś nadzwyczajnego i trzeba go chronić?
Od połowy października 2012 próbuję uzyskać odpowiedź na pytanie, na jakiej podstawie (prawnej, statutowej) dziekan WNS UAM zamknął moje konto pocztowe i unieruchomił ważny serwis z wieloletnim dorobkiem zespołu Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. Wezwania w formie elektronicznej i papierowej są ignorowane przez sprawcę jak i rektorów UAM. To nie jest temat na artykuł? Tu nie widać groteski? Nie chciałoby się znać powodu tak bohaterskiej obrony nietykalności dziekana WNS UAM? Zasłużył się czymś szczególnym, zrobił coś nadzwyczajnego i trzeba go chronić?
Sądzę, że na dzisiaj starczy. Wierzę, że wyraziłem się wystarczająco jasno. Oczekuję odpowiedzi Państwa na mój adres elektroniczny, albo na łamach Waszej gazety. Z poważaniem, etc. Andrzej Kocikowski, kocias.blogspot.com.
cdn.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
sobota, 27 kwietnia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. „Sezon” II. (01.).
27-04-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Nie doczekałem z pisaniem do końca kwietnia – przepraszam. Powodem wcześniejszego powrotu na blog jest szkolny paszkwil przygotowany przez panią red. Karolinę Koziołek, opublikowany w Głosie Wielkopolskim z dnia 26 kwietnia 2013 (czytaj tekst … i mój komentarz). Pani redaktor Koziołek zrobiła ze mnie pieniacza i oszołoma. Nie chciałbym Jej krzywdzić, ale tekst sprawia wrażenie zamówionego. Wykreowanie w nim (jeszcze to zdjęcie!) opętanego żądaniem „nienależnej” nagrody pieniacza każe mi przypuszczać, że zleceniodawca główny mógł być chemikiem; mogło być też chemików dwóch. Mniejsza z tym, konkluzja moja jest taka: takie pióro (i tekst) jacy zleceniodawcy (to przez analogię do kwestii: jaki … taki zamach). Powiem też, że rozumiem ich desperację. Nie mają żadnych prawnych i racjonalnych argumentów. Muszą więc używać tego co mają pod ręką – łajna!
Zaczynamy zatem. Na początku kwietnia 2013 uznałem, że jedynym sposobem zmuszenia dziekana WNS UAM do udzielenia mi odpowiedzi na mój wniosek z początku października 2012 będzie anons prasowy. W dniu 9 kwietnia, w ogólnopolskim wydaniu Gazety Wyborczej, zamieściłem więc ogłoszenie (czytaj ogłoszenie ...), w którym wzywałem dziekana WNS UAM – pośrednio władze tej uczelni do natychmiastowego rozstrzygnięcia sprawy wspominanego wcześniej wniosku. Ogłoszenie poskutkowało. 16 kwietnia 2013 w mojej skrzynce pocztowej wylądowało awizo na list polecony z potwierdzeniem odbioru. W przesyłce, którą odebrałem 2 dni później był krótki list podpisany przez dziekana WNS UAM oraz decyzja Senackiej Komisji Prawnej UAM z dnia 14 stycznia 2013 roku, podpisana przez Pana Profesora Tomasza Sokołowskiego [(czytaj pismo dziekana WNS UAM), (czytaj decyzję SKP UAM)]. Do treści obu dokumentów wrócę w osobnym pisaniu. Egzemplarze GW z przedmiotowym anonsem przesłałem pocztą dziekanowi WNS UAM, JM Rektorowi UAM i pani minister Profesor Kudryckiej.
12 kwietnia 2013 otrzymałem list elektroniczny od wspominanej wcześniej pani red. Koziołek: „(...) szukam kontaktu z Panem w sprawie WNS-u (...)”. Po wymianie kilku listów umówiliśmy się na spotkanie w redakcji Głosu we wtorek 16 kwietnia, godz. 11. Od początku twierdziłem, że sprawa jest z detalami opisana na moim blogu i nie mam tutaj nic więcej do dodania. Ale na prośbę pani redaktor w kilkunastominutowym skrócie przedstawiłem historię mego sławetnego wniosku w sprawie legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z dnia 28 kwietnia 2008 roku. Przegryźliśmy ciastem które przyniosłem (keks z Merkurego – pycha!), popiliśmy redakcyjną herbatką i rozeszliśmy się do swoich zajęć. Kiedy odebrałem wspominaną wyżej przesyłkę awizowana 16 kwietnia przesłałem Jej wiadomość i scany dokumentów. Zdjęcia do artykułu zrobiliśmy na kampusie Szamarzewskim 21 kwietnia; było kilkanaście ujęć, na większości z nich powinienem być uśmiechnięty – bo najczęściej się śmieję – taki już jestem.
cdn. WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Nie doczekałem z pisaniem do końca kwietnia – przepraszam. Powodem wcześniejszego powrotu na blog jest szkolny paszkwil przygotowany przez panią red. Karolinę Koziołek, opublikowany w Głosie Wielkopolskim z dnia 26 kwietnia 2013 (czytaj tekst … i mój komentarz). Pani redaktor Koziołek zrobiła ze mnie pieniacza i oszołoma. Nie chciałbym Jej krzywdzić, ale tekst sprawia wrażenie zamówionego. Wykreowanie w nim (jeszcze to zdjęcie!) opętanego żądaniem „nienależnej” nagrody pieniacza każe mi przypuszczać, że zleceniodawca główny mógł być chemikiem; mogło być też chemików dwóch. Mniejsza z tym, konkluzja moja jest taka: takie pióro (i tekst) jacy zleceniodawcy (to przez analogię do kwestii: jaki … taki zamach). Powiem też, że rozumiem ich desperację. Nie mają żadnych prawnych i racjonalnych argumentów. Muszą więc używać tego co mają pod ręką – łajna!
Zaczynamy zatem. Na początku kwietnia 2013 uznałem, że jedynym sposobem zmuszenia dziekana WNS UAM do udzielenia mi odpowiedzi na mój wniosek z początku października 2012 będzie anons prasowy. W dniu 9 kwietnia, w ogólnopolskim wydaniu Gazety Wyborczej, zamieściłem więc ogłoszenie (czytaj ogłoszenie ...), w którym wzywałem dziekana WNS UAM – pośrednio władze tej uczelni do natychmiastowego rozstrzygnięcia sprawy wspominanego wcześniej wniosku. Ogłoszenie poskutkowało. 16 kwietnia 2013 w mojej skrzynce pocztowej wylądowało awizo na list polecony z potwierdzeniem odbioru. W przesyłce, którą odebrałem 2 dni później był krótki list podpisany przez dziekana WNS UAM oraz decyzja Senackiej Komisji Prawnej UAM z dnia 14 stycznia 2013 roku, podpisana przez Pana Profesora Tomasza Sokołowskiego [(czytaj pismo dziekana WNS UAM), (czytaj decyzję SKP UAM)]. Do treści obu dokumentów wrócę w osobnym pisaniu. Egzemplarze GW z przedmiotowym anonsem przesłałem pocztą dziekanowi WNS UAM, JM Rektorowi UAM i pani minister Profesor Kudryckiej.
12 kwietnia 2013 otrzymałem list elektroniczny od wspominanej wcześniej pani red. Koziołek: „(...) szukam kontaktu z Panem w sprawie WNS-u (...)”. Po wymianie kilku listów umówiliśmy się na spotkanie w redakcji Głosu we wtorek 16 kwietnia, godz. 11. Od początku twierdziłem, że sprawa jest z detalami opisana na moim blogu i nie mam tutaj nic więcej do dodania. Ale na prośbę pani redaktor w kilkunastominutowym skrócie przedstawiłem historię mego sławetnego wniosku w sprawie legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z dnia 28 kwietnia 2008 roku. Przegryźliśmy ciastem które przyniosłem (keks z Merkurego – pycha!), popiliśmy redakcyjną herbatką i rozeszliśmy się do swoich zajęć. Kiedy odebrałem wspominaną wyżej przesyłkę awizowana 16 kwietnia przesłałem Jej wiadomość i scany dokumentów. Zdjęcia do artykułu zrobiliśmy na kampusie Szamarzewskim 21 kwietnia; było kilkanaście ujęć, na większości z nich powinienem być uśmiechnięty – bo najczęściej się śmieję – taki już jestem.
cdn. WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
czwartek, 31 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (34.).
31-01-2013
Dziekanowi WNS UAM po raz kolejny przypominam, że wielokrotnie został przeze mnie wezwany do ujawnienia argumentacji zawartej w piśmie przedłożonym dyrektorowi Centrum Informatycznego UAM, które posłużyło do zamknięcia serwisów o adresie sieciowym mumelab01.amu.edu.pl/.
Czekam cierpliwie, aż zakończy się inwestygacja „(...) uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych (...)” w sprawie mojego wniosku z dnia 1 października 2012 roku. Wniosek zawierał – przypomnę jeśli Państwo pozwolą - „(...) postępując wedle wskazówek J.M. Rektora UAM, prof. dra habil. Bronisława Marciniaka bardzo uprzejmie proszę, by Rada Wydziału Nauk Społecznych UAM dokonała oceny legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z dnia 28 kwietnia 2008 roku. Przedmiotowa uchwała dramatycznie ogranicza statutowe i ustawowe kompetencje członków podstawowych jednostek organizacyjnych Uniwersytetu przez to, że wyklucza samodzielnych pracowników nauki jako kandydatów do nagrody dydaktycznej dziekana, odbiera samodzielnym pracownikom nauki prawo zgłaszania kandydatów do nagrody dydaktycznej dziekana, daje wyłączność zgłaszania kandydatur do nagrody dydaktycznej dziekana wicedyrektor instytutu do spraw dydaktycznych; przy okazji naruszane są też niektóre zapisy Kodeksu Pracy.(...)”.
Trzeba będzie pewnie poczekać do końca kwietnia – to raptem 3 miesiące – i wtedy – to rzecz jasna czcza spekulacja – w ciągu kilku minut przygotowana zostanie odpowiedź, że sprawa jest przedawniona i nie ma się czym zajmować. Tak może się stać i wariant taki biorę od początku pod uwagę. Sztuczka z przedawnieniem uchroni dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM oraz tamtejszą radę instytutu przez odpowiedzialnością za popełniony błąd (bądź łajdactwo). Ale w Sieci pozostanie już NA ZAWSZE świadectwo tego co zrobili i zapis sposobu, w jaki unikali odpowiedzialności i kary.
Czekam też cierpliwie na odpowiedź na inny z moich wniosków, o czym napiszę, jak odpowiedź nadejdzie.
Żeby nie tracić czasu zmienię nieco profil pisarstwa na blogu i zajmę się – całkiem już oficjalnie tym, co przez ostatnie miesiące czyniłem i tak, a mianowicie DEMISTYFIKACJĄ NAUKI AKADEMICKIEJ ZE SZCZEGÓLNYM UWZGLĘDNIENIEM UNIWERSYTECKIEJ HUMANISTYKI. To moje stare i ciągle aktualne zadanie badawcze, o czym informowałem przy okazji ujawniania czysto naukowych, zgodnych z dobrymi obyczajami akademickimi, praktyk recenzowania artykułów napisanych do księgi pamiątkowej poświęconej śp. Profesor Krystynie Zamiarze.
Żeby nie tworzyć wrażenia, że wszystkie poruszane dalej kwestie dotyczą działalności dziekana WNS UAM zmienię też na czas jakiś szyld na – powiedzmy – DOBRYCH OBYCZAJÓW AKADEMICKICH PRZYPADKI LICZNE (tu kolejny numerek). Życzę Państwu miłej lektury!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
Dziekanowi WNS UAM po raz kolejny przypominam, że wielokrotnie został przeze mnie wezwany do ujawnienia argumentacji zawartej w piśmie przedłożonym dyrektorowi Centrum Informatycznego UAM, które posłużyło do zamknięcia serwisów o adresie sieciowym mumelab01.amu.edu.pl/.
Czekam cierpliwie, aż zakończy się inwestygacja „(...) uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych (...)” w sprawie mojego wniosku z dnia 1 października 2012 roku. Wniosek zawierał – przypomnę jeśli Państwo pozwolą - „(...) postępując wedle wskazówek J.M. Rektora UAM, prof. dra habil. Bronisława Marciniaka bardzo uprzejmie proszę, by Rada Wydziału Nauk Społecznych UAM dokonała oceny legalności uchwały rady Instytutu Kulturoznawstwa z dnia 28 kwietnia 2008 roku. Przedmiotowa uchwała dramatycznie ogranicza statutowe i ustawowe kompetencje członków podstawowych jednostek organizacyjnych Uniwersytetu przez to, że wyklucza samodzielnych pracowników nauki jako kandydatów do nagrody dydaktycznej dziekana, odbiera samodzielnym pracownikom nauki prawo zgłaszania kandydatów do nagrody dydaktycznej dziekana, daje wyłączność zgłaszania kandydatur do nagrody dydaktycznej dziekana wicedyrektor instytutu do spraw dydaktycznych; przy okazji naruszane są też niektóre zapisy Kodeksu Pracy.(...)”.
Trzeba będzie pewnie poczekać do końca kwietnia – to raptem 3 miesiące – i wtedy – to rzecz jasna czcza spekulacja – w ciągu kilku minut przygotowana zostanie odpowiedź, że sprawa jest przedawniona i nie ma się czym zajmować. Tak może się stać i wariant taki biorę od początku pod uwagę. Sztuczka z przedawnieniem uchroni dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM oraz tamtejszą radę instytutu przez odpowiedzialnością za popełniony błąd (bądź łajdactwo). Ale w Sieci pozostanie już NA ZAWSZE świadectwo tego co zrobili i zapis sposobu, w jaki unikali odpowiedzialności i kary.
Czekam też cierpliwie na odpowiedź na inny z moich wniosków, o czym napiszę, jak odpowiedź nadejdzie.
Żeby nie tracić czasu zmienię nieco profil pisarstwa na blogu i zajmę się – całkiem już oficjalnie tym, co przez ostatnie miesiące czyniłem i tak, a mianowicie DEMISTYFIKACJĄ NAUKI AKADEMICKIEJ ZE SZCZEGÓLNYM UWZGLĘDNIENIEM UNIWERSYTECKIEJ HUMANISTYKI. To moje stare i ciągle aktualne zadanie badawcze, o czym informowałem przy okazji ujawniania czysto naukowych, zgodnych z dobrymi obyczajami akademickimi, praktyk recenzowania artykułów napisanych do księgi pamiątkowej poświęconej śp. Profesor Krystynie Zamiarze.
Żeby nie tworzyć wrażenia, że wszystkie poruszane dalej kwestie dotyczą działalności dziekana WNS UAM zmienię też na czas jakiś szyld na – powiedzmy – DOBRYCH OBYCZAJÓW AKADEMICKICH PRZYPADKI LICZNE (tu kolejny numerek). Życzę Państwu miłej lektury!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SPOCZYWA W AMAZON
niedziela, 27 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (33.).
27-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Pauzowałem przez 3 dni z wpisami, bowiem wziąłem dodatkową robotę. Bardzo podobną do wykonywanej na tym blogu. W części poświęconej niemożliwym do zobaczenia i usłyszenia, ale wysoko opłacanym „zasługom” wybieralnego funkcjonariusza nauki akademickiej – dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Pewnie wszyscy słyszeli: oto po raz kolejny – tym razem już z gorszącą zachłannością – wybieralni funkcjonariusze najwyższej władzy parlamentarnej przyznali sobie wysokie DODATKOWE WYNAGRODZENIE w „macierzystym zakładzie pracy”. Media ryknęły – i słusznie,. więc zdemaskowany funkcjonariat przekazał te nienależne pieniądze na cele charytatywne. Jak ktoś ma czas i ochotę może to przejrzeć.
W poniedziałek posiedzenie Senatu UAM – może coś się wydarzy. Na wszelki wypadek chciałbym przypomnieć dziekanowi WNS UAM, że wielokrotnie został przeze mnie wezwany do ujawnienia argumentacji zawartej w piśmie przedłożonym dyrektorowi Centrum Informatycznego UAM, które posłużyło do zamknięcia serwisów o adresie sieciowym mumelab01.amu.edu.pl/. Nie było dotąd okazji by o tym napisać, więc proszę, by dziekan WNS UAM przyjął do wiadomości, że serwisy o adresie mumelab01.amu.edu.pl/ zostały zachowane na WYRAŹNE ŻYCZENIE JM. REKTORA UAM, PROF. DRA HABIL. BRONISŁAWA MARCINIAKA. Rektor przekazał to życzenie podczas letniego pokazu osiągnięć zespołu PKM WNS UAM (2011), a powtórzył w dniu 2 listopada 2011 roku podczas bardzo miłego pożegnania w związku z moim przejściem na emeryturę. Życzeniem Magnificencji było, by nadal funkcjonowały w Sieci wykłady Profesora Jerzego Kmity oraz inne materiały wideo przygotowane przez zespół Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. Uzgodniliśmy też wówczas pozostawienie naszych platform e-learningowych wraz z ich ogromnymi zasobami, co miało być nie tyle świadectwem pamięci o jednostce, którą z taką zaciekłością zadeptuje Pan na WNS od 2009 roku, ile praktycznym wsparciem dla tych, którzy z różnych powodów nie mieli wcześniej okazji, by pracować z rozwiązaniami profesjonalnymi.
Reasumując, dopóki JM. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak nie zwolni mnie z tego zobowiązania i nie cofnie swojego życzenia, dopóty likwidacja wzmiankowanych serwisów i sprawczy udział w tym przedsięwzięciu dziekana WNS UAM będą dla mnie NARUSZENIEM PRAWA I DOBRYCH OBYCZAJÓW AKADEMICKICH.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Pauzowałem przez 3 dni z wpisami, bowiem wziąłem dodatkową robotę. Bardzo podobną do wykonywanej na tym blogu. W części poświęconej niemożliwym do zobaczenia i usłyszenia, ale wysoko opłacanym „zasługom” wybieralnego funkcjonariusza nauki akademickiej – dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Pewnie wszyscy słyszeli: oto po raz kolejny – tym razem już z gorszącą zachłannością – wybieralni funkcjonariusze najwyższej władzy parlamentarnej przyznali sobie wysokie DODATKOWE WYNAGRODZENIE w „macierzystym zakładzie pracy”. Media ryknęły – i słusznie,. więc zdemaskowany funkcjonariat przekazał te nienależne pieniądze na cele charytatywne. Jak ktoś ma czas i ochotę może to przejrzeć.
W poniedziałek posiedzenie Senatu UAM – może coś się wydarzy. Na wszelki wypadek chciałbym przypomnieć dziekanowi WNS UAM, że wielokrotnie został przeze mnie wezwany do ujawnienia argumentacji zawartej w piśmie przedłożonym dyrektorowi Centrum Informatycznego UAM, które posłużyło do zamknięcia serwisów o adresie sieciowym mumelab01.amu.edu.pl/. Nie było dotąd okazji by o tym napisać, więc proszę, by dziekan WNS UAM przyjął do wiadomości, że serwisy o adresie mumelab01.amu.edu.pl/ zostały zachowane na WYRAŹNE ŻYCZENIE JM. REKTORA UAM, PROF. DRA HABIL. BRONISŁAWA MARCINIAKA. Rektor przekazał to życzenie podczas letniego pokazu osiągnięć zespołu PKM WNS UAM (2011), a powtórzył w dniu 2 listopada 2011 roku podczas bardzo miłego pożegnania w związku z moim przejściem na emeryturę. Życzeniem Magnificencji było, by nadal funkcjonowały w Sieci wykłady Profesora Jerzego Kmity oraz inne materiały wideo przygotowane przez zespół Pracowni Komunikacji Multimedialnej WNS UAM. Uzgodniliśmy też wówczas pozostawienie naszych platform e-learningowych wraz z ich ogromnymi zasobami, co miało być nie tyle świadectwem pamięci o jednostce, którą z taką zaciekłością zadeptuje Pan na WNS od 2009 roku, ile praktycznym wsparciem dla tych, którzy z różnych powodów nie mieli wcześniej okazji, by pracować z rozwiązaniami profesjonalnymi.
Reasumując, dopóki JM. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak nie zwolni mnie z tego zobowiązania i nie cofnie swojego życzenia, dopóty likwidacja wzmiankowanych serwisów i sprawczy udział w tym przedsięwzięciu dziekana WNS UAM będą dla mnie NARUSZENIEM PRAWA I DOBRYCH OBYCZAJÓW AKADEMICKICH.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
czwartek, 24 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (32.).
24-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Przypomnijmy: w okresie od 22 listopada 2007 do 14 lipca 2008 (de facto – 8 miesięcy), dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM pobrał z funduszy UAM DODATKOWE WYNAGRODZENIE („za działalność” i „za działalność organizacyjną”), które zsumowane i podzielone przez 8 daje kwotę będącą równowartością DWÓCH MOICH ÓCZESNYCH PENSJI BRUTTO!!!
Mimo upływu lat ciągle jestem pod wrażeniem tej niezwykłej hojności, zatem nie mogę nie zapytać, czy był to odosobniony przypadek? Czy tylko w okresie wyżej wskazanym dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM zrobił tak wiele dla instytutu, wydziału i uczelni, czy też wcześniej również prowadził tę kosztowną dla UAM „działalność” i „działalność organizacyjną”. Której – przypomnę – nie można było zobaczyć, ani też o niej usłyszeć?
Policzyłem – to doprawdy niezwykle prosta arytmetyka, że gdyby dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM - to tylko spekulacja - w czasie poprzedzającym ów feralny rok 2008, załóżmy przez lat 8, był o połowę mniej „działającym” i „działającym organizacyjnie”, to suma owych ośmioletnich DODATKOWYCH WYNAGRODZEŃ dawałaby kapitał, który ulokowany na – załóżmy 6% - dawałby dzisiaj zysk w granicach siedmiu moich miesięcznych wynagrodzeń podstawowych brutto z 2008 roku! Mógłby Pan – zwracam się do dziekana WNS UAM – palić wszystkie światła dzień i noc oraz szastać papierem ile wlezie!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Przypomnijmy: w okresie od 22 listopada 2007 do 14 lipca 2008 (de facto – 8 miesięcy), dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM pobrał z funduszy UAM DODATKOWE WYNAGRODZENIE („za działalność” i „za działalność organizacyjną”), które zsumowane i podzielone przez 8 daje kwotę będącą równowartością DWÓCH MOICH ÓCZESNYCH PENSJI BRUTTO!!!
Mimo upływu lat ciągle jestem pod wrażeniem tej niezwykłej hojności, zatem nie mogę nie zapytać, czy był to odosobniony przypadek? Czy tylko w okresie wyżej wskazanym dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM zrobił tak wiele dla instytutu, wydziału i uczelni, czy też wcześniej również prowadził tę kosztowną dla UAM „działalność” i „działalność organizacyjną”. Której – przypomnę – nie można było zobaczyć, ani też o niej usłyszeć?
Policzyłem – to doprawdy niezwykle prosta arytmetyka, że gdyby dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM - to tylko spekulacja - w czasie poprzedzającym ów feralny rok 2008, załóżmy przez lat 8, był o połowę mniej „działającym” i „działającym organizacyjnie”, to suma owych ośmioletnich DODATKOWYCH WYNAGRODZEŃ dawałaby kapitał, który ulokowany na – załóżmy 6% - dawałby dzisiaj zysk w granicach siedmiu moich miesięcznych wynagrodzeń podstawowych brutto z 2008 roku! Mógłby Pan – zwracam się do dziekana WNS UAM – palić wszystkie światła dzień i noc oraz szastać papierem ile wlezie!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
środa, 23 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (31.).
23-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Kilka razy zadawałem sobie pytanie o przyczyny tej gigantycznie wysokiej samooceny dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM – nie tylko w kwestii zasług dla UAM wymagających gigantycznej zapłaty (patrz poprzedni wpis). I nie znalazłem odpowiedzi. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co nie pozwala Mu zaakceptować własnej przeciętności. Z czym ja nigdy nie miałem żadnego problemu. Ale wracajmy do sprawy głównej.
Na początku roku 2009, dziekan WNS UAM posiadł był wiedzę dotyczącą stanu rzeczy przedstawionego w dwóch ostatnich wpisach. Jako nauczyciel akademicki, samodzielny pracownik nauki Wydziału Nauk Społecznych UAM nie usłyszałem nigdy, by najważniejsze ciało kolegialne wydziału – Rada Wydziału, zostało poinformowane o tym, bądź co bądź niecodziennym wydarzeniu. Wnioskuję z tego, o czym już pisałem, że z sobie tylko znanych powodów dziekan WNS zataił przez Radą Wydziału tę wiedzę. Pytałem już, ale zapytam raz jeszcze: jakie były powody takiej decyzji?
Życzliwa interpretacja postępowania dziekana WNS UAM w tej sprawie dopuszcza domniemanie, że UZNAŁ TYTUŁY WYPŁAT ZA NIEDORZECZNE LUB CO NAJMNIEJ PRZESADZONE i w trybie „osobistym” zażądał od dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa ZWROTU UNIWERSYTECKICH PIENIĘDZY. Ten drugi okazał zrozumiałą w takiej sytuacji skruchę, oddał wszystko co do grosza i panowie padli sobie w objęcia.
Bardzo chciałbym, żeby było tak jak w powyższym domniemaniu. Przyjąłbym nawet argumentację, że skoro sprawca niewidocznych i niesłyszalnych osiągnięć („za działalność”) okazuje skruchę i zwraca uniwersytetowi pieniądze, to nie ma potrzeby wszczynania postępowania wyjaśniającego i angażowania autorytetu Rady Wydziału.
Jeśli nie było tak jak w powyższym domniemaniu ..., cóż – można spróbować odzyskać uniwersyteckie pieniądze teraz. Dziekan może przecież zażądać ich zwrotu, a niemalże wszyscy na WNS UAM wiedzą jak bardzo by się dzisiaj przydały. Nie trzeba by oszczędzać na oświetleniu i papierze … Nie żebym był przeciwny oszczędzaniu elektryczności i papieru. Jestem za oszczędnością, która bierze się z głębokiego przekonania o kolosalnym znaczeniu tego zagadnienia dla środowiska, czyli: stać mnie na zużywanie każdej ilości prądu i papieru, ale oszczędzam, bo wiem że tak trzeba. To jakościowo inna sytuacja niż ta, gdzie wyłączam światło, bo nie mam czym zapłacić.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
Kilka razy zadawałem sobie pytanie o przyczyny tej gigantycznie wysokiej samooceny dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM – nie tylko w kwestii zasług dla UAM wymagających gigantycznej zapłaty (patrz poprzedni wpis). I nie znalazłem odpowiedzi. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co nie pozwala Mu zaakceptować własnej przeciętności. Z czym ja nigdy nie miałem żadnego problemu. Ale wracajmy do sprawy głównej.
Na początku roku 2009, dziekan WNS UAM posiadł był wiedzę dotyczącą stanu rzeczy przedstawionego w dwóch ostatnich wpisach. Jako nauczyciel akademicki, samodzielny pracownik nauki Wydziału Nauk Społecznych UAM nie usłyszałem nigdy, by najważniejsze ciało kolegialne wydziału – Rada Wydziału, zostało poinformowane o tym, bądź co bądź niecodziennym wydarzeniu. Wnioskuję z tego, o czym już pisałem, że z sobie tylko znanych powodów dziekan WNS zataił przez Radą Wydziału tę wiedzę. Pytałem już, ale zapytam raz jeszcze: jakie były powody takiej decyzji?
Życzliwa interpretacja postępowania dziekana WNS UAM w tej sprawie dopuszcza domniemanie, że UZNAŁ TYTUŁY WYPŁAT ZA NIEDORZECZNE LUB CO NAJMNIEJ PRZESADZONE i w trybie „osobistym” zażądał od dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa ZWROTU UNIWERSYTECKICH PIENIĘDZY. Ten drugi okazał zrozumiałą w takiej sytuacji skruchę, oddał wszystko co do grosza i panowie padli sobie w objęcia.
Bardzo chciałbym, żeby było tak jak w powyższym domniemaniu. Przyjąłbym nawet argumentację, że skoro sprawca niewidocznych i niesłyszalnych osiągnięć („za działalność”) okazuje skruchę i zwraca uniwersytetowi pieniądze, to nie ma potrzeby wszczynania postępowania wyjaśniającego i angażowania autorytetu Rady Wydziału.
Jeśli nie było tak jak w powyższym domniemaniu ..., cóż – można spróbować odzyskać uniwersyteckie pieniądze teraz. Dziekan może przecież zażądać ich zwrotu, a niemalże wszyscy na WNS UAM wiedzą jak bardzo by się dzisiaj przydały. Nie trzeba by oszczędzać na oświetleniu i papierze … Nie żebym był przeciwny oszczędzaniu elektryczności i papieru. Jestem za oszczędnością, która bierze się z głębokiego przekonania o kolosalnym znaczeniu tego zagadnienia dla środowiska, czyli: stać mnie na zużywanie każdej ilości prądu i papieru, ale oszczędzam, bo wiem że tak trzeba. To jakościowo inna sytuacja niż ta, gdzie wyłączam światło, bo nie mam czym zapłacić.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (30.).
21-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
W „piśmie przewodnim” przesyłki, której istotne szczegóły pozwoliłem sobie wczoraj ujawnić napisano też wyraźnie, że owe zdumiewająco wysokie apanaże dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM pobierał obok swojej pensji oraz dodatków służbowych. Tak więc, Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu opłacał dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa podwójnie: (1.) pensja profesora UAM, dodatek służbowy za kierowanie jednym z Zakładów, dodatek służbowy za kierowanie Instytutem Kulturoznawstwa; (2.) wynagrodzenie „za działalność”, wynagrodzenie „za działalność organizacyjną”. Od siebie dodam, że w skład pierwszej puli wynagradzania należałoby wliczyć „zniżkę dydaktyczną”, którą z urzędu otrzymywali niegdyś funkcjonariusze akademickiej nauki (poczynając od dyrektorów instytutów wzwyż).
Powtarzam zatem wczorajsze pytanie: co też takiego nadzwyczajnego robił dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM w owym czasie – a czego nie robili inni dyrektorzy instytutów tej uczelni, że mógł, lub MUSIAŁ (co miesiąc) wynagradzać się w trybie extraordynaryjnym ekwiwalentem trzech (ówczesnych) dodatków funkcyjnych (2 razy dziekańskiego i raz prorektorskiego)?
Przez lata całe funkcjonowałem na kampusie WNS w trybie, którego większość tamtejszych lokatorów nigdy nie znała: bywałem w biurze właściwie codziennie – także w soboty i niedziele. Z całym przekonaniem mogę oświadczyć, że nie zauważyłem niczego, co wskazywałoby na wyjątkową, nadzwyczajną aktywność „bohatera” dzisiejszego wpisu. Jako wieloletni (3 kadencje, do września 2008) senator UAM – z racji pełnionej funkcji – wiedziałem właściwie wszystko o osiągnięciach naukowych, dydaktycznych i organizacyjnych jednostek i nauczycieli akademickich mojej uczelni. Z całym przekonaniem mogę więc oświadczyć, że NIGDY w tamtym czasie nie zauważyłem niczego, co wskazywałoby na wyjątkową, nadzwyczajną aktywność dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM.
Pytam więc PUBLICZNIE (dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM), co – Jego zdaniem – mieści się w kategorii „za działalność”? Co takiego zrobił dla uczelni, czego nie można zobaczyć, ani o tym usłyszeć – w każdym razie ja zobaczyć ani usłyszeć nie potrafię, a co OBIEKTYWNIE należy do opłacanych wysoko, akademickich osiągnięć? Piszę „obiektywnie”, bo dokumenty zawierają pisemną dyspozycję wypłaty imponujących sum.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
W „piśmie przewodnim” przesyłki, której istotne szczegóły pozwoliłem sobie wczoraj ujawnić napisano też wyraźnie, że owe zdumiewająco wysokie apanaże dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM pobierał obok swojej pensji oraz dodatków służbowych. Tak więc, Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu opłacał dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa podwójnie: (1.) pensja profesora UAM, dodatek służbowy za kierowanie jednym z Zakładów, dodatek służbowy za kierowanie Instytutem Kulturoznawstwa; (2.) wynagrodzenie „za działalność”, wynagrodzenie „za działalność organizacyjną”. Od siebie dodam, że w skład pierwszej puli wynagradzania należałoby wliczyć „zniżkę dydaktyczną”, którą z urzędu otrzymywali niegdyś funkcjonariusze akademickiej nauki (poczynając od dyrektorów instytutów wzwyż).
Powtarzam zatem wczorajsze pytanie: co też takiego nadzwyczajnego robił dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM w owym czasie – a czego nie robili inni dyrektorzy instytutów tej uczelni, że mógł, lub MUSIAŁ (co miesiąc) wynagradzać się w trybie extraordynaryjnym ekwiwalentem trzech (ówczesnych) dodatków funkcyjnych (2 razy dziekańskiego i raz prorektorskiego)?
Przez lata całe funkcjonowałem na kampusie WNS w trybie, którego większość tamtejszych lokatorów nigdy nie znała: bywałem w biurze właściwie codziennie – także w soboty i niedziele. Z całym przekonaniem mogę oświadczyć, że nie zauważyłem niczego, co wskazywałoby na wyjątkową, nadzwyczajną aktywność „bohatera” dzisiejszego wpisu. Jako wieloletni (3 kadencje, do września 2008) senator UAM – z racji pełnionej funkcji – wiedziałem właściwie wszystko o osiągnięciach naukowych, dydaktycznych i organizacyjnych jednostek i nauczycieli akademickich mojej uczelni. Z całym przekonaniem mogę więc oświadczyć, że NIGDY w tamtym czasie nie zauważyłem niczego, co wskazywałoby na wyjątkową, nadzwyczajną aktywność dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM.
Pytam więc PUBLICZNIE (dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM), co – Jego zdaniem – mieści się w kategorii „za działalność”? Co takiego zrobił dla uczelni, czego nie można zobaczyć, ani o tym usłyszeć – w każdym razie ja zobaczyć ani usłyszeć nie potrafię, a co OBIEKTYWNIE należy do opłacanych wysoko, akademickich osiągnięć? Piszę „obiektywnie”, bo dokumenty zawierają pisemną dyspozycję wypłaty imponujących sum.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
ESEJ, KTÓRY SKOŃCZYŁEM W POPRZEDNIM TYGODNIU
niedziela, 20 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (29.).
20-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Przepraszam Czytelników bloga za tygodniową „posuchę” w serwisie. Kończyłem dość ważny esej, który można było opublikować już w październiku 2012, popełniłem jednakowoż nieostrożność skupiając się na pisaniu o osiągnięciach „mentalnych bliźniaków” z WNS UAM. Dzisiaj będzie więcej o tym, o którym dotychczas było mniej.
Przesyłka, którą otrzymałem na początku 2009 roku – i którą otrzymał dziekan WNS UAM - sygnowana była przez „Stowarzyszenie dla zachowania elementarnej przyzwoitości w nauce akademickiej Poznań, Warszawa”. Zawierała dwustronicowe „pismo przewodnie” oraz 8 kopii dokumentów uniwersyteckich; te ostatnie datowane od 22 listopada 2007 do 14 lipca 2008. Z kopii przedmiotowych dokumentów wynika, że dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM gratyfikował się extraordynaryjnie z funduszy uniwersyteckich. Pięć dokumentów datowanych: 8 lutego 2008, 10 kwietnia 2008, 12 maja 2008, 9 czerwca 2008, 14 lipca 2008 dotyczy regularnej, comiesięcznej jak można sądzić wypłaty kwoty, która ZNACZNIE PRZEWYŻSZA moje ówczesne, miesięczne wynagrodzenie brutto. Trzy dokumenty, datowane: 22 listopada 2007, 14 stycznia 2008 i 14 lipca 2008 dotyczą okazjonalnych jak można przypuszczać wypłat. Zsumowanie ich (tych trzech) daje kwotę (circa) równą mojej ÓWCZESNEJ, ROCZNEJ PENSJI BRUTTO.
Z treści 5 pierwszych wymienionych wyżej dokumentów wynika, że OWO DODATKOWE WYNAGRODZENIE dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa otrzymuje „za działalność”. W trzech dokumentach wymienionych w drugiej kolejności zapisano: 2 razy „za działalność organizacyjną” i 1 raz „za działalność”.
W „piśmie przewodnim” przesyłki zapytano, co też takiego nadzwyczajnego robi dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM – a czego nie robię inni dyrektorzy instytutów tej uczelni, że może, lub MUSI (co miesiąc) wynagradzać się ekwiwalentem trzech (ówczesnych) dodatków funkcyjnych (2 razy dziekańskiego i raz prorektorskiego)?
Ten zadziwiający przypadek nadzwyczajnej troski o stan własnych finansów dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM będzie przez czas jakiś komentowany. Dziekan WNS UAM zechce mi łaskawie wybaczyć, że schodzi na czas jakiś na plan drugi.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Przepraszam Czytelników bloga za tygodniową „posuchę” w serwisie. Kończyłem dość ważny esej, który można było opublikować już w październiku 2012, popełniłem jednakowoż nieostrożność skupiając się na pisaniu o osiągnięciach „mentalnych bliźniaków” z WNS UAM. Dzisiaj będzie więcej o tym, o którym dotychczas było mniej.
Przesyłka, którą otrzymałem na początku 2009 roku – i którą otrzymał dziekan WNS UAM - sygnowana była przez „Stowarzyszenie dla zachowania elementarnej przyzwoitości w nauce akademickiej Poznań, Warszawa”. Zawierała dwustronicowe „pismo przewodnie” oraz 8 kopii dokumentów uniwersyteckich; te ostatnie datowane od 22 listopada 2007 do 14 lipca 2008. Z kopii przedmiotowych dokumentów wynika, że dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM gratyfikował się extraordynaryjnie z funduszy uniwersyteckich. Pięć dokumentów datowanych: 8 lutego 2008, 10 kwietnia 2008, 12 maja 2008, 9 czerwca 2008, 14 lipca 2008 dotyczy regularnej, comiesięcznej jak można sądzić wypłaty kwoty, która ZNACZNIE PRZEWYŻSZA moje ówczesne, miesięczne wynagrodzenie brutto. Trzy dokumenty, datowane: 22 listopada 2007, 14 stycznia 2008 i 14 lipca 2008 dotyczą okazjonalnych jak można przypuszczać wypłat. Zsumowanie ich (tych trzech) daje kwotę (circa) równą mojej ÓWCZESNEJ, ROCZNEJ PENSJI BRUTTO.
Z treści 5 pierwszych wymienionych wyżej dokumentów wynika, że OWO DODATKOWE WYNAGRODZENIE dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa otrzymuje „za działalność”. W trzech dokumentach wymienionych w drugiej kolejności zapisano: 2 razy „za działalność organizacyjną” i 1 raz „za działalność”.
W „piśmie przewodnim” przesyłki zapytano, co też takiego nadzwyczajnego robi dyrektor Instytutu Kulturoznawstwa UAM – a czego nie robię inni dyrektorzy instytutów tej uczelni, że może, lub MUSI (co miesiąc) wynagradzać się ekwiwalentem trzech (ówczesnych) dodatków funkcyjnych (2 razy dziekańskiego i raz prorektorskiego)?
Ten zadziwiający przypadek nadzwyczajnej troski o stan własnych finansów dyrektora Instytutu Kulturoznawstwa UAM będzie przez czas jakiś komentowany. Dziekan WNS UAM zechce mi łaskawie wybaczyć, że schodzi na czas jakiś na plan drugi.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
niedziela, 13 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (28.).
13-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Na początku listopada 2012 r., opisywany na blogu przypadek zreferowałem bardzo krótko – pismo nosi datę 7 listopada 2012 r. - J.M. Rektorowi UAM, prof. dr. Bronisławowi Marciniakowi. W konkluzji napisałem „(...) W moim przekonaniu doszło w tej sprawie do rażącego naruszenia prawa i dobrych obyczajów akademickich, w związku z czym najpoważniej wnoszę o rozpatrzenie możliwości pociągnięcia sprawcy tego czynu do odpowiedzialności dyscyplinarnej.(...)”. Z powodów oczywistych nie pisałem o tym wcześniej, cierpliwie czekając na odpowiedź; nadeszła parę dni po Nowym Roku. Od razu powiem, że odpowiedź akceptuje, i mimo że się z nią nie zgadzam apelować nie będę. Otóż, Pan Rektor Krasowski – w imieniu J.M. Rektora UAM – pisze mi bardzo uprzejmie, że „(...) po rozpoznaniu sprawy JM Rektor UAM nie znajduje podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko Panu Dziekanowi Wydziału Nauk Społecznych UAM (…)”.
Dlaczego nie zgadzam się z przedstawioną przez Panów Rektorów UAM odpowiedzią? Gdybym miał się z nią zgodzić oznaczałoby to, iż dziekanowi WNS UAM wolno:
1. Kłamać personelowi Centrum Informatycznego, że konto pocztowe o adresie kocias@amu.edu.pl służy do rozsyłania spamu;
2. Wydawać polecenia personelowi innej niż Wydział Nauk Społecznych UAM jednostki organizacyjnej uniwersytetu (w sprawie nieuprawnionego zamknięcia przedmiotowego konta);
3. Niszczyć mienie uniwersyteckie, czyli wieloletni dorobek mój i moich kolegów (poprzez likwidację serwisów funkcjonujących pod adresem mumelab01.amu.edu.pl/).
Powtórzę raz jeszcze konkluzję mojego wniosku do J.M. Rektora UAM: „(...) W moim przekonaniu doszło w tej sprawie do rażącego naruszenia prawa i dobrych obyczajów akademickich, w związku z czym najpoważniej wnoszę o rozpatrzenie możliwości pociągnięcia sprawcy tego czynu do odpowiedzialności dyscyplinarnej.(...)”.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Na początku listopada 2012 r., opisywany na blogu przypadek zreferowałem bardzo krótko – pismo nosi datę 7 listopada 2012 r. - J.M. Rektorowi UAM, prof. dr. Bronisławowi Marciniakowi. W konkluzji napisałem „(...) W moim przekonaniu doszło w tej sprawie do rażącego naruszenia prawa i dobrych obyczajów akademickich, w związku z czym najpoważniej wnoszę o rozpatrzenie możliwości pociągnięcia sprawcy tego czynu do odpowiedzialności dyscyplinarnej.(...)”. Z powodów oczywistych nie pisałem o tym wcześniej, cierpliwie czekając na odpowiedź; nadeszła parę dni po Nowym Roku. Od razu powiem, że odpowiedź akceptuje, i mimo że się z nią nie zgadzam apelować nie będę. Otóż, Pan Rektor Krasowski – w imieniu J.M. Rektora UAM – pisze mi bardzo uprzejmie, że „(...) po rozpoznaniu sprawy JM Rektor UAM nie znajduje podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko Panu Dziekanowi Wydziału Nauk Społecznych UAM (…)”.
Dlaczego nie zgadzam się z przedstawioną przez Panów Rektorów UAM odpowiedzią? Gdybym miał się z nią zgodzić oznaczałoby to, iż dziekanowi WNS UAM wolno:
1. Kłamać personelowi Centrum Informatycznego, że konto pocztowe o adresie kocias@amu.edu.pl służy do rozsyłania spamu;
2. Wydawać polecenia personelowi innej niż Wydział Nauk Społecznych UAM jednostki organizacyjnej uniwersytetu (w sprawie nieuprawnionego zamknięcia przedmiotowego konta);
3. Niszczyć mienie uniwersyteckie, czyli wieloletni dorobek mój i moich kolegów (poprzez likwidację serwisów funkcjonujących pod adresem mumelab01.amu.edu.pl/).
Powtórzę raz jeszcze konkluzję mojego wniosku do J.M. Rektora UAM: „(...) W moim przekonaniu doszło w tej sprawie do rażącego naruszenia prawa i dobrych obyczajów akademickich, w związku z czym najpoważniej wnoszę o rozpatrzenie możliwości pociągnięcia sprawcy tego czynu do odpowiedzialności dyscyplinarnej.(...)”.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
sobota, 12 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (27.).
12-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Ostatnią kwestię poprzedniego wpisu objaśnię szerzej. Byłem jedną z czterech osób (prawdopodobnie jedynym pracownikiem samodzielnym), które w kadencji Senatu UAM 2006-2008 głosowały przeciwko przyjęciu obecnego, skorygowanego już parokrotnie Statutu UAM. A głosowanie było jawne panie dziekanie WNS UAM! Głosowałem przeciwko, bowiem przekonany byłem, że zmiany sposobu funkcjonowania ciał kolegialnych (rady wydziałów i senat) stwarzają kolosalne zagrożenie dla fundamentów demokracji akademickiej. Tzw. przedstawicielskie rady wydziałów i senat składający się głównie z funkcjonariuszy wydziałowych i centralnych stworzyły system władzy, w którym nie-funkcyjny samodzielny badacz NIE MIAŁ I NIE MA NIC DO POWIEDZENIA! Jestem przekonany, że ludzie władzy, którzy z uporem godnym lepszej sprawy forsowali niegdyś ten projekt przyznać muszą po latach, że popełnili wielki błąd! Cóż jednak począć – stało się.
Nowy statut dawał ogromną władzę wybieralnym funkcjonariuszom akademickiej nauki – głównie dziekanom i dyrektorom instytutów. Władzę tak wielką, że udźwignąć potrafią ją tylko nieliczni. Władzę, której niektórzy nie powinni nigdy otrzymać, bowiem ich faktyczna kompetencja cywilizacyjna jak i predyspozycja mentalna wykluczają sprawowanie jakiejkolwiek poważnej władzy.
Nowy Statut UAM stwarzał też obiektywne przesłanki – ba! zachętę – do zawierania nieformalnych porozumień w ścisłym gronie i wyznaczania „jedynej słusznej linii rozwoju”. Co oczywiście eliminowało działania ludzi spoza porozumienia NIE POZWALAJĄC JEDNOCZEŚNIE IM NA PRZEDSTAWIENIE SWOJEJ RACJI. Przykład: na posiedzeniu rady wydziału przed r. akadem. 2008/2009 (rady w pełnym składzie) dyrektor instytutu MUSIAŁ oceniać jakąś kwestię w obecności osoby zainteresowanej. Po zmianie statutu mógł to robić poza jej plecami i uzyskiwać uchwałę jakiej potrzebował; zainteresowany dowiadywał się post factum, że coś o nim i w jego sprawach na posiedzeniu postanowiono.
Pamiętam bardzo charakterystyczny incydent. Podczas jednej z wizyt w gabinecie dziekana WNS UAM – była późna wiosna 2009 - oświadczyłem, że chciałbym otrzymywać zawiadomienia o planowanym porządku posiedzenia Rady Wydziału Nauk Społecznych. Dziekan żachnął się i oświadczył, że nie jestem w jej składzie i zawiadomień nie dostanę. Nie pamiętam już jak długo trwał ten stan rzeczy, ale zdaje mi się, że od r. akadem. 2009/2010 zawiadomienia takie już się pojawiły. Tak, tak panie dziekanie WNS UAM – demokracji akademickiej strzegł Pan jak źrenicy oka!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Ostatnią kwestię poprzedniego wpisu objaśnię szerzej. Byłem jedną z czterech osób (prawdopodobnie jedynym pracownikiem samodzielnym), które w kadencji Senatu UAM 2006-2008 głosowały przeciwko przyjęciu obecnego, skorygowanego już parokrotnie Statutu UAM. A głosowanie było jawne panie dziekanie WNS UAM! Głosowałem przeciwko, bowiem przekonany byłem, że zmiany sposobu funkcjonowania ciał kolegialnych (rady wydziałów i senat) stwarzają kolosalne zagrożenie dla fundamentów demokracji akademickiej. Tzw. przedstawicielskie rady wydziałów i senat składający się głównie z funkcjonariuszy wydziałowych i centralnych stworzyły system władzy, w którym nie-funkcyjny samodzielny badacz NIE MIAŁ I NIE MA NIC DO POWIEDZENIA! Jestem przekonany, że ludzie władzy, którzy z uporem godnym lepszej sprawy forsowali niegdyś ten projekt przyznać muszą po latach, że popełnili wielki błąd! Cóż jednak począć – stało się.
Nowy statut dawał ogromną władzę wybieralnym funkcjonariuszom akademickiej nauki – głównie dziekanom i dyrektorom instytutów. Władzę tak wielką, że udźwignąć potrafią ją tylko nieliczni. Władzę, której niektórzy nie powinni nigdy otrzymać, bowiem ich faktyczna kompetencja cywilizacyjna jak i predyspozycja mentalna wykluczają sprawowanie jakiejkolwiek poważnej władzy.
Nowy Statut UAM stwarzał też obiektywne przesłanki – ba! zachętę – do zawierania nieformalnych porozumień w ścisłym gronie i wyznaczania „jedynej słusznej linii rozwoju”. Co oczywiście eliminowało działania ludzi spoza porozumienia NIE POZWALAJĄC JEDNOCZEŚNIE IM NA PRZEDSTAWIENIE SWOJEJ RACJI. Przykład: na posiedzeniu rady wydziału przed r. akadem. 2008/2009 (rady w pełnym składzie) dyrektor instytutu MUSIAŁ oceniać jakąś kwestię w obecności osoby zainteresowanej. Po zmianie statutu mógł to robić poza jej plecami i uzyskiwać uchwałę jakiej potrzebował; zainteresowany dowiadywał się post factum, że coś o nim i w jego sprawach na posiedzeniu postanowiono.
Pamiętam bardzo charakterystyczny incydent. Podczas jednej z wizyt w gabinecie dziekana WNS UAM – była późna wiosna 2009 - oświadczyłem, że chciałbym otrzymywać zawiadomienia o planowanym porządku posiedzenia Rady Wydziału Nauk Społecznych. Dziekan żachnął się i oświadczył, że nie jestem w jej składzie i zawiadomień nie dostanę. Nie pamiętam już jak długo trwał ten stan rzeczy, ale zdaje mi się, że od r. akadem. 2009/2010 zawiadomienia takie już się pojawiły. Tak, tak panie dziekanie WNS UAM – demokracji akademickiej strzegł Pan jak źrenicy oka!
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
piątek, 11 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (26.).
11-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Dla pełności obrazu dodać muszę, że par. 101 Statutu UAM w p.1 zawiera zapis, iż „1. Rada wydziału uchyla uchwałę rady instytutu działającego na wydziale, jeżeli uchwała ta jest sprzeczna z przepisami ustawy, statutem, uchwałami senatu, uchwałami rady wydziału lub obowiązującymi regulaminami.” [pogrub. A.K.]. Przywołałem tę kwestię na wypadek, gdyby ktoś chciał wchodzić ze mną w spór dotyczący znaczenia terminów „uchyla uchwałę” i „ocenia uchwałę”. Jak Państwo pamiętają, drugiego określenia użył J.M. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak odpowiadając na mój wniosek do Senatu UAM z dnia 1 lutego 2012 r. Jakby na sprawę nie patrzeć, uchylenie (bądź nie) uchwały rady instytutu wymaga wcześniejszej oceny prawnej, a tę wykonać mogą – w każdym razie powinny – wyłącznie osoby posiadające faktyczną kompetencję prawniczą.
Drążę zagadnienie kompetencji formalnej i faktycznej, bowiem rzecz dotyczy niezwykle istotnych kwestii praworządności akademickiej – i nie tylko. Oto – poza Wydziałem Prawa i Administracji UAM – żadna inna rada wydziału nie jest w stanie wykonać rzetelnej oceny prawnej zaskarżanej uchwały rady instytutu. Musi zatem zlecić taką ocenę faktycznie kompetentnym osobom lub instytucjom. W par. 101 Statutu UAM nie znajdziemy jakiejkolwiek wzmianki dotyczącej tego, czy ocena taka MUSI zostać przez dana radę wydziału zaakceptowana. Czyli istnieje możliwość jej odrzucenia. Co wtedy? To po pierwsze. Po drugie, jeśli ocena „zlecona” MUSI zostać przez radę wydziału zaakceptowana, to pojawia się pytanie o elementarny sens wprowadzania przedmiotowej procedury. Czy nie lepiej byłoby powierzyć rozstrzyganie takich sporów Biuru Radców Prawnych? Po co wprowadzać do Statutu UAM zapisy czcze, pozornie sensowne, niewykonalne lub niepotrzebnie wydłużające proces załatwiania sprawy?
Dziekan WNS UAM od niemalże 40 lat pisze książki o racjonalności. Zrobił się już z tego stos pokaźnych rozmiarów – do czego za czas jakiś nawiążę. Uzasadnione zatem wydaje się być podejrzenie, że w kwestiach o których ostatnio piszę – szeroko pojętej racjonalności przy stanowieniu uniwersyteckiego prawa, przeciwstawiać się będzie stanowczo wszystkiemu, co ewidentnie narusza elementarne kanony racjonalnego myślenia i działania. Przejrzałem sprawozdania z posiedzeń Senatu UAM poprzedniej kadencji i nie dostrzegłem tego – co mnie wcale nie dziwi. Dodam, że chociaż nie napisałem ani jednej książki o racjonalności, to będąc senatorem UAM zgłaszał bym sprzeciw wobec prób wprowadzania dyskutowanych zapisów. Ci którzy mnie znają mogą to potwierdzić, chociaż dziekan WNS UAM wcale tego nie oczekuje.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Dla pełności obrazu dodać muszę, że par. 101 Statutu UAM w p.1 zawiera zapis, iż „1. Rada wydziału uchyla uchwałę rady instytutu działającego na wydziale, jeżeli uchwała ta jest sprzeczna z przepisami ustawy, statutem, uchwałami senatu, uchwałami rady wydziału lub obowiązującymi regulaminami.” [pogrub. A.K.]. Przywołałem tę kwestię na wypadek, gdyby ktoś chciał wchodzić ze mną w spór dotyczący znaczenia terminów „uchyla uchwałę” i „ocenia uchwałę”. Jak Państwo pamiętają, drugiego określenia użył J.M. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak odpowiadając na mój wniosek do Senatu UAM z dnia 1 lutego 2012 r. Jakby na sprawę nie patrzeć, uchylenie (bądź nie) uchwały rady instytutu wymaga wcześniejszej oceny prawnej, a tę wykonać mogą – w każdym razie powinny – wyłącznie osoby posiadające faktyczną kompetencję prawniczą.
Drążę zagadnienie kompetencji formalnej i faktycznej, bowiem rzecz dotyczy niezwykle istotnych kwestii praworządności akademickiej – i nie tylko. Oto – poza Wydziałem Prawa i Administracji UAM – żadna inna rada wydziału nie jest w stanie wykonać rzetelnej oceny prawnej zaskarżanej uchwały rady instytutu. Musi zatem zlecić taką ocenę faktycznie kompetentnym osobom lub instytucjom. W par. 101 Statutu UAM nie znajdziemy jakiejkolwiek wzmianki dotyczącej tego, czy ocena taka MUSI zostać przez dana radę wydziału zaakceptowana. Czyli istnieje możliwość jej odrzucenia. Co wtedy? To po pierwsze. Po drugie, jeśli ocena „zlecona” MUSI zostać przez radę wydziału zaakceptowana, to pojawia się pytanie o elementarny sens wprowadzania przedmiotowej procedury. Czy nie lepiej byłoby powierzyć rozstrzyganie takich sporów Biuru Radców Prawnych? Po co wprowadzać do Statutu UAM zapisy czcze, pozornie sensowne, niewykonalne lub niepotrzebnie wydłużające proces załatwiania sprawy?
Dziekan WNS UAM od niemalże 40 lat pisze książki o racjonalności. Zrobił się już z tego stos pokaźnych rozmiarów – do czego za czas jakiś nawiążę. Uzasadnione zatem wydaje się być podejrzenie, że w kwestiach o których ostatnio piszę – szeroko pojętej racjonalności przy stanowieniu uniwersyteckiego prawa, przeciwstawiać się będzie stanowczo wszystkiemu, co ewidentnie narusza elementarne kanony racjonalnego myślenia i działania. Przejrzałem sprawozdania z posiedzeń Senatu UAM poprzedniej kadencji i nie dostrzegłem tego – co mnie wcale nie dziwi. Dodam, że chociaż nie napisałem ani jednej książki o racjonalności, to będąc senatorem UAM zgłaszał bym sprzeciw wobec prób wprowadzania dyskutowanych zapisów. Ci którzy mnie znają mogą to potwierdzić, chociaż dziekan WNS UAM wcale tego nie oczekuje.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (25.).
07-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Powtórzmy istotną konkluzję poprzedniego wpisu: jako członek senatu akademickiego dziekan WNS UAM uczestniczy w uchwalaniu korekty statutu uczelni. Korekta wskazuje Radę Wydziału NS UAM i dziekana tegoż jako mających kompetencję do rozpatrzenia mojego wniosku; składam więc wniosek zgodnie z zapisem statutowym. Co robi dziekan WNS UAM? WYMUSZA ZAMKNIĘCIE KONTA POCZTOWEGO SŁUŻĄCEGO DO PRZESŁANIA WNIOSKU I OSKARŻA WNIOSKODAWCĘ O SPAMING!!!!!!! Śp. Kafka Franciszek przesyła niniejszym WIELKI SZACUN!
W swojej grudniowej odpowiedzi na moje wezwanie dziekan WNS UAM napisał „(...) Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany bez zbędnej zwłoki do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”. Poświęćmy temu wyznaniu odrobinę czasu, bowiem wykazuje ono silne związki z wspomnianą wczoraj kwestią kompetencji formalnej i faktycznej. Oto dziekan WNS UAM – jako członek senatu akademickiego – ma kompetencję formalną by uchwalać Statut UAM i poprawki do tegoż. Warto zapytać, czy ma on również kompetencję faktyczną (zaraz wyjaśnię w czym rzecz) potrzebną przy przedmiotowym działaniu ?
Moja odpowiedź jest negatywna. Głosując za nowelizacją Statutu UAM w części poświęconej par. 101 („... ocena zgodności z prawem uchwał podejmowanych przez radę instytutu należy do kompetencji rady wydziału, a nie do Senatu UAM. ...”) dziekan WNS UAM ujawnia całkowity brak kompetencji faktycznej. Kompetencji będącej następstwem jakże oczywistego przekonania, że on sam jak i Rada Wydziału Nauk Społecznych UAM nie są dyplomowanymi prawnikami. Nie mając więc faktycznej kompetencji prawniczej NIE MOGĄ I NIE POWINNI DOKONYWAĆ OCEN ZGODNOŚCI Z PRAWEM UCHWAŁ PODEJMOWANYCH PRZEZ RADĘ INSTYTUTU. Czy aby nie powinien Pan tego wiedzieć jako senator UAM panie dziekanie WNS?
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Powtórzmy istotną konkluzję poprzedniego wpisu: jako członek senatu akademickiego dziekan WNS UAM uczestniczy w uchwalaniu korekty statutu uczelni. Korekta wskazuje Radę Wydziału NS UAM i dziekana tegoż jako mających kompetencję do rozpatrzenia mojego wniosku; składam więc wniosek zgodnie z zapisem statutowym. Co robi dziekan WNS UAM? WYMUSZA ZAMKNIĘCIE KONTA POCZTOWEGO SŁUŻĄCEGO DO PRZESŁANIA WNIOSKU I OSKARŻA WNIOSKODAWCĘ O SPAMING!!!!!!! Śp. Kafka Franciszek przesyła niniejszym WIELKI SZACUN!
W swojej grudniowej odpowiedzi na moje wezwanie dziekan WNS UAM napisał „(...) Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany bez zbędnej zwłoki do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”. Poświęćmy temu wyznaniu odrobinę czasu, bowiem wykazuje ono silne związki z wspomnianą wczoraj kwestią kompetencji formalnej i faktycznej. Oto dziekan WNS UAM – jako członek senatu akademickiego – ma kompetencję formalną by uchwalać Statut UAM i poprawki do tegoż. Warto zapytać, czy ma on również kompetencję faktyczną (zaraz wyjaśnię w czym rzecz) potrzebną przy przedmiotowym działaniu ?
Moja odpowiedź jest negatywna. Głosując za nowelizacją Statutu UAM w części poświęconej par. 101 („... ocena zgodności z prawem uchwał podejmowanych przez radę instytutu należy do kompetencji rady wydziału, a nie do Senatu UAM. ...”) dziekan WNS UAM ujawnia całkowity brak kompetencji faktycznej. Kompetencji będącej następstwem jakże oczywistego przekonania, że on sam jak i Rada Wydziału Nauk Społecznych UAM nie są dyplomowanymi prawnikami. Nie mając więc faktycznej kompetencji prawniczej NIE MOGĄ I NIE POWINNI DOKONYWAĆ OCEN ZGODNOŚCI Z PRAWEM UCHWAŁ PODEJMOWANYCH PRZEZ RADĘ INSTYTUTU. Czy aby nie powinien Pan tego wiedzieć jako senator UAM panie dziekanie WNS?
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
niedziela, 6 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (24.).
06-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Pomińmy prawne parady dziekana WNS UAM i skupmy się na problemie głównym. Od czerwca 2011 roku najpoważniejsza instytucja edukacji wyższej w mieście (trzecia w kraju!) NIE POTRAFI UPORAĆ SIĘ Z PROBLEMEM LEGALNOŚCI UCHWAŁY rady małego instytutu na Wydziale Nauk Społecznych. W instytucji tej zatrudnionych jest blisko 900 doktorów habilitowanych w tym circa 730 profesorów. Sam Wydział Prawa i Administracji UAM liczy nieco ponad 50 doktorów habilitowanych! Dochodzą do tego liczne działy pomocnicze, jak chociażby sekcja Radców Prawnych, Senacka Komisja Prawna, etc. I ta potęga instytucjonalna i intelektualna nie potrafi rozwiązać takiego zadania. Czy wyobrażają sobie Państwo, co może się stać, jeśli instytucja ta stanie przed naprawdę poważnymi problemami?
Od lutego 2012 r. do lipca 2012 r. czekałem na odpowiedź władzy uniwersyteckiej w sprawie wniosku – tego samego, który w październiku 2012 r. posłużył dziekanowi WNS UAM do oskarżenia mnie o rozsyłanie spamu. Niemalże pół roku zajęło rektoratowi UAM zawiadomienie mnie (wysłałem w międzyczasie 2 monity!), że zmieniony Statut UAM (Obwieszczenie nr 2/2012 z dnia 30 stycznia 2012 r.) powierza rozpatrywanie takich wniosków jak mój właściwej Radzie Wydziału. Przesłałem zatem wniosek do Rady Wydziału WNS UAM i dziekana tegoż a wtedy okazało się, że – proszę rozpocząć lekturę od posta nr 1.
Opisywany przypadek, po raz nie wiadomo który pokazuje złożoność i ważność kwestii kompetencyjnej – tak formalnej jak i faktycznej; zajmę się tym w najbliższych postach. Dzisiaj, w wielkim skrócie – proszę potraktować to jako zapowiedź przyszłych smakołyków stwierdzę co następuje: dziekan WNS UAM jako członek uniwersyteckiego senatu uchwalał Statut UAM w brzmieniu zapisanym w Obwieszczenie nr 2/2012 z dnia 30 stycznia 2012 r. Zatem – winien znać zapis & 101, który – jak pisze w swoim piśmie z dnia 4 lipca 2012 r. J.M. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak „(...) zgodnie z § 101 Statutu UAM, który stanowi lex specialis w stosunku do § 100, ocena zgodności z prawem uchwał podejmowanych przez radę instytutu należy do kompetencji rady wydziału, a nie do Senatu UAM. (...)”. Pytam więc – myślę, że zasadnie – dziekana WNS UAM, co myśli o własnej kompetencji akademickiego funkcjonariusza w związku z powyższym?
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Pomińmy prawne parady dziekana WNS UAM i skupmy się na problemie głównym. Od czerwca 2011 roku najpoważniejsza instytucja edukacji wyższej w mieście (trzecia w kraju!) NIE POTRAFI UPORAĆ SIĘ Z PROBLEMEM LEGALNOŚCI UCHWAŁY rady małego instytutu na Wydziale Nauk Społecznych. W instytucji tej zatrudnionych jest blisko 900 doktorów habilitowanych w tym circa 730 profesorów. Sam Wydział Prawa i Administracji UAM liczy nieco ponad 50 doktorów habilitowanych! Dochodzą do tego liczne działy pomocnicze, jak chociażby sekcja Radców Prawnych, Senacka Komisja Prawna, etc. I ta potęga instytucjonalna i intelektualna nie potrafi rozwiązać takiego zadania. Czy wyobrażają sobie Państwo, co może się stać, jeśli instytucja ta stanie przed naprawdę poważnymi problemami?
Od lutego 2012 r. do lipca 2012 r. czekałem na odpowiedź władzy uniwersyteckiej w sprawie wniosku – tego samego, który w październiku 2012 r. posłużył dziekanowi WNS UAM do oskarżenia mnie o rozsyłanie spamu. Niemalże pół roku zajęło rektoratowi UAM zawiadomienie mnie (wysłałem w międzyczasie 2 monity!), że zmieniony Statut UAM (Obwieszczenie nr 2/2012 z dnia 30 stycznia 2012 r.) powierza rozpatrywanie takich wniosków jak mój właściwej Radzie Wydziału. Przesłałem zatem wniosek do Rady Wydziału WNS UAM i dziekana tegoż a wtedy okazało się, że – proszę rozpocząć lekturę od posta nr 1.
Opisywany przypadek, po raz nie wiadomo który pokazuje złożoność i ważność kwestii kompetencyjnej – tak formalnej jak i faktycznej; zajmę się tym w najbliższych postach. Dzisiaj, w wielkim skrócie – proszę potraktować to jako zapowiedź przyszłych smakołyków stwierdzę co następuje: dziekan WNS UAM jako członek uniwersyteckiego senatu uchwalał Statut UAM w brzmieniu zapisanym w Obwieszczenie nr 2/2012 z dnia 30 stycznia 2012 r. Zatem – winien znać zapis & 101, który – jak pisze w swoim piśmie z dnia 4 lipca 2012 r. J.M. Rektor UAM, prof. dr habil. Bronisław Marciniak „(...) zgodnie z § 101 Statutu UAM, który stanowi lex specialis w stosunku do § 100, ocena zgodności z prawem uchwał podejmowanych przez radę instytutu należy do kompetencji rady wydziału, a nie do Senatu UAM. (...)”. Pytam więc – myślę, że zasadnie – dziekana WNS UAM, co myśli o własnej kompetencji akademickiego funkcjonariusza w związku z powyższym?
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
piątek, 4 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (23.).
04-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
7 grudnia 2012 r., w tonie raczej oschłym niż nieprzyjaznym wezwałem dziekana WNS UAM „(...) do udzielenia pisemnej odpowiedzi w sprawie stanu wniosku, jaki w formie elektronicznej przedłożyłem Panu i Radzie Wydziału WNS UAM w dniu 7 października 2012 (datowanego jednakowoż 1 października 2012 r.). (...)”. Dziesięć dni później otrzymałem pisemną odpowiedź (BRAWO PANIE DZIEKANIE!!!) z data 14 grudnia 2012 r. Zwracam Państwa uwagę na kwestię „(...) Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany bez zbędnej zwłoki do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”.
Dziekanowi WNS UAM donoszę, iż wiem, że pokazał mi figę lub – jeśli woli – palec środkowy przy zaciśniętej pięści. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że formuła „ bez zbędnej zwłoki” to jedna z licznych prawniczych sztuczek. Dziekan WNS UAM mógł mój wniosek z 1 października 2012 r. przekazać „uniwersyteckiemu zespołowi mającymi kompetencje” tuż przed wysłaniem do mnie swojej odpowiedzi – np. 13 grudnia – i oświadczyć co oświadczył. Kwestionując to oświadczenie JA MUSZĘ WYKAZAĆ, że można to było zrobić wcześniej. Czyli WŁADZA ZAWSZE WSZYSTKO ROBI NAJSZYBCIEJ JAK MOŻNA.
Podkreślam kluczową kwestię: udzielając odpowiedzi dziekan WNS UAM mógł napisać „Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany w dniu XX XX XXXX do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”. Napisał jednakowoż „bez zbędnej zwłoki”. Dlaczego Pan to zrobił dziekanie WNS UAM? Posunięcie to traktuję jako nieprzyjazne.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
7 grudnia 2012 r., w tonie raczej oschłym niż nieprzyjaznym wezwałem dziekana WNS UAM „(...) do udzielenia pisemnej odpowiedzi w sprawie stanu wniosku, jaki w formie elektronicznej przedłożyłem Panu i Radzie Wydziału WNS UAM w dniu 7 października 2012 (datowanego jednakowoż 1 października 2012 r.). (...)”. Dziesięć dni później otrzymałem pisemną odpowiedź (BRAWO PANIE DZIEKANIE!!!) z data 14 grudnia 2012 r. Zwracam Państwa uwagę na kwestię „(...) Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany bez zbędnej zwłoki do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”.
Dziekanowi WNS UAM donoszę, iż wiem, że pokazał mi figę lub – jeśli woli – palec środkowy przy zaciśniętej pięści. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że formuła „ bez zbędnej zwłoki” to jedna z licznych prawniczych sztuczek. Dziekan WNS UAM mógł mój wniosek z 1 października 2012 r. przekazać „uniwersyteckiemu zespołowi mającymi kompetencje” tuż przed wysłaniem do mnie swojej odpowiedzi – np. 13 grudnia – i oświadczyć co oświadczył. Kwestionując to oświadczenie JA MUSZĘ WYKAZAĆ, że można to było zrobić wcześniej. Czyli WŁADZA ZAWSZE WSZYSTKO ROBI NAJSZYBCIEJ JAK MOŻNA.
Podkreślam kluczową kwestię: udzielając odpowiedzi dziekan WNS UAM mógł napisać „Pana wniosek z dnia 1 października br. został skierowany w dniu XX XX XXXX do uniwersyteckiego zespołu mającego kompetencje w zakresie regulacji prawnych z prośbą o przedstawienie na piśmie opinii w podniesionej przez Pana sprawie.(...)”. Napisał jednakowoż „bez zbędnej zwłoki”. Dlaczego Pan to zrobił dziekanie WNS UAM? Posunięcie to traktuję jako nieprzyjazne.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
środa, 2 stycznia 2013
Dziekan wypowiedział wojnę. Łatwo zrobić - trudniej wygrać (22.).
02-01-2013
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Święta i Sylwester już szczęśliwie za nami. Korzystam z okazji i Czytelnikom bloga kocias.blogspot.com życzę Dosiego Roku! Dziękuję też za zainteresowanie tym co piszę – 1200 wejść od połowy października nie jest złym wynikiem. Zachęcam do zadawania pytań i ostrego komentowania treści. To się może okazać bardzo pomocne.
Jak pewnie Państwo wiedzą, w murach Naszej Uczelni gościli funkcjonariusze jednej z WAŻNYCH agencji rządowych. Wiadomo, że nie przyszli z kwiatami. Nie mam pewności, czy wpisali się do księgi pamiątkowej. Po ICH wizycie zrobiło się nas mniej i jakby poszedł smród. Na moje oko Goście nie popuścili, a więc musiał to zrobić ktoś z gospodarzy. Ciekawe jak długo trzeba będzie wietrzyć? I ile to będzie kosztowało? Jakby nie patrzeć Uniwersytet ma poważniejszy problem, niż smrodek wydzielany przez wybieralnych funkcjonariuszy władzy instytutowej i wydziałowej na WNS. To częściowo tłumaczyć może obojętność rektoratu na prośby kierowane w „MOJEJ SPRAWIE”. Ale to nie zwalnia mnie z obowiązku doprowadzenia rozpoczętego dzieła do końca, do czego gotowość i niezłomną wolę niniejszym, po raz kolejny deklaruję.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Święta i Sylwester już szczęśliwie za nami. Korzystam z okazji i Czytelnikom bloga kocias.blogspot.com życzę Dosiego Roku! Dziękuję też za zainteresowanie tym co piszę – 1200 wejść od połowy października nie jest złym wynikiem. Zachęcam do zadawania pytań i ostrego komentowania treści. To się może okazać bardzo pomocne.
Jak pewnie Państwo wiedzą, w murach Naszej Uczelni gościli funkcjonariusze jednej z WAŻNYCH agencji rządowych. Wiadomo, że nie przyszli z kwiatami. Nie mam pewności, czy wpisali się do księgi pamiątkowej. Po ICH wizycie zrobiło się nas mniej i jakby poszedł smród. Na moje oko Goście nie popuścili, a więc musiał to zrobić ktoś z gospodarzy. Ciekawe jak długo trzeba będzie wietrzyć? I ile to będzie kosztowało? Jakby nie patrzeć Uniwersytet ma poważniejszy problem, niż smrodek wydzielany przez wybieralnych funkcjonariuszy władzy instytutowej i wydziałowej na WNS. To częściowo tłumaczyć może obojętność rektoratu na prośby kierowane w „MOJEJ SPRAWIE”. Ale to nie zwalnia mnie z obowiązku doprowadzenia rozpoczętego dzieła do końca, do czego gotowość i niezłomną wolę niniejszym, po raz kolejny deklaruję.
WAŻNE LINKI
INNE WAŻNE LINKI
Subskrybuj:
Posty (Atom)